Kaczki

33 2 1
                                    

Siedział w wygodnym fotelu i przyglądał się swojej wizytówce. Kiedyś coś znaczyła, ludzie bili się żeby ją dostać. Najczęściej byli to studenci, niewiele młodsi od niego, każdy chciał się u niego uczyć. Ludzi przychodziło do niego coraz więcej, gdy stracił asystenta, który, no cóż święty nie był. Jednak Tomasz świadomie go wybrał, znajomości na czarnym rynku przydawały się do tego co robił.

Chciało mu się spać, był zmęczony po tym całym dniu. Wykończający był też grad pytań na wspólnej kolacji. Niechętnie na nie odpowiadał, nie lubił o sobie opowiadać, dlatego umiejętnie przekierował temat na rodzine Dzierżyńskich. Dowiedział się, że Euzebiusz studiuje agroturystykę, że plony są obfite, że pan Piotr zaczą hodować konie i, że to bardzo piękna okolica. Jednym słowem, nic co Tomasz chciałby wiedzieć.

Odłożył wizytówkę na mały, drewniany stół i przeczesał ręką swoje czarne włosy. Powoli nalał kolejny kieliszek whisky.

No, panie Lindemann, wygląda na to, że wpada pan w kolejny nałóg.

Wydawało mu się to bardzo śmieszne, człowiek tak uczony jak on, zatruwa sam siebie, i jeszcze za to płaci. Jednak, wolał być uzależniony od paczki papierosów, niż od ludzi. Tak, bycie marionetką nie jest zbyt przyjemne.

Powoli skierował się w stronę sypialni, kręciło mu się w głowie, stanowczo za dużo wypił. Stety niestety, był na wpół Polakiem, grzechem byłoby odmówić, gdy Piotr tak nalegał. Z lekką trudnością usiadł na łóżku, zaczą zdejmować części swojej garderoby, aż został w samych bokserkach. Wsunął się pod białą pościel i, co było dla niego dziwne, po kilku minutach zasnął.

****

Nazajutrz, jak się spodziewał, obudził się z ogromnym kacem. Ruszył na poszukiwania aspiryny, którą, jak przypuszczał, pewnie zostawił w kuchni. Ku jego zdziwieniu, po domu roznosił się zapach jajecznicy, ktoś oprócz niego był w domu, i ten ktoś robił mu śniadanie. Ostrożnie zbliżał się do kuchni, z takim bólem głowy na pewno nikogo by nie powalił. Lekko wychylił się zza rogu i stwierdził, że oprócz tależa jajecznicy na stole, w kuchni nie ma nic dziwnego.

- Ale, przecież... - Mówił sam do siebie, gdy nagle ktoś popukał go palcem w ramie. Odwrócił się i spostrzegł swoją nową uczennice z kubkiem parującej kawy.

- Dzień dobry. - Powiedziała Karmen, swoim cichym i łagodnym głosem.

- Co tu robisz o takiej porze?

- Jak to? Przecież jest już południe, byliśmy umówieni na korepetycje. - To mówiąc, wskazała palcem na stos książek i zeszytów, leżących na stole. - Zrobiłam dla pana jajecznice... i kawę. - Podała mężczyźnie kubek w wesołe świnki i zasłoniła oczy ręką. Dopiero teraz zauważyła, że jej korepetytor stoi przed nią tylko w bokserkach.

- Och, dziękuję. Siadaj, zaraz zaczniemy. - Miał gdzieś, że dziewczyna coraz bardziej się rumieni, nie zależało mu na opinii innych. Dobrze wiedział jak wygląda i co może dzięki temu zyskać. Nie potrzebował głupich rumieńców, nawet jeśli, u niej wyglądały tak słodko.

Nie, panie Lindemann, nie może pan tak myśleć, to przecież takie... niemoralne.

Skarcił się w myślach, chociaż z moralnością nie miał nic wspólnego. Moralność, to jednak rzecz zmienna. To, co kiedyś było zupełnie normalne, dziś jest uznawane za niemoralne.

Usiadł przy stole i zaczą jeść. Nie miał pojęcia, skąd dziewczyna umie robić tak pyszną jajecznice. W sumie, mogłaby wpadać częściej.

- Smakuje panu? - Spytała nieśmiało.

- Tak.

- To dobrze, wszystko jest świeże, prosto z ogru...

- Co dzisiaj przerabiamy? - Przerwał jej Tomasz.

- Pierwiastki. - Odrzekła cicho i spuściła głowę.

****

- Dlaczego pan się tu przeprowadził? - Spytała, jednocześnie plotąc wianek, ze śnieżnobiałych stokrotek.

Siedzieli pod wierzbą, obserwując jak kacze mamy, zaganiają swoje dzieci do ukrytych gniazd. Kacze życie, z pewnością jest mniej stresujące, od tego ludzkiego. Być może dlatego, że nie ma w nim pierwiastków. Widocznie, kaczki nie lubią utrudniać sobie życia.

- Bo chce odpocząć. - Powiedział Tomasz, wpatrując się w, coraz mniejszą grupę kaczek.

- Od czego?

- Od ludzi. - Powiedział zamyślony.

- I dlatego pan tu teraz ze mną siedzi, i bądź co bądź, zmusza się do przebywania z drugim człowiekiem? - Spytała z lekkim rozbawieniem.

- Nie zmuszam się. - Powiedział. Położył się, powiercił się przez chwilę, po czym stwierdził, że najwygodniej będzie mu, gdy podepsze się na łokciach.

- Czy mogę czuć się wyróżniona z tego powodu? - Spytała lekko podekscytowana. Zależało jej na jego zdaniu. Nie była w nim zakochana, nic z tych żeczy, no, może trochę zauroczona. Ale kto by nie był, Tomasz łączył wszystko czego pragną kobiety. Ona jednak widziała w nim, coś więcej, niż obiekt westchnień. Imponował jej swoją inteligencją, osiągnięciami, sposobem bycia.

- Tak... myślę, że możesz.

Ciepłe promienie zachodzącego słońca, sprawiały, że jej brązowe oczy, nabierały bardziej karmelowego koloru. Z kieszeni swetra wyjęła bladoróżową wstążkę i związała nią wianek. Przyjżała mu się z każdej strony i powoli położyła go na głowie Tomasza. Posłał jej lekki uśmiech, który był przez niego, naprawdę rzadko stosowany.

Leżeli na trawie w milczeniu, gdy nagle dziewczyna wstała, otrzepała bufiastą spódnice i powiedziała.

- Muszę już iść, jutro mam szkołę.

- Przyjdziesz jutro na korepetycje? - Spytał, również podnosząc się na nogi.

- Jeśli nie będę panu przeszkadzać.

- Zrobiłabyś mi jajecznice?

- Tak.

- A więc, nie będziesz mi przeszkadzać.

************************************

Rozdział nie sprawdzony, nie rzucajcie słownikami.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 08, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

KarmenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz