2

831 68 7
                                    

-Jestem!- Levi ściągnął buty i nie czekając na odpowiedz mamy pobiegł do pokoju odnieść torbę. Od dwóch tygodni musi dosłownie biec do domu uciekając przed upierdliwym chłopakiem. Sam w sumie do końca nie znał przyczyny unikania Erena. Wyższy był miły, przyjacielski i jako jedyny wstawiał się za nim, choć nie wiedział, ze Levi o tym wie. Czasami kiedy uczniowie z klasy wytykali go placami uciekał z klasy, ale zatrzymywał się za drzwiami, żeby złapać oddech. I wtedy słyszał wszystko co mówił. Jak wypomina im to jacy są, jak ich nie szanuje i gardzi takimi osobami jak oni. Po takich sytuacjach zapadała cisza, a czarnowłosy miał parę godzin spokoju. Jakby bali się, że Eren nie będzie się do nich odzywać i teraz upokarzali go tylko kiedy był sam. 

-Kochanie! Odgrzać ci obiad?- dosyć ochoczo zszedł ze schodów i uśmiechnął się nikle do mamy. Pani Etsuko. Kobieta była bardzo ciepła i wręcz tragicznie przeżywała załamania syna i jego oziębłość do życia. Zapisywała do psychologów, a nawet psychiatry, ale ma wrażenie, że to nic nie daje. Co tydzień kiedy wraca od doktor Michiko ucieka do pokoju i słychać tylko jego szloch. Zamyka się w sobie coraz bardziej, już nawet nie rozmawia z nią o problemach w szkole. Ich rozmowy ograniczają się do jej zapytania o dzień i samopoczucie, ale on tylko zbywa ja krótkimi odpowiedziami. Nie miała męża i bała się, że brak mu ojcowskiej ręki. Że przez nią ma problemy. Codziennie zadręcza się tym, że Levi nawet nie poznał swojego Ojca. Wcześniej nie widziała w tym najmniejszego sensu. Rodziciel chłopca był wtedy z Etsuko, ale związek nie miał od początku przyszłości. Potem pojawił się on, a mężczyzna zniknął.  

***

Mijała dopiero 3 lekcja w piątek. Raczej już. Erenowi nie uśmiechało się spędzić dwa dni bez nowego kolegi. Zdawał sobie sprawę, że może narzucać się Leviemu, ale to już nie była tylko chęć przyjaźni. Chłopak mu się podobał, a on nie dopuszczał do siebie myśli, że nie uda mu się z nim być. Dzwonek nadszedł szybko i pchnął jego nogi mimowolnie do niższego. Pakował starannie książki do plecaka i patrzył w podłogę. Uroczy.  Było jedyną myślą Erena. 

-Levi?-zaskoczony chłopak podskoczył, myśląc że już dawno jest w klasie sam. Zarumienił się cały i odwrócił wzrok od zielonych tęczówek. Ręce stały się nagle bardzo interesującym obiektem.- Słodko się rumienisz.-speszył chłopaka  tak bardzo, że prawie zapadł się pod ławkę przed nim. Chwycił ramiączko od plecaka i pokierował się do wyjścia. Jednak chłopak był silniejszy, nawet dużo bardziej, przyciągnął go z powrotem. Stali twarzą w twarz prawie stykają się czołem. 

-Proszę nie rób mi krzywdy. -jęknął drżącym głosem. Eren na początku nie zwrócił uwagi na prośbę chłopaka, a na jego cudowny delikatny głos. Dopiero potem dotarły do niego słowa chłopaka.-Proszę nie bądź jak każdy. To nie jest tak, że nie chcę się z tobą przyjaźnić. Tylko... ja nawet nie wiem na czym to polega. I boję się, że rozmyślisz się po jakimś czasie i będziesz jak inni. Ja.. ja..-zielonooki już nie mógł patrzeć na łzy i słuchać  drżącego głosu przyszłego przyjaciela.

-Czyli jesteśmy umówieni. Jutro o 20 czekaj pod parkiem przy szkole. Idziemy do kina.-zadowolony z siebie poczochrał czarną czuprynę. 

***

-Jeager lepiej się nie spóźnij. Dla twojego szczęścia lepiej, żeby to nie był żart.-wyszeptał do siebie przestraszony i usiadł na ławce. Mimo, że wakacje dopiero się skończyły, wieczór był chłodny i założył na siebie czarny cieniutki płaszczyk. Sam musiał przyznać, że był trochę pedalski. Czyjeś ręce oplotły go od tyłu i dostał ciepły pocałunek w policzek. Spłonął kiedy domyślił kto to. Tak cholernie było mu wstyd. Spiął całe ciało i czekał, aż kolega go puści, jednak to się nie działo. 

-Aż tak za mną tęskniłeś? Nie spóźniłbym się na spotkanie z tobą.-Dopiero kiedy podrażnił oddechem ucho Leviego odsunął się bezpieczną odległość.

-Nie rób tak.-wyjąkał przez bliskość jaka ich przed chwilą łączyła. Rzadko  przytulał mamę, a co dopiero znajomych. Nie masz znajomych. Jego podświadomość nawet go nienawidziła. Ramiona Erena oplotły go kiedy szli i przystawił usta do płatka jego ucha. 

-Tak?-wyszeptał i szturchnął miejsce czubkiem nosa. Mniejszy zdobył się na odwagę i odpowiedział cichym "tak". Eren widział, że lekko przesadza więc odsunął się lekko od chłopaka, ale złapał go za zimną dłoń i tak zamierzał dojść do kina.

-Wypieramy komedie, horror, akcje?-zdziwiony odwagą kolegi uśmiechnął się czule. Chyba chłopak po szkole wcale nie był taki nieśmiały. Wydawał się pogodniejszy i sam zagaił rozmowę. Jednak to były tylko pozory. Zwyczajnie jego obecność dzisiaj i świadomość, że ktoś chce z nim spędzić czas.. był szczęśliwy.  

-Przeważnie na randce mówi się, że możesz wybrać. Ale ci nie pozwolę. Nie jestem każdym. Idziemy na film akcji.-uśmiechnął się dumnie na zszokowaną minę niższego. 

-Randkę?-wyszeptał. Zielone oczy wydawały się śmiać z jego zdziwienia.

-Tak, wczoraj zgodziłeś się pójść ze mną do kina. To nie jest jednoznaczne?-wzmocnił uścisk dłoni na Levim bojąc się, że ucieknie.  

-Nie myślałem tak o tym Eren.-poczuł lekkie okucie w sercu, ale uśmiechnął się mimowolnie słysząc jak idealnie wymawia jego imię.

-Jeżeli nie chcesz..-rozluźnił uścisk, dając mu do zrozumienia, że daje mu wybór.  Jednak chłopak nieśmiało zacisnął dłoń i szedł dalej z chłopakiem. 

***

-Nie musisz mnie odprowadzać, to daleko od twojego domu. 

-To będzie nie fari, jak ja będę miał bliżej. A poza tym nie chcę być bez ciebie.-znów chwycił rękę chłopaka. Nagle w jego oczach coś niebezpiecznie błysło. -Może chcesz iść do mnie na noc. Mieszkam sam. Tata wyjeżdża cały czas do pracy, więc mam miesiącami cały dom dla siebie. Zrobimy maraton filmowy i..

-Nie Eren.-zgasił jego pomysł.- To za dużo jak na początek przyjaźni.-chciał zabrać dłoń, ale mu nie pozwolił. 

-Zostaw.-upomniał go idąc jednak w stronę domu kolegi.- Nie lubię iść bez niej. Przepraszam, po prostu chciałbym mieć cię tylko dla siebie.- uśmiechnął się przepraszająco. 

-Może za jakiś czas. Maraton filmowy brzmi fajnie.-nieśmiało się zaśmiał. Ten uroczy, lekko dziecięcy, głos.   

Szli w ciszy i każdy myślał o kimś innym. Eren zastanawiał się, czy też mu się podoba, czy to tylko przyjaźń. Levi nie mógł wyrzucić z głowy myśli, że Eren chce zdobyć jego zaufanie i zniszczyć potem przy całej klasie, szkole. Spojrzał na jego twarz, on też na niego patrzył. Jego oczy, uśmiech, ciepło jego dłoni. To nie mogła być prawda. Cały ten dzień był jak z bajki. Najbardziej dziwiło go to, że Eren mógł mieć każdą, a poszedł do kina z nim. Nic nieznaczącym śmieciem ze szkoły, którym każdy gardzi. Stanęli pod drzwiami uroczego domku i spojrzeli na siebie. Żaden nie chciał się żegnać, ale dochodziła już 24, a jutro nowy dzień. Eren dostał całusa w policzek, a po paru sekundach jego towarzysz zamykał drzwi. Przed całkowitym zamknięciem szepnął tylko ciche "dziękuję Eren". Uśmiechnął się i ruszył w stronę swojego domu. 

-Też dziękuję Levi.   

Levi & ErenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz