Ledwo powstrzymywałem się od zwrócenia całej zawartości żołądka. Dawno tak się nie stresowałem. Same przygotowania to było nic w porównaniu do tego co teraz się działo.
Nie miałem pojęcia co mam ze sobą zrobić.
Siedzieć nie wolno, bo pogniotę garnitur...
Stać, też nie mogłem, bo mało brakowało abym zaraz nie padł jak długi.
Stres to zło.
Przetarłem dłońmi twarz, a później oparłem się nimi o ścianę. Zwiesiłem głowę i zacząłem nucić sobie pod nosem piosenkę. To też nie pomagało.
Poczułem klepnięcie w ramię.
-stary, nie stresuj się... to tylko ślub -głos Niall'a podrażnił moje uszy. Miałem ochotę przyłożyć mu w twarz.
-tylko ślub -prychnąłem -jakby nie zauważyć... to mój ślub!
Wzięcie Niall'a za świadka, to chyba był zły pomysł. Pocieszać to on umiał jak nikt inny, słyszycie ten sarkazm??
-daj spokój, stary... zaraz będzie po wszystkim, a ten dupek z lokami już ci nie ucieknie...
Spojrzałem na Niall'a i się roześmiałem. Ten idiota dalej naśmiewał się z fryzury Harry'ego, choć już minął rok od kiedy ściął włosy.
Odbiłem się od ściany i zacząłem chodzić po całym pomieszczeniu. Miałem nadzieję, że rozchodzę to co znowu zebrało się w okolicy mojego brzucha.
Czułem coś, że się zaraz puszczę pawia.
-Lou... stój -Niall łapie mnie za ramiona i lekko potrząsa.
To był zły pomysł z jego strony. Wszystko to co zjadłem przewróciło się w moim żołądku i nalegało na szybkie wyjście.
Ledwo zdążyłem przywitać się z sedesem, a wczorajsza kolacja i dzisiejsze śniadanie opuściło moje ciało.
Harry standardowo zrobił mi rano śniadanie i jak parę lat temu zniknął pozostawiając po sobie tylko liścik. Tym razem przynajmniej wiedziałem gdzie go szukać.
-gdzie Lou? -usłyszałem głos Zayn'a. Podniosłem się z klęczek, otrzepałem spodnie. Spuściłem wodę, wypluskałem usta i wpakowałem w nie całe opakowanie miętówek.
-jak Harry? -akurat wyszedłem z łazienki, kiedy padło to pytanie z ust Niall'a.
Zayn przyjrzał się mi.
-tak sam jak on -wskazał na mnie palcem.
-idę do niego -ruszyłem do drzwi. Martwiłem się o niego jak cholera.
Zayn złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie twarzą.
-będzie dobrze. Jak tam pójdziesz pogorszysz sytuację -puścił mnie i roześmiał się -jesteście zabawni.
-porozmawiamy jak będziecie na naszym miejscu -pokazałem na nich obu palcem.
Tych dwóch ukrywało swój związek mimo tego, że wszyscy wiedzieli, że są razem. Teraz też udawali, że nie wiedzą o czym mówię.
Kiedy tylko za Zayn'em zamknęły się drzwi ja zacząłem się rozciągać, tak jak przed treningiem, czy meczem. To mi pozwalało opanować stres. Miałem nadzieję, że i tym razem to pomoże.
-co ty robisz?
Niall zanosił się śmiechem. Może to wyglądało komicznie, ale mogło pomóc.
Nie pomogło.
Zacząłem przeszukiwać ubrania w poszukiwaniu fajek. To mi na pewno pomoże.
-nie pal, debilu! -Niall wyrwał mi papierosy -będziesz śmierdział!
Dobra odpuściłem...
-idziemy...
I tu znowu zaczęły się schody. Ogarnęła mnie panika, która kazała mi wiać tam gdzie pieprz rośnie. Nie to, że nie chciałem wziąć ślubu z Harry'm, ale panicznie się bałem tego co może się między nami przez to stać. Co może się popsuć.
Niall wytargał mnie z pomieszczenia i stanęliśmy w wielkim holu. Przełknąłem ślinę i zacząłem się modlić. Myślałem, że zaraz padnę i już nie wstanę. Wszystko jednak się zmieniło kiedy zobaczyłem Harry'ego. Wyglądał jak anioł. Cały stres, niepewność... wszystko minęło. Nie było żadnego ale...
Mój Hazz...
Kiedy stanął przede mną, zapomniałem języka w gębie. Jakby on pierwszy się nie odezwał pewnie stalibyśmy tu wieki nic nie mówiąc.
Harry wystawił rękę w moją stronę, a ja ją uścisnąłem.
-Tomlinson -mruknął
-Styles -odpowiedziałem
Wtedy drzwi obok których staliśmy się otworzyły i stanął w nich urzędnik.
-pan Tomlinson i Styles? -pokiwałem głową w odpowiedzi -zapraszam.
Weszliśmy do środka trzymając się za ręce. Nawet nie wiem w którym momencie sala wypełnia się naszymi rodzinami i przyjaciółmi.
Dostałem jakiegoś paraliżu, nie mogłem się ruszyć. Nawet nie wiem kiedy nadeszła pora na przysięgę. Patrzałem tylko jak poruszają się usta Harry'ego. Nie wiem skąd sam wziąłem siły, aby powtarzać po urzędniku.
Kiedy wkładałem obrączkę na palec Harry'ego, ręce trzęsły mi się jak wtedy gdy znalazłem się na odwyku i odstawiłem alkohol.
Poczułem ciepłą dłoń na swojej. Spojrzałem Harry'emu w oczy i odetchnąłem z ulgą. Czysta miłość.
Mój 'mąż' nie miał tyle problemów z nałożeniem mi obrączki. Zrobił to szybko z uśmiechem na twarzy. No czyli tylko ja się tak stresowałem, a tak mi się przynajmniej wydawało. Prawda jednak wyszła później, gdy Zayn wygadał się, że nafutrował Harry'ego środkami uspakajającymi.
-możecie panowie przypieczętować swój związek pocałunkiem -wzdrygnąłem się na dźwięk głosu faceta.
Nawet nie drgnąłem w stronę Harry'ego. Stałem jakby mnie ktoś przykleił do podłogi. To Hazz do mnie podszedł, złapał moja twarz w dłonie, oparł swoje czoło o moje czoło.
-Lou...
-Hazz...
12 miesięcy później
Stałem nad małą kołyską i podziwiałem największy cud świata. Mała dziewczynka spała spokojnie przykryta różowym kocykiem. Nie mogłem uwierzyć, że tu jest... a ja mogę nazwać się ojcem.
-co tak nad nią wisisz? -wzruszyłem ramionami nie odrywając wzroku od tej niewielkiej istotki -obudzisz ją...
-zaraz ty ją obudzisz tym gadaniem... -Harry objął mnie w pasie od tylu i pocałował w szyję.
-nie mogę uwierzyć, że tu jest...
-mówisz to od dwóch tygodni...
-ale to prawda, nie mogę uwierzyć, że jest nasza...
Poczułem jak Harry kreci głową. Była strasznie do niego podobna. Miała jego oczy i włosy. Od samego początku wiedziałem, że najlepszym sposobem będzie pomoc surogatki.
-mam nadzieję, że z charakteru nie bd do ciebie podobna -wyszeptałem
-coś ci się nie podoba w moim charakterze, Tomlinson?
Miałem ochotę się roześmiać, ale nie chciałem obudzić naszej córeczki. Darcy miała dopiero niecałe dwa tygodnie i lepiej, żeby spała... bo krzyczeć to ona potrafi.
Miałem cholerne szczęście, mając przy sobie miłość mojego życia i posiadając najcudowniejsze dziecko na świecie.
Tylko szkoda, że nasze szczęście miało krótką datę ważności.
********
proszę... z faktu, że to ostatnia część tej serii... pozostawcie też po sobie komentarz :D
CZYTASZ
Last Kiss(book 4) •Larry Stylinson☑
FanfictionOstatnie losy Harry'ego i Louis'a, wzniosły ich na wyżyny z których nie mają zamiaru tak szybko spaść... "Ostatni pocałunek, kiedyś zawsze przychodzi na niego pora" *** Ostatnia część opowiadania "I love you with 14 reasons", &qu...