Harrmione 1

1.9K 79 10
                                    

Obudziłam się. Zegar wskazywał 3 nad ranem. Spojrzałam na Ginny. Smacznie spała. Szczęściara... Właściwie...Co mnie obudziło? Zamknęłam oczy i próbowałam sobie przypomienieć, lecz to było na marne.
Po chwili usnęłam.
- Harry-krzyknęłam, jednak on leżał w bezruchu. Nie mogłam podbiec do niego, bo ktoś lub coś trzymało mnie na łańcuchu. Odwróciłam się... Trzymał mnie na łańcuchu Voldemort.
- Czego chcesz?!- wrzasnęłam w jego stronę.
- Twojej i Twoich przyjaciół oraz Twojej rodziny śmierci!- wycelował we mnie różdżkę.
- Skoro masz mnie zabić to mnie zabij, ale innych oszczędź- zaczęłam błagać.
- Lojalna... Kolejny Harry Potter... Ron Weasley!- zawołał mojego przyjaciela.- Zabij ją!
- Ron... Ty nie możesz być śmierciożercą...- on tylko odwinął lewy rękaw. Był nim...
- Zabij!
- Avada Kedavra!- powiedział bez uczuć, a ja się nagle obudziłam. Byłam cała spocona.
- Hermiono, wszystko w porządku?- spytała zaspana Ginny.
- Tak...
- Krzyczałaś- rzekła.
- Tyko koszmar. Idź dalej spać- próbowałam ją uspokoić. Ułożyła się wygodnie i zasnęła. Tak, to mnie wtedy obudziło... Nie miałam zamiaru już spać, bo bałam się, że to ponownie mi się przyśni... Poszłam wykonać poranną toaletę i po cichu zeszłam do Pokoju Wspólnego. Na kanapie zobaczyłam Harry'ego. Rzuciłam mu się na szyję.
- Spokojnie, Hermiono. Nie zapominaj, że mam dziewczynę!- skręcił mnie. Zupełnie zapomniałam Harry jest z Natą McKlinton od 3 lat.
- Przepraszam... Miałam koszmar... Ty leżałeś martwy, a Ron mnie zabił na rozkaz Voldemorta... On był śmierciożercą...- szepnęłam i usiadłam obok niego.
- Ciesz się, że Nata tego nie widziała. Ona dałaby Ci popalić. Wracając do snu...
- Czego miałabym nie widzieć?- zapytał czyiś głos. Odwróciliśmy się. O wilku mowa. Nata McKlinton... Ma sięgające do pasa blond włosy, jasno niebieskie oczy i jest niewysoka. Jest urodzonym Ślizgonem, lecz są względu na rodzinę została przydzielona do Gryffindoru. Harry nagle wstał i podszedł do Naty.
- To czego miałabym nie widzieć?- dopytywala blondyna.
- Jak wygląda nieuczesana Hermiona- palnął i do tego jeszcze mnie w to wplata. Palant.
- Niech Ci będzie- pocałowała go w usta, a mnie zaczęło skręcać. Nie lubię jej. Zawsze mi dokucza... Ostatnio widziałam ją jak flirtuje z Malfoy'em. Chciałam to powiedzieć Harryemu, ale by mi nie uwierzył. Jest zaślepiony tą miłością. Biedaczek... Zerknęłam na zegarek. Wskazywał 7. Postanowiłam, że pójdę na śniadanie. Byle jak najdalej od McKlinton. Dzisiaj jest 13 luty... Piątek 13-ego. Zawsze w ten dzień miałam szczęście. Jutro Walentynki. Jak ja nienawidzę tego święta! Wszędzie są pary i się całują, a ja nie mogę nawet dostać jednej walonej karteczki! Dobra, Hermiona, koniec myślenia i miłości. Nawet nie spostrzegłam się, że jestem już w WS. Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść. Po 5 minutach na przeciw mnie usiadł Potter.
- Hej Harry- rzekłam.- Gdzie Nata? Zawsze schodzicie na dół razem.
- Z Malfoy'em- kiwnął głową w stronę stołu Ślizgonów. Walona małpa znowu go podrywa. Do tego całuje go w policzek.
- Harry odwróć się. NATYCHMIAST!- rozkazałam. Miałam dość. Odwrócił się i zobaczył, że McKlinton nie całuje Dracona w policzek, ale w usta!
- Chciałaś żebym to zobaczył, TAK?!- zdenerwował się.
- Harry... Ja chciałam abyś poznał prawdę...- do Wybrańca podeszła Nata.
- Nie chcę z Tobą być. Mówisz tylko o innej Gryfonce. To nie ma sensu. Zrywam z tobą- powiedziała na jednym wydechu i poszła do Dracona.
- O kim ciągle mówiłeś?- spytałam.
- Nieważne...- zarumienił się, a ja poczułam motylki w brzuchu. Czyżbym się w nim zakochała?
A nawet to co? On mnie nie kocha. Ten dzień minął mi bardzo szybko. Nadszedł 14 lutego. Walentynki. Zwlekłam się z łóżka dopiero o 10. Lubiłam długo spać, więc co się dziwić? Poszłam do łazienki. Tam się ubrałam. Zeszłam na dół na śniadanie. Tam zastałam przy swoim miejscu karteczkę.
Droga Hermiono!
Spotkajmy się nad jeziorem o 17.
Ja
Zapewne Ron... Coś pewnie do mnie czuje... Jeśli tak to ma pecha, bo ja go nie kocham. Cały dzisiejszy dzień przesiedziałam w bibliotece. W końcu nadeszła 16 30 i postanowiłam się ogarnąć. Założyłam jeansy i czerwoną bluzkę. Na to jeszcze bordową kurtkę i lekko pomalowałam się. Poszłam w umówione miejsce. Nikogo nie zastałam, bo było przed czasem. Gdy doszła 17 zaczęłam wątpić, że ktoś przyjdzie. Minęło z 30 minut i postanowiłam wrócić do Hogwartu. Zapewne Pansy zrobiła mi dowcip. Nagle podleciała do mnie sowa i wręczyła mi list. Rozpakowałam go.

KOCHANA HERMIONO!
O 18 w Pokoju Wspólnym Gryfonów.
Ja

Nie! Mam dosyć nigdzie nie idę! W kieszeni znalazłam kartkę i długopis. Znalazłam kamień żeby móc napisać odpowiedź.

Nie wiem kim jesteś, ale nie chcę Cię znać! Wystawiłeś mnie! Nie zjawię się w Pokoju Wspólnym!
Hermiona

Dałam sowie wiadomość i odleciała. Zaczął padać śnieg. Szybko pobiegłam do Hogwartu. Gdy w końcu znalazłam się w moim dormitorium mogłam odpocząć. Zdjęłam kurtkę i zimowe buty. Poszłam do łazienki się przebrać w sukienkę, bo stwierdziłam, że jeśli ta osoba będzie chciała mnie spotkać to mnie spotka. Ubrałam się w czerwoną sukienkę i założyłam czarne balerinki oraz uczesałam się w koka. Zeszłam na dół, a oczy wszystkich były skierowane na mnie. Jakby czekali na mnie... Nagle z tłumu Gryfonów podszedł do mnie Harry Potter. Wręczył mi bukiet róż.
- Czy zostaniesz moją Walentynką?- zapytał. Ja nie odpowiedziałam tylko go pocałowałam.
-Uuuuuuuuuuu- zaczęli Gryfoni.
Od 14 lutego byłam z Harrym Potterem w związku i nadal jestem. Mam z nim trójkę dzieci: Jamesa Pottera II, Albusa Severusa Pottera i Lily Potter II. Dzisiaj jadą do Hogwartu. Oprócz Lily, która jedzie dopiero za rok.

Harrmione - miniaturki [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz