Rozdział 2

2 0 0
                                    

W szpitalu panował niemiły półmrok. Gdzieś w głębi słychać było czyjeś nawoływania, gdzie indziej ktoś kaszlał, a z innego pomieszczenia dobiegał dziwny skowyt. Max posadził ostrożnie Kingę w jednym z pokojów i poszedł poszukać kogoś z personelu szpitalnego. W południowym skrzydle nikogo nie znalazł więc ruszył po schodach na pierwsze piętro. tam także nikogo z obsługi nie zastał.

-Co to ma znaczyć do cholery?-mruknął do siebie chłopak po czym powoli ruszył korytarzem w kierunku północnego skrzydła. -Jakim cudem nawet pacjenci poznikali?

Dotarł do końca korytarza i nie zastawszy tam nikogo, oprócz złowrogiej ciszy, ruszył z powrotem do pozostawionej samotnie dziewczyny. Jednak podczas schodzenia po schodach doznał niemiłego wrażenia, że ktoś tu jednak jest oprócz nich. Doszedł do drzwi i zobaczył jak po korytarzu przemknął jakiś cień. Max ostrożnie wyjął zza paska dość duży nóż bojowy, zaś w drugiej ręce znalazł się jego osobisty rewolwer kalibru .38.
-Teraz zatańczymy-mruknął do siebie-Zobaczymy kto był tym cieniem. Po tych słowach powoli otworzył drzwi i usłyszał cichy jęk. Dochodził z pokoju, w którym była Kinga. Max ruszył szybkim krokiem w kierunku drzwi i stanął tuż obok nich. Zajrzał ostrożnie i zobaczył, że obok dziewczyny siedzi jeszcze ktoś.

-Proszę proszę kogo my tu mamy?-powiedział głośno chłopak otwierając drzwi.

-Max uspokój się-poprosiła go dziewczyna-Ona chce pomóc. Ona jest jedyną, która przeżyła.

-Przeżyła ale co?-spytał Max patrząc na postać siedzącą na łóżku.

-Pogrom-odpowiedziała cicho pielęgniarka-Oni zabili wszystkich. Tylko ja przeżyłam.

-Jacy Oni?-Max nie wiedział jak zareagować-O kim ty mówisz?

Nie dokończył pytania bo za oknami rozległ się ryk silników. Na pewno były za mocna jak na samochodowe. Zdecydowanie za mocne. Przez okno w pokoju nie było niestety widać co to były za pojazdy. Po chwili o podłogę zadudniły ciężkie kroki. Po chwili w drzwiach stanął żołnierz.

-A wy co tu robicie?-spytał zdziwiony-Nie słyszeliście o ewakuacji?

-Jakiej ewakuacji do cholery?-spytał zdezorientowany Max-O co chodzi?

-Więcej dowiecie się gdzie indziej-rzucił z korytarza inny żołnierz-A teraz do pojazdów. Kierunek- Cytadela.

Żołnierze zaprowadzili trójkę ocalałych do transporterów i sami też wskoczyli do środka. Wozy ruszyły spod opuszczonego szpitala i skierowały się na północ-ku jedynemu obozowi ocalałych z inwazji wirusa ludzi.


Krwawa Wojna-CytadelaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz