Jeden

266 19 1
                                    

Wpatrując się w swoje blade odbicie w lustrze Emil, pochylił się i jednym zgrabnym ruchem, wciągną całą długa kreskę. Wyprostował się i spotkał spojrzenie w lustrze. Barwne trochę zielone, trochę niebieskie oczy, lekki uśmiech na suchych wargach i piegi na malutkim zadartym nosku. Grzywka która opadła mu na czoło została odgarnięta.
W jednej chwili coś się zmieniło, obraz przed oczami Emila, zrobił się różowy i całkowicie piękny.
Jaka to była radość dla malucha kiedy czuł się taki piękny i spełniony. Wszystko było takie idealne, jak w bajce.
Tanecznym krokiem piegowaty ruszył w stronę drzwi i założył swoje trampki. Było to bardzo trudne wyzwanie ponieważ, sznurówki bawiły się z nim i nie chciały zostać rozplątane. Kiedy opuściły go wszelkie siły, zostawił je w spokoju i po prostu wyszedł z domu. Nie zamkną drzwi na klucz, po co? Przecież świat jest taki piękny, kto mógłby chcieć go okraść.
Było zimno i deszczowo, ale Emilowi było ciepło. Nic nie mogło zepsuć jego humoru. Trafił pod swój ulubiony gejowski klub. Nie był pełnoletni, więc podszedł do grupki nawet sympatycznie, jak na jego gust w tym momencie, wyglądających chłopaków.
- Mógłbym wejść z wami? - zapytał.
Wszyscy zwrócili na niego uwagę, uśmiech jaki miał teraz na twarzy, wzbudził by sympatię nawet w głodnym lwie.
Najwyższy chłopak z tatuażami na całej szyi, zwrócił się w stronę malucha.
- Pewnie - odparł przyjacielsko. - Jestem Oskar, a ty?
- Emil - zachwiał się lekko łapiąc za bluzę chłopaka - jestem Emil.
Nowy kolega, spojrzał się na sylwetkę, tego kruchego chłopczyka. Przyciągną go do siebie, złapał za podbródek i spojrzał mu w oczy. Miał teraz piękne i ogromne źrenice, nie było nawet widać koloru tęczówek.
- Wejdźmy do środka - uśmiechnął się podstępnie - tu jest bardzo zimno, a ty nie masz nawet bluzy.
Emil przytakną i chwycił za ramię swojego towarzysza. Przechodząc obok ochrony, Oskar przywitał się i oznajmił odrazu, że są razem. Trafili na jeden z balkonów, większy zamówił kilka drinków i skupił się na obserwowaniu swojej zdobyczy, która sama wpadła mu w ręce. Emil z rozbawieniem chodził na czworaka po kanapie, udając kota. Gdy znudziło mu się to, spojrzał na zaciekawioną minę Oskara i zaśmiał się głęboko.
- Czemu się tak na mnie gapisz - zapytał bezwstydnie mały.
- Nie gapię się - Oskar odwrócił wzrok.
- Gapisz, widziałem - upierał się przy swoim.
W chwili kiedy Emil miał kontynuować tą małą kłótnie w sumie, z niewiadomych powodów, przyszedł kelner z drinkami. Obaj chwycili za swoje i upili ponad połowę szklanki. Po dłuższej chwili ciszy i wypitych drinkach, wysoki zaoferował coś, bardzo ciekawego.
- Miałbyś ochotę - przerwał na chwile - na coś mocniejszego?
- Ja? - zapytał ze sztucznym oburzeniem. - Oczywiście ze miałbym. Co chcesz mi zaoferować?
Chłopak, sięgną do kieszeni i wyjął tak dobrze znaną mu samarkę z perlistym pyłem. Pomachał nią zachęcająco do piegowatego, na co on szybko wstał i ruszył na kolana bruneta. Usiadł okrakiem na uda chłopaka i zagryzł dolną wargę. Odebrał woreczek i wysypał sporą ilość proszku, na zagłębienie między palcem wskazującym a kciukiem. Wciągną szybko i skrzywił się na ból w lewej przegrodzie nosa. Poczuł się jeszcze lepiej, jeszcze odważniej. Siedząc na kolanach btuneta, patrzył się mu prosto w oczy, przygryzając wargę co chwilę.
- Prowokujesz mnie księżniczko? - zapytał przybliżają się do ust Emila.
Otrzymał odpowiedz w postaci uroczego piskiwego chichotania.

Zachęcam do gwiazdkowania i chętnie wysłucham waszej opinii w komentarzach!

It is about moneyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz