Rozdział 2

1.3K 69 15
                                    

Nina
Czemu to zawsze musi przydarzać się mnie? Ach, no tak. Bo to ja. Dobrze zaczęłam, oby tak dalej. Daleko w życiu zajdę.
Ach, zastanawiacie się o co chodzi? Już przybliżam wam sytuację.
No więc tak się złożyło, że akurat dzisiaj postanowiłam pierwszy raz pojeździć. Nie mówiłam nic Lunie żeby nie dokładać jej kłopotów, bo hej przecież wszyscy ją znamy. Natychmiast zaproponowałaby mi pomoc i nie przyjęła odmowy. Więc nie poprosiłam o wsparcie nikogo, bo po co? No ale jak to zwykle bywa, oczywiście ktoś musiał zniweczyć moje plany. A tym kimś był Matteo. Tak, Matteo Balsano. Co prawda zaprzyjaźniliśmy się. Tak. Tyle, że nie sądziłam, że to akurat on zaproponuje mi pomoc.
Czekajcie, przejdę do sedna.
No więc na początku szło mi dobrze. Jak na mnie, oczywiście. Jednak potem nie utrzymałam równowagi i upadłam na chłopaka jak długa. Wszystko byłoby okej gdyby nie to, że wyglądaliśmy jak byśmy się całowali. W sumie gdyby chodziło tylko o to, to nie byłoby jeszcze tak tragicznie. Każdemu się zdarza zrobić coś ośmieszającego go. No okej, wstaliśmy. Ale ja jak zwykle muszę mieć większego pecha. To wszystko zobaczył Gaston. Podszedł do obiektu westchnień Luny i uderzył go. Co gorsza, Balsano się tego nie spodziewał i upadł. No a ja jak głupia stałam i nic nie robiłam, bo po co? No nic. Po tym całym incydencie, jeśli można to tak w ogóle nazwać, pomogłam Matteo wstać i bez słowa poprowadziłam go do szatni, by odpowiednio się nim zająć.
Przepraszałam go już tysiąc razy, bo to moja wina, ale on uparcie twierdzi, że nic się nie stało i nie jestem niczemu winna. Ale to nie jest najgorsze.
Jak ja mu jutro spojrzę w oczy? A tym bardziej Gastonowi? Pomocy.
Nina (jeśli zapomnieliście)
-----------------------------------------------
Się porobiło. Nina i jej przygody haha.
No ale w każdym bądź razie to taki specjalny rozdział, bo dość długo nie dodawałam.
Un beso grande,
yo 💖

Vida | LutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz