Rozdział 2

160 23 3
                                    

-Rebecca wstawaj!-Z mojego pięknego snu wyrywa mnie krzyku matki po którym spadam z łóżka i leże plackiem na ziemi.

-Ała-mruknęłam i wstałam-Już idę.

Szybkim krokiem przekręciłam kluczyk w drzwiach i wyszłam z pokoju kierując się do kuchni ubrana w piżamę.Jest pierwszy dzień wakacji,co ta kobieta ode mnie chcę?

-Cześć mamo-Powiedziałam wchodząc do kuchni i jednocześnie ziewając. Usiadłam na krześle i oparłam ręce na stole.

-Dlaczego zamknęłaś się w pokoju? - podała mi talerz z kanapkami i usiadła obok mnie a ja zaczęłam jeść -Ja i tata zaczęliśmy się martwić.

-Tylko raz zamknęłam się w pokoju a wy już się martwicie-wzięłam głęboki oddech i wzięłam kanapę -To bez sensu,nic mi nie jest, tylko pokłóciłam się z Yui.

-Wiesz co myślę o niej-Mama wstała od stołu zabierając mój już pusty talerz po kanapkach-To nie towarzystwo dla ciebie-włożyła talerz do zmywarki.

-Nie decyduj z kim mam się przyjaźnić-odparłam i również wstałam od stołu-Najlepiej nie decyduj o moim życiu,to staje się irytujące.

-Rebecca -Obróciła się w moją stronę-Jak ty się do mnie odzywasz? Jestem twoją matką.

-Normalnie się odzywam i tak pamiętam że jesteś moją mamą-powiedziałam-A teraz idę się przebrać i wychodzę

-Gdzie?

-Musisz wszystko wiedzieć- powiedziałam z arogancją do niej na co ona spuściła głowę a ja się o pamiętałam-Przepraszam mamo-Podeszłam do niej i przytuliłam ją -Nie chciałam tego powiedzieć

-Wiem córeczko-Odznajemniła uścisk i po chwili puściła mnie- Po prostu martwię się o ciebie i tato też.

-Rozumiem,to ja wrócę do pokoju- obruciłam się i wyszłam z kuchni kierując się do pokoju.

Weszłam do pokoju i przebrałam się czarne dżinsy i bluzę z kapturem tego samego koloru następnie weszłam do łazienki łazienki i umyłam zęby.Czemu się dziwnie zachowuje? Bo spotkałam Hadesa do jasnej cholery. Wróciłam do pokoju i wzięłam telefon, miałam kilka nieodebranych połączeń od Yui ale zignorowałam to i poszłam do przed pokoju.

-Mamo wychodzę -Powiedziałam zakładając buty w przed pokoju.

-Dobrze ale weź ze sobą Diablo - uśmiechnęłam się pod nosem na te słowa.

-Z największą przyjemnością- założyłam buty i wyszłam z Domu kierując się do ogrodu trzymając z ręce smycz.

-Diablo do nogi-Krzyknęłam a on przebiegł przez cały ogródek i po chwili Diablo był koło mnie.

Diablo to jest wilczur,mój tata jest policjantem i gdy miałam 14 lat zabrał mnie do pracy,tego dnia była pewna akcja gdzie tata i inni policjanci aresztowali kilku ludzi którzy wystawiali psy do walki.Kiedy przeszukiwałam klatki na psy znalazłam szczeniaka i za prośbą taty adoptował go i od tamtej pory jest mój. Diablo jest cały czarny i jest bardzo szybki i silny, nazwałam go tak ponieważ to prawdziwy zło wcielone, jeśli mu podam komendę "Atak" zaatakuje i tylko ja mogę powiedzieć żeby przestał, za również inne komendy i można go nazwać moim osobistym ochroniarzem, dla innych to przerażające i nazywają go potworem ale i tak go kocham.

-Idziemy na spacer pieseczku-podrapałam go po głowie ale on zrobił minę w stylu "nigdzie nie idę".

- Pójdziemy do parku i będziesz gonił gołębie - On na to szczeknął zadowolony i zamerdał ogonkiem a ja zapięłam go na smyczy i wyszliśmy z ogrodu.

Park jest niczym zielona wyspa w mieście. Przechodząc przez jego bramę wkracza się do innego świata. Miejsca, w którym nie słychać warkotu samochodów, gdzie zabiegani przechodnie nie potrącają się nawzajem.Po jakich 5 minutach byliśmy w parku,usiadłam na ławce i odpięłam diablo z smyczy

-Ale pamiętaj,jak cię zawołam masz tu przybiec jak najszybciej a teraz biegnij-Nim mrugnęłam jego już nie było,zniknął za fontanną i krzakami.

Usiadłam wygodnie na i zaczęłam nerwowo uderzać paznokciami w drewnianą ławkę przypominając sobie co wczoraj się wydarzyło. Przecież wczoraj spotkałam do jasnej anielki Hadesa, nie dość że go spotkałam to jeszcze się z nim pokłóciłam,no ale cóż należało mu się,jest wrednym egoistą i jest zwykłym tchórzem. Mam nadzieję że już więcej go nie spotkam.

I źle myślałam.

Po chwili myślenia spojrzałam w niebo. Zebrały się czarne chmury i zaczął wiać wiatr a na drzewie nie wiadomo skąd pojawiły się kruki,założyłam kaptur na głowę wstając z ławki.

-Diablo-zero reakcji więc zaczęłam iść tam gdzie pobiegł- A tutaj jesteś..- Skamieniałam.Przy nim stał Cerber czyli trój głowy pies który należał do Tego idioty Hadesa. Diablo był skulony w kulkę a Cerber stał nad nim i warczał pokazując swoje kły. Na ziemi leżał dość duży kij więc wzięłam go do ręki i szłam od tyłu do Cerbera ale po chwili nie uwagi ktoś popchnął i leżałam na ziemi a kij upadł daleko ode mnie. Co się kurwa dzieje?

-Nie zbliżaj do mojego psa-Powiedział swym lodowatym tonem. Wstałam z ziemi i obruciłam się,jak na moje nieszczęście przystało to był Hades.

- To lepiej zabierz go od mojego psa-Podeszłam do Diablo i zapiełam go na smyczy a Hades się zaśmiał - i z czego rżysz jak koń?-Spytałam się.

- Po pierwsze ja nie rże jak koń a po drugie musimy porozmawiać.

-Nie mamy o czym-Zrobiłam pierwszy krok ale on stanął mi na drodze - Masz mnie w tej chwili przepuścić!

-Boże kobieto,co ty taka nie miła?- Powiedział robiąc udawaną smutną minę na co ja prychnęłam.

-Czemu dziś jestem nie miła? Bo wyczerpał mi się pakiet dobrego wychowania, więc spierdalaj i mnie więcej nie wkurwiaj-Powiedziałam prawie krzycząc a on przewrócił i dał mi drogę wolną a ja uśmiechnęłam się sztucznie - Dziękuję ścigodny panie.

- Nie ma za co-przewrócił oczami- Mam dla ciebie propozycję Rebecco.

- Nic od ciebie nie chcę.

-Ale mnie wysłuchaj-Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji,mam go serdecznie dość.

-Nie to ty mnie wysłuchaj- stanęłam na przeciwko niego, jest cholernie wyskoki -Masz zniknąć z mojego życia,mam po dziurki w nosie tą twoją propozycje więc wynoś się stąd- wykrzyczałam ostatnie słowa ale on dalej stał nic nie mówiąc wzdychając.

-Nie -i się zaśmiał, Co za debil.

-A więc żegnaj - Ominęłam go i pomaszerowałam z Diablo w stronę domu zostawiając Hadesa samego z jego psem dziwolągiem.

Oczami Hadesa
Dziewczyna zniknęła za krzakami na co ja prychnąłem,mam ochotę iść za nią ale nic na siłę. Ja i Cerber znikneliśmy za czarnym płynem i w mig byliśmy w podziemiach. Pogoda na ziemi znów była normalna,zero kruków na drzewach,zero czarnych chmur tylko ładna pogoda.
Cerbera zostawiłem przy wejściu a sam wszedłem do sali i usiadłem na tronie myśląc o śmiertelnice. Niewiarygodne jaki ta dziewczyna ma tutep,ale uda mi się ją opanować, ona musi być moją łowczynią i lepiej już się na to przygotuje.

-Persefono możesz tu przyjść?-Jak na zawołanie była koło mnie,wiem że nie chciała tego związku ale po tylu latach ona kocha mnie a ja ją-Powiedz służącym żeby zaczęli szyć strój dla łowcy demonów.

-Damski czy męski?-Spytała się.

-Oczywiście że damski- Wstałem z tronu a Persefona zniknęła w korytarzu.

Ja poszedłem po schodach na górę po specjalnego pokoju gdzie trzyma broń,muszę wybrać kuszę dla początkującego łowcy demonów i jakiś ładny arsenał sztyletów. Jeśli znów taka będzie przy następnym naszym spotkaniu,to obiecuje że ją porwę.

Ona musi się na to zgodzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 07, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pomagierka HadesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz