It's time....... ~Mal

70 7 0
                                    


Nie widziałam, Matthew na paradzie. W apartamencie, nudziłam się strasznie, przez co wynikło parę kłótni z chłopcami. Wspomniałam już, że mieszkam z samymi chłopakami... Nie? no to wspominam, to jest bardzo krępujące. Rano ubrałam się, zjadłam musli na śniadanie i udałam się windą w dół do sali treningowej, a ponieważ nie mogłam spać, byłam tam pierwsza. Obeszłam najpierw wszystkie stanowiska i zobaczyłam co jest do roboty. Podeszłam do stanowiska z trójzębami, gdy tylko dotknęłam broni, przypomniał mi sie Matthew. Jejku, jak ja tęsknię. Wzięłam trójząb i zaczęłam  trenować. Byłam w połowie treningu. Wtedy z zaskoczenia, od tyłu zaatakował mnie ktoś. Skorzystałam z lekcji bruneta i położyłam żartownisia. Obrót, hak, siad i gardło. Przeciwnik leżał na ziemi i w tym momencie, zobaczyłam, że to Matthew. Od razu się do niego przytuliłam, jak najmocniej mogłam. Niektórzy trybuci się na nas patrzyli, ale nie znam gostków i w ogóle, a tak po za tym co to kogo obchodzi. Trójząb nadal trzymałam w ręku i przygniatałam nim chłopaka. Zorientowałam się i natychmiast się cofnęłam. 

-Matthew, jejku przepraszam, serio nie chciałam, wiesz jaka jestem. Wystraszyłeś mnie i tak z nie nacka... 

-Cicho, przestań paplać, nie denerwuj się... Już, już ??? proszę - i podał mi moją bransoletkę, Matthew zna mnie na wylot jak Jake, wie że kiedy się denerwuję, zaczynam gadać tak szybko, że wcale nie można mnie zrozumieć. Ale ciekawiło mnie co innego...

- Matthew , jak to się stało? Miałeś tylko tych kilka kartek w puli a inni tak dużo. Czemu ty...?

- Wiesz, to samo pytanie mogę zadać tobie, ty wcale nie brałaś astragali...Ja... nie zostałem wylosowany w tradycyjny sposób.

- Nie, ja nie, ale.... Co jak to? Przecież zawsze losowanie jest takie same.

- Tak ale ... Mal moi rodzice żyją. Okazało się , że Kapitol nas oszukał. Moi rodzice prowadzą tak jakby rebelię. Za to co oni robią właśnie ja odpowiadam. Za te szkody wysłali mnie na arenę.

- Jeju, Mat ja... nie wiem co powiedzieć, tak mi przykro. - z oczu zaczęły mi płynąć łzy, na prawdę nie mogę pozwolić bo on więcej cierpiał, jak będzie trzeba, ja zginę tylko niech on przeżyje.

Matthew  zauważył, że płaczę więc przytulił mnie jeszcze raz, w jego ramionach, serio czułam się bezpieczna*o ile można być tu bezpiecznym*.

- Będzie dobrze, pomogę ci wygrać , musisz wrócić do brata. A teraz idź ćwicz musimy nauczyć się jak najwięcej. 

Na ćwiczeniach zleciały dni, jedzenie, ćwiczenie, spanie... taki zwykły dzień, gadałam często z Matthew na różne tematy, z nim mogłam pogadać o wszystkim. Poznałam innych trybutów, ale jak to ja nie wiem nic po za tym jak się nazywają. Z oceny dostałam 11. Nie spodziewałam się tego. No ale  cóż. Podczas treningów, nauczyłam się wiele pożytecznych rzeczy. Aż w końcu nadszedł ten dzień, dzień mojej śmierci...



XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX


Sorki, że tak mało, ale jestem na wymianie i nie za bardzo mam czas i możliwości. Pozdrawiam :* ~Ann

Heroes of New Generation ( zawieszone, mam nadzieję, że na chwilę)Where stories live. Discover now