Cirilla's Pov:
Przyjechałam do Novigradu wczesnym rankiem. Już od początku zamurza czułam odór tego miasta. Pamiętam go z czasów, gdy pierwszy raz byłam tu z Geraltem... Stare dzieje.Wjeżdżając na most obudziłam strażnika, który najwyraźniej przysnął na nocnej zmianie. Nie dziwiłam się człowiekowi-przecież żadna wiwerna nie podejdzie tak blisko miasta, prawda?
Obudzony strażnik spojrzał na mnie rozespanym wzrokiem. Widać było jego złość. Nie przejęłam się tym jednak; często miałam z tym do czynienia.-Dobry człowieku, otwórz bramę-poprosiłam grzecznie.
Spojrzał na mnie jak na szaleńca.-Ale jeszcze nie świta-burknął.
-Masz mnie za głupią?!-zdenerwowałam się-Uważaj, bo się zatrujesz. Trzema funtami stali-zagroziłam.
-Dobra już, dobra. Cicho-odparł i uruchomił dźwignię. Brama podniosła się, ukazując mi miasto w pełnej krasie. Novigrad.
-Pięknie dziękuję-podziękowalam i bez wahania ruszyłam na znane mi Okrawki, do domu Triss.
**
Triss's POV:
Ważyłam właśnie składniki do mojego eliksiru na ospę,kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Była doradczyni Foltesta jako znachorka! Po ataku Dzikiego Gonu zamieszkałam z Geraltem w Kovirze, ale potem on musiał wrócić na szlak, a ja na stare śmieci do Novigradu. Widać takie nasze przeznaczenie.-Proszę!-odpowiedziałam. Byłam zdziwiona wizytą-przecież moja lecznicza jest dzisiaj zamknięta...
-Nawet nie wiesz, jak się natrudziłam, aby się do ciebie dostać-usłyszałam w sieni.
CIRI!
-Ciri!-zawołałam-Siostrzyczko!
Do kuchni weszła wysoka białowłosa dziewczyna. Nic się nie zmieniła, no może z wyjątkiem paru blizn na rękach. Otworzyłam szeroko ramiona, a ona wpadła w moje objęcia. Trwałyśmy w uścisku chwilę, a potem zasiadłyśmy do stołu.
-Co cię przywiodło ze szlaku do mnie?-spytałam zdumiona.
Dziewczyna zarumieniła się i odwróciła głowę w stronę okna. Oho, czyli poważna sprawa...-Ktoś ukradł moje miecze-rzekła krótko. Zachłysnęłam się powietrzem. To niebywałe! Miecze dla wiedźmina to jedyne źródło pożywienia...
Złapałam dłoń Ciri. Odwzajemnila uścisk i uśmiechnęla się do mnie smutno.
-Ale jak to się stało? Opowiedz mi wszystko po kolei.
**
Ciri's POV:
Opowiedzialam jej całą historię, od początku do końca. O zdarzeniu w karczmie, o Dudu i o tym, jak próbowałam ją znaleźć.
**
Kilka godzin wcześniej
Szukanie czarodziejki w Novigradzie to jak szukanie igły w stogu siana. Mimo, że prześladowania się już skończyły, Triss nadal nie ufa byłym łowcom czarownic głoszącym przeprosiny na placach. Nie dziwilam się jej-to trwały uraz.-A, pani,ja to teraz do takiej znachorki chodzę. Takiej rudej, z miłym głosem. Grzybica paznokci zniknęla jak ręką odjął już po drugiej wizycie. Teraz to ja ziółka piję, na lepsze krążenie.-uslyszalam od jednej ze staruszek, opowiadającej z przejęciem do drugiej kobiety o znachorce.
Zaciekawiło mnie to, więc podeszłam bliżej.
-A, pani, na Okrawkach mieszka, lokum zmieniła. To ten dom z białej cegiełki z zieloniutkim dachem. Pod oknem rosną zioła-wyszeptała do towarzyszki jakby była to wielka tajemnica.
Ja i moje wiedźminskie zmysły poradziliśmy sobie z usłyszeniem szeptu i od razu ruszylam na Okrawki. Po drodze skosztowałam jeszcze trochę wina Est Est, drogiego, ale za tego gryfa mogłam żyć jak sam Foltest.
Lekko podchmielona stanęlam przed dwoma budynkami, pod którymi rosły okazałe zioła. Jedno zabudowanie było z cegły białej, drugie z żólłtej, a oba pokryte były zielonymi dachami.
Za nic nie mogłam jednak przypomnieć sobie koloru tynku, więc weszlam na chybił trafił do żółtego budynku. Zaćmiony umysł nie od razu skojarzył, że jest to najzwyklejszy w świecie zamtuz.
Już miałam wyjść z przybytku, gdy nagle wyrosła przede mną burdelmama.
-Nowa? Miałaś przyjść wcześniej... No cóż, na razie nie mam czasu. Tu masz klienta, idź go obsłuż. Jak będzie zadowolony, to dostaniesz 50 koron. Do roboty!-i poszła.
Stalam w szoku, ale coś zlapało mnie za pośladki i uniosło do góry. Nawet się nie wyrywałam myslac, co powiedziałby Geralt widząc mnie teraz.
Klient zaniósł mnie na górę i rzucił na łóżko. Rozebrał się i zaczął dobierać się do mnie.-Nówka-mruczał-nieśmigana...
Przyłożyłam mu z całej siły pięścią w twarz. Wstałam z łóżka i nie oglądając się za siebie wybiegłam z budynku. Za mną wyszła burdelmama patrząca sie na mnie z ogromnym zdziwieniem na twarzy.
Wbiegłam do domu Triss i przywitałam się z nią.
**
-I tak oto jestem tutaj.-zakończyłam swoją opowieść. Triss patrzyła się na mnie szeroko otwartymi oczyma. W końcu zaczęla się śmiać.
-Hej!Ja tu potrzebuję moich mieczy!-krzyknęłam oburzona.-No dobrze, dobrze-uspokoiła mnie.-Myślę, że możemy zastosować hydromancję, by zobaczyć przeszłość. Znajdźmy tylko jakąś fontannę.
Parę minut później stałyśmy nad fontanną niedaleko Passiflory.
-Myślę, że możemy zaczynać-rzekła Triss.
Zaczęla wypowiadać jakies słowa w nieznanym mi języku i po chwili na tafli wody ujrzałam jakiegoś chłopaka trzymającego moje miecze. Znajdował się w bogato zdonionej komnacie i ubierał się. Nagle woda zafalowała i obraz zniknął.
Triss popatrzyła się na mnie bez słowa.
Nagle powiedziała zdanie, którego wolałabym nie słyszeć:-Twoje miecze ma syn Emhyra.
**
Jak to? Jak to się mogło stać?-Ale jak?!-krzyczałam. Paru przechodniów spojrzało na mnie ze strachem. Nie obchodziło mnie to.
-Spokojnie, nie denerwuj się, zaraz coś wymyślimy-próbowała uspokoic mnie Triss.
-Jak? Jadę do Wyzimy-postanowiłam pod wpływem impulsu.
-Tak? I co? Wbiegniesz bez przeszkód do jego komnaty i weźmiesz sobie ot tak miecze?-zadrwiła Triss.
Miała rację, to bez sensu.-W takim razie co proponujesz?-zapytałam.
Czarodziejka zamyślila się, ale po chwili zapytała się mnie z usmiechem:-A ten Jaskier to gra może na królewskich dworach?
**
OGROMNIE przepraszam za tę przerwę. Miała tyle na głowie, że nie sposób mi było napisac rozdział. Teraz (mam nadzieje) się to zmieni i 2x w tygodniu pojawi się rozdział.
Va faill!
CZYTASZ
Cirilla, Córka Lwicy
FanfictionCirilla jest wiedźminką. Odmieńczynią. Kimś obcym. Czy odnajdzie się w złym świecie, pełnym pogardy? Czy ma jakiekolwiek szanse? Czy stawi czoła przeznaczeniu?