Coś się zaczyna, coś się kończy

1.6K 131 39
                                    

Akari Yukimura, znana także niektórym jako Kayano Kaede, była wściekła.

- Dlaczego znowu się nie uczysz, Aya? - spytała swoją córkę. Całą siłą powstrzymywała się, by nie zacząć na nią krzyczeć.

Błękitne oczy Ayi spojrzały na nią niechętnie. W tej chwili tak bardzo przypominały jej oczy Nagisy. Ale Nagisy już z nimi nie było, opuścił je, gdy rozstała się z nim ponad 15 lat wcześniej.

Nie powiedziała mu, że Aya jest jego córką. Zamiast tego okłamała go. Powiedziała mu, że nic do niego nie czuje. Że chciała się z nim tylko zabawić. Że go oszukiwała i miała romans z kimś innym.

Bała się. Bała się, że Nagisa dowie się o skrzętnie skrywanych wynikach badań. Bała się, że zrujnuje mu w przyszłości życie. Że nigdy nie zostanie nauczycielem, tak jak chciał.

Przerwała studia i wprowadziła się do Karmy. Nie łączyła ich miłość, jedynie przyjaźń. On wiedział, że jej serce należało do kogoś innego. Ona wiedziała, że przyjął ją do siebie tylko ze względu za starą przyjaźń.

Dlatego też przez czas ciąży żyli jak rodzeństwo. Karma wspierał ją, wiedząc, jak ciężko był to dla niej czas Później on zakochał się, ona podjęła pracę. Pozwoliła mu odejść. Nie miała prawa go zatrzymać. Nie miała prawa wymagać od niego więcej, niż dla niej zrobił.

Wróciła do aktorstwa kilka miesięcy po urodzeniu Ayi. Wreszcie stać ją było na samodzielne utrzymanie się. Nie musiała nikogo prosić o pomoc.

Przez te 15 lat nie dostała żadnej wiadomości od Nagisy. Być może to była jej wina. Zmieniła numer telefonu, powróciła do swojego dawnego nazwiska oraz przeprowadziła się. Nie chciała utrzymywać z nim kontaktu. Bała się, że pewnego dnia mogłaby nie wytrzymać i do niego zadzwonić bądź napisać.

- Uczę się, uczę. Tylko to jest trudne - Aya wzruszyła ramionami.

- Jakoś inni mogą to zrozumieć - zauważyła Kayano. Nie chciała być złą matką. Po prostu wiedziała, że stać ją na więcej.

- Cóż, ja nie jestem taka jak reszta - Aya przewróciła oczami - Idę do siebie - mruknęła. Za nią Kayano westchnęła. Gdzie popełniła błąd?

-----

Dochodziła już północ, ale Karma nie przejmował się tym. Nucąc pod nosem piosenkę, która przed chwilą wymyślił, czytał sprawozdanie ze swojej firmy. Zazwyczaj zajmował się tym w ciągu dnia. Ale teraz nie mógł sobie pozwolić, by pójść spać.

Tak jak się spodziewał, po jakimś czasie przez okno do pokoju wślignął się gość. Karma odłożyl na bok sprawozdanie.

- Muszę ci pogratulować. To 10 piętro. Jak się tu dostałeś?

- Mam swoje sposoby - usłyszał znajomy głos. Usta Karmy rozciągnęły się w uśmiechu, gdy wyciągnął dłoń z kieliszkiem do swojego towarzysza.

- Dzisiaj przyszedłeś ubrany jak mężczyzna? Szkoda, tamta ostatnia sukienka naprawdę ci pasowała, Nagisa.

- Mógłbyś już o tym nie wspominać? - poprosił niebieskowłosy chłopak, przywracając oczami - Bo zacznę żałować, że się wtedy spotkaliśmy.

Nie planowali wtedy tego. Dziwnym trafem spotkali się 3 lata wcześniej w Europie, w jednym z mniejszych miasteczek w Hiszpanii. Od tego czasu ich kontakty ponownie się odnowiły.

- Cóż takiego się stało, że aż musiałem przyjeżdżać do Japonii? - Nagisa z wdzięcznością przyjął kieliszek i usiadł naprzeciwko przyjaciela. Karma zmrużył oczy, widząc nową bliznę na jego dłoni, ale nie skomentował tego - Nie byłem tu już z 7 lat..

- Wiesz, Nagisa, są rzeczy o których nie da się rozmawiać przez telefon.

- Hm?

- Chodzi o Akari.. Kayano - poprawił się.

- Nie jesteście już razem? - Nagisa wiedział, że przez jakiś czas mieszkali ze sobą. Początkowo był wściekły, że jego najlepszy przyjaciel ukradł mu ukochaną dziewczynę. Ale później pogodził się z tym, choć przez długi czas nie chciał żadnego z nich widzieć na oczy. Zresztą, jak się później okazało, prawda była trochę inna, niż mu się wydawało.

- Nigdy nie byliśmy, już ci to mówiłem - sprostował Karma. Nagisa nigdy nie przestawał mu tego wypominać - Mógłbyś już wreszcie przestać?

- Ty nie przestajesz śmiać się z mojego dziewczęcego wyglądu, więc ja też nie przestanę - odparł Nagisa. Mimo, iż lata leciały, wciąż miał sposoby, aby ktoś inny, patrząc na niego, nie widział mężczyzny, tylko kobietę. Z całą pewnością pomagały długie włosy, które Nagisa ponownie zapuścił. Po ukończeniu gimnazjum, zgodnie z obietnicą, ściął włosy.

- Ah, czyżbyś robił się zazdrosny? - Karma zignorował jego uwagę.

- To chyba oczywiste. Przejdź do sedna sprawy, Karma. Nie mam zbyt wiele czasu.

- Tak, tak, zdaję sobie z tego sprawę - czerwonowłosy mężczyzna przewrócił oczami - Ale najpierw muszę cię o jedno spytać. Nadal jesteś zabójcą?

Nagisa skinął głową, raz, krótko. Zaczął zabijać, gdy tylko się zorientował, że wszystko stracił. Że nie ma już szansy żyć tak jakby chciał. Ogarniała go wściekłość, którą musiał skierować w jakaś stronę. A że wiedział, że miał talent do zabijania, postanowił go wykorzystać. Wbrew swoim obawom, zdążył polubić tą pracę.

- A co?

- Nie, tak tylko - Karma westchnął - W takim razie może być ciężko. Dobra, zacząłem mówić o Kayano, nie? Myślę, że powinieneś ją odwiedzić. Ją i jej córkę, Ayę.

- Nie jestem zainteresowany - wzrok Nagisy był lodowaty. Czyżby nadal był wściekły na ich dawną przyjaciółkę? Nic dziwnego w sumie.

- Tu masz ich adres - Karma wyciągnął zgiętą w pół kartkę, ale Nagisa jej nie przyjął - Idź tam, Nagisa.

- Dlaczego?

Karma westchnął, po czym zniżył głos.

- Kayano jest chora, Nagisa. Od wielu lat. Ale teraz przestała zażywać leki. Musisz przemówić jej do rozsądku. W tej chwili lekarze dają jej najwyżej dwa miesiące.

---

Hm, no i napisałam. Tak szczerze, to nie mam pojęcia, czy ktokolwiek to przeczyta, ale jak tak, to miło😄
ŚDM się wkrótce zaczną, pierwi pielgrzymi już przybywają (ciekawe, kogo my ostatecznie dostaniemy: Polaków czy Francuzów..?), a ja wrzucam jedno małe ff na wattpada...

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz