#4

304 9 3
                                    

Kelsey POV

Postanowiłam, że ożeźwię się krótkim porannym prysznicem. W nocy niewiele spałam.

Myślałam o Justinie i o tym jak mnie nazwał po czym przyszedł i przeprosił, a na sam koniec, jakby położył wisienke na torcie zaproponował mi spotkanie.

Kompletnie tego wszystkiego nie rozumiem.

Och, poprawka. Ja nie rozumiem Justina.

Siedziałam właśnie na łóżku i przeglądałam kanały w telewizorze kiedy dostałam SMSa.

Od: Nieznany
Co powiesz na spotkanie dzisiaj popołudniu? x

Do: Nieznany
To chyba pomyłka.

Od:Nieznany
Żadna pomyłka, Kelsey. Tutaj Justin. ;)

*dodaj do kontaktów. Justin.*

Do: Justin
Och..

Od: Justin
Więc jak będzie? x

Właśnie zepsuł mi plany na resztę dnia, czyli spanie lub oglądanie jakiś bezsensownych seriali.

Do: Justin
Przepraszam, ale nie mam ochoty dziś wychodzić z domu.

Od:Justin
W porządku. Będę po ciebie o 18. Do zobaczenia. x

Chyba nie wygram.

Uznałam, że nic już nie odpiszę, bo nie mam pojęcia nawet co bym mogła napisać.

Spojrzałam na zegarek. Była 16.30 więc miałam jeszcze sporo czasu do przyjazdu Justina.

Wygramoliłam się spod mojej cieplej kołdry i zeszłam na dół do kuchni. Byłam strasznie głodna.

Tak właściwie to byłam głodna już od dłuższego czasu, ale moje lenistwo wygrało.

Zrobiłam sobie jakąś niezdrową zupę z paczki. Nie chciałam tracić czasu na gotowanie.

Wróciłam do góry i udałam się do łazienki. Przez cały dzień siedziałam w piżamie więc zdjęłam ją z siebie i wrzuciłam do kosza z brudnymi rzeczami.

Weszłam pod prysznic, a krople wody od razu rozluźniły moje ciało. Dokładnie się umyłam i zabrałam się za włosy. Owinięta ręcznikiem stałam przed szafą zastanawiając się co mogę ubrać.

Założyłam na siebie czarną koronkową bieliznę. Do tego wybrałam czarny crop top i jeansy z wysokim stanem. Postanowiłam założyć na siebie jeszcze jakaś bluzę bo pewnie będzie zimno.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni, była równa 18.

Może tylko żartował, że po mnie przyjedzie. I właśnie w tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.

W drzwiach stał szatyn uśmiechnięty od ucha do ucha. Ubrany był w obcisłą białą koszule. Guziki od góry miał rozpięte. Miał jeansy z dziurami co u niego to chyba standard. Włosy jak zwykle postawione ku górze.

-Wszystko w porządku?- spytał z nutką rozbawienia w głosie.

-Tak, jak najbardziej proszę pana. - odpowiedziałam i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

I Don't Want You, Baby || J. BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz