#3

321 7 0
                                    

Kelsey POV

Minęły dwa miesiące od imprezy na której poznałam Justina. Nie wiem dlaczego tak tym wszystkim się przejmuje. Zawsze gdy zdarzało mi się lądować z jakimś facetem w łóżku potem zwyczajnie o nim zapominałam.

Powiem szczerze, trochę żałuję, że wyrzuciłam jego numer.

Justin to jedyny facet przy którym się zarumieniłam, nie biorąc pod uwagę mojego byłego.

Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek. Zerwałam się szybko ze swojego miejsca i wyszłam z sali wykładowej.

Była to moja ostatnia lekcja więc szybko otworzyłam szafkę i wrzuciłam do niej niedbale książki.

Poukładam je w przyszłym tygodniu.

Chwilę później znalazłam się przed budynkiem. Był luty, a dziś na niebie było piękne słońce.

Na nos wsunęłam swoje Ray Bany i powolnym krokiem ruszyłam w stronę domu. Kiedy już miałam przejść przez bramę i opuścić teren szkoły moją talię oplotły silne ręce, jak podejrzewam, mężczyzny. Chciałam krzyknąć, ale ktoś zasłonił mi usta. Policzyłam w myślach do 10 aby się uspokoić, a wtedy mój oprawca wyswobodził mnie z uścisku.

Niepewnie odwróciłam się w tył aby zobaczyć kto... cholera jasna to Justin.

-C-co ty tu robisz? - spytałam.

-Zostawiłem ci swój numer telefonu. Dlaczego nie zadzwoniłas? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie.

-Justin, nie bawię się w takie coś jak związki. To był tylko jeden raz. - odpowiedziałam i spuściłam głowę w dół. Justin w jakiś sposób mnie onieśmielał.

Znów spojrzałam na chłopaka kiedy zaczął się głośno śmiać. Uniosłam pytająco brew ku górze i czekałam aż coś powie.

-Dobrze się składa, bo ja też nie bawię się w takie coś jak związek. - odpowiedział i zbił mnie tym z tropu. - naprawdę myślałaś, że zostawiłem ci swój numer telefonu żebyś do mnie zadzwoniła, a ja zaprosiłbym cie na romantyczną kolację i powiedziałbym ci jak bardzo cie kocham? - zaśmiał się bez humoru. - to nie w moim stylu. - dodał i puścił mi oczko prostując się.

Poczułam jak moje policzki płoną. Dlaczego pomyślałam, że spodobałam się Justinowi i dlatego zostawił mi ten numer?

-Już myślałam, że będę musiała pozbywać się mojego kolejnego adoratora. - powiedziałam nagle, a Justin znów wybuchnął śmiechem.

-Mnie się tak łatwo nie pozbyjesz, shawty.

-Słuchaj nie mam czasu więc jeśli masz coś jeszcze do powiedzenia to szybciej bo trochę mi się śpieszy.

-Właściwie mogę ci coś zaproponować. - powiedział i powoli zbliżał się do mnie. Nie wiem dlaczego, ale moje serce w tamtym momencie przyspieszyło niesamowicie. Kiedy był już bardzo blisko mnie tak, że jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej odezwał się znowu.

-Może podwieźć cie gdzieś? - spytał, a na jego twarzy zagościł triumfalny uśmiech.

Ten dupek właśnie próbował mnie sprowokować!

-Nie dzięki. - mruknęłam.

-Widzę, że bardzo na ciebie działam skarbie.

Przewróciłam tylko oczami, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie. Zatrzymałam się kiedy znowu usłyszałam za sobą głos Justina.

-Nalegam, Kelsey. Nie daj się prosić.

Z moich ust wyszło ciche westchnięcie.

-Niech ci będzie. - odparłam i ruszyłam w stronę samochodu Justina.

I Don't Want You, Baby || J. BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz