Cirilla wstała. Nie poddawała się, chociaż gryf był ogromnych rozmiarów. Pikował prosto na nią. Młoda Lwica uniosła miecz posmarowany olejem i z głośnych okrzykiem wbiła go w brzuch niczego nie spodziewającego się potwora.
Zawył. Przeraźliwie. Upadł tuż obok.
Ciri stała i patrzyła. Skonał. Podeszła i wyjęła miecz. Szmaragdowe oczy zwróciła ku jego głowie. Bez wahania uniosła miecz i odcięła swoje trofeum. Schowała miecz do pochwy i zawołała konia. Wsiadła na niego i odjechała. Nie obejrzała się już za siebie.*
Raźnym krokiem wjechała do miasta.
Śpieszyło jej się do spotkania z burmistrzem, by odebrać niemałą nagrodę.
Zapukała.
Odpowiedział jej odgłos odsuwanego krzesła. Po chwili pojawił się przed nią burmistrz. Był to mężczyzna w starszym wieku, wysoki, chudy. Za chudy.
-Witam i zapraszam.- gestem pokazał, żeby weszła do środka. Weszła.
-Gryf zabity-zaczęła.-Rzeście mnie burmistrzu oszukali, mowiliście, że to młody, który odłączył się od stada. I wie pan co? To był gryf królewski, starszy, czyli doświadczony. Trudno go było ubić, panie burmistrzu.-Ano-odrzekł- żem się pomylił. A pokaż no mi kogoś, kto się nie myli, pani wiedźmin.-burknął burmistrz.
-Tak, ale twoja pomyłka mogła kosztować mnie życie. Musisz dopłacić 30 procent początkowej ceny...
-Ano, ano!-przerwał jej burmistrz- Jaka dopłata? Umawialiśmy się na 800 koron, to dostaniesz 800 koron. Ni więcej, ni mniej.
W Ciri zagotowało się ze złości. Jednym, szybkim ruchem wyjęła miecz z pochwy.-Posłuchaj mnie lepiej. Albo dopłacisz, albo stracisz życie. A ja powiem, że to był wypadek. Bo wypadki chodzą po ludziach, prawda? I nie interesuje mnie skąd weźmiesz pieniądze. Możesz nawet w rzyci szukać, ale chcę je mieć teraz, jasne?- wyszeptała złowrogo Ciri. Burmistrz przełknął głośno ślinę i pokiwał glową.
Podszedł wolno do biurka i otworzył małą szufladkę. Wyliczył starannie sumę i dodał ją do sakiewki. Z wahaniem podał ją wiedźmince.
Wyrwała mu ją i wysypała na ręce pieniądze. Przeliczyła je szybko.
Zauważyła, że na czole burmistrza pojawił się pot. Uśmiechnęła się.-No, no... co my tu mamy? Gdzie moje trzydzieści koron?- spytała.
Burmistrz zaczął się jąkać. Cirilla miała dość podchodów.
Wyjęła miecz.
Po chwili nad małym miasteczkiem dał się słyszeć wrzask mężczyzny.Cirilla's POV:
Zabiłam tego mężczyznę bez skrupułów. Podeszłam do biurka i otworzyłam szufladkę. Wysypałam jej zawartość na rękę. Było tam dużo ponad 900 koron. Starczy. Muszę stąd szybko wyjechać, zanim się zorientują. I do Kaer Morhen.Wybiegłam z budynku jak burza u wsiadłam na Kelpie. Ruszyłam cwałem, poczułam wiatr we włosach.
*
Zapadł zmrok, musiałam się gdzieś zatrzymać. Najlepiej w karczmie.
Wreszcie znalazłam jakiś przytulny zajazd. Ceny niewysokie, a ja i tak na jedną noc. Zapłaciłam stajennemu za opiekę nad Kelpie i weszłam do budynku. Od razu ogarnęło mnie miłe ciepło i zapach pieczeni.
Podeszłam do szynkwasu
-Czego?- zapytał karczmarz.
-Piwa i tej smakowitej pieczeni. Kiedy podał mi jedzenie, usiadłam w kącie i zaczęłam jeść. Ciepło biło od ognia w kominku, zrobiłam się senna. Nagle drzwi otworzyły się na całą szerokość. Odruchowo sprawdziłam obecność miecza na plecach; był tam na szczęście. Do środka weszli dwaj mężczyźni w maskach.-Gadaj karczmarzu: czy była tu dziewczyna z płowymi włosami z blizną na policzku?-zapytał wyższy z nich.
Wyjęłam miecz z pochwy.
**
Witam! Oto nowy rozdział nowej opowieści, tym razem o Ciri :D takie tam ff, bo lubię wiedźmina i mam wenę xd mam nadzieję, że go przyjmiecie, bo sama jestem ciekawa, co mi z tego wyjdzie lel myslę, ze rozdziały będą pojawiać się co dwa-trzy dni. :p Do następnego!
Pozdrawiam JulaPingwinek :D
CZYTASZ
Cirilla, Córka Lwicy
FanfictionCirilla jest wiedźminką. Odmieńczynią. Kimś obcym. Czy odnajdzie się w złym świecie, pełnym pogardy? Czy ma jakiekolwiek szanse? Czy stawi czoła przeznaczeniu?