Czarne myśli przychodzą nawet w słoneczne dni - nieraz zupełnie bez powodu. Tym razem znowu napadły one Jadwigę.
To było lato 1939 roku. Piękna była pogoda w podwarszawskiej wsi. Słońce świeciło jasno i ciepło, a lasy, porastające obrzeża miejscowości, szumiały spokojnie i cicho.
Jadwiga Broniewska siedziała nad jeziorem na skraju lasu. Słoneczne promyki przyjemnie grzały twarz dziewczyny, a lekki wiatr delikatnie muskał policzki.
Jaki piękny jest świat, pomyślała. Taki spokojny i cichy. Na razie wszystko jest takie idealne. Właśnie, "na razie". Któż mógł wiedzieć, co przyniesie następny dzień? W dodatku z obecną sytuacją polityczną nie trudno o konflikt zbrojny. Co by było, gdyby teraz wszczęto wojnę?
- Nad czym tak rozmyślasz?
Niespodziewany głos i czyjeś ręce na ramionach przywróciły dziewczynę do świadomości. Spojrzała za siebie i od razu natrafiła wzrokiem na roześmiane, zielone oczy wpatrujące się w nią. No tak, ten wariat Staszek, bo któż by inny!
- Chcesz mnie wystraszyć na śmierć? - spytała. Chłopak tylko roześmiał się w odpowiedzi.
- Nie jestem aż taki zły, za jakiego mnie masz, Różyczko.
Dziewczyna spojrzała na niego z ukosa. Nie pamiętała, skąd Staszek wziął ten głupi nawyk nazywania ją Różyczką. Miał go już od dobrych kilku lat. Na początku szczerze ją to denerwowało, z czasem jednak przywykła.
- To nad czym tak rozmyślałaś? - podjął rozmowę.
Jadzia wiedziała, że jej przyjaciel będzie drążył temat, taki już był. Wiedziała, że najlepiej powiedzieć mu od razu całą prawdę, bo prędzej czy później i tak wszystkiego się dowie. Zresztą, nie miała nic do ukrycia przed nim.
- O tym, co będzie kiedyś - westchnęła, zapatrując się gdzieś w dal, na horyzont. - Może lepiej byłoby powiedzieć: "O tym, co może być kiedyś".
Staszek popatrzył na nią z zaskoczeniem. W następnej chwili jednak znów miał na twarzy swój normalny, beztroski uśmiech. Przysiadł obok niej na trawie.
- Lubisz mówić zagadkami - stwierdził, wpatrując się w nią. Dawno nie widział takiego wyrazu zatroskania na jej obliczu.
- Owszem - odpowiedziała. Zerknęła na chłopaka i widząc jego pytające spojrzenie, westchnęła cicho i kontynuowała. - Po prostu myślę sobie, co by było, gdyby teraz doszło do wojny.
Chłopak spojrzał oniemiały na przyjaciółkę. Skąd u tej dziewczyny nagle wzięły się takie czarne myśli? Za dużo nasłuchała się tego, o czym to ciągle mówili w radiu.
- Wojna? - spytał. - Skąd u nas niby miałaby być wojna?
- Nie udawaj. - Dziewczyna popatrzyła uważnie na przyjaciela. - W radiu i gazetach ciągle poruszają temat obecnej polityki w Niemczech...
- Właśnie - przerwał Stanisław. - W Niemczech, a my żyjemy w Polsce.
- Czy ty zawsze musisz być takim niepoprawnym optymistą? - spytała Jadwiga z nutą gniewu w głosie. - Zawsze musisz być pewien, że wszystko będzie dobrze. Takiej pewności nikt nie może mieć, Staszek.
- Nawiązując do twojego pytania, to pozytywnym myśleniem nadrabiam za nas oboje - zaśmiał się, za nic mając karcące spojrzenie przyjaciółki. - Masz jednak rację. Zupełnej pewności nikt na świecie nie może mieć. Co ma jednak być, i tak nas nie ominie.
- Ty tak spokojnie o tym mówisz? - zdziwiła się dziewczyna.
- Owszem. - Uśmiechnął się beztrosko.
- A jeśli napadną na nasz kraj, to co zrobimy? - kontynuowała.
Staszek tylko wzruszył ramionami.
- Będziemy walczyć - odpowiedział pewnym siebie tonem, jak gdyby nigdy nic. U niego na obliczu również na chwilę zagościła powaga.
"Powaga" - to określenie tak bardzo nie pasowało do Stanisława. Zawsze beztroski i radosny, nieraz zachowujący się jak dzieciak. Jednak, jak widać, gdy trzeba umiał być dorosły.
Jadwiga powróciła wzrokiem na horyzont. Powoli zaczynał zapadać wieczór. Jasna kula słońca była już znacznie niżej na niebie. Sam nieboskłon z jasnobłękitnego przybrał ciemny pomarańczowo-różowy kolor, niemal podchodzący pod czerwień. Po nim płynęły śnieżnobiałe obłoki.
Kolory biały i czerwony. Tak drogie i ukochane polskiemu sercu barwy. Barwy kraju, za którego niepodległość tak wielu ginęło. Jeśli trzeba, oni też razem pójdą w bój. Za Polskę, za swój kraj.
Miłość do ojczyzny. Tego nikt im nie odbierze.
Jadwiga, wpatrzona w niebo, ledwo dosłyszalnym szeptem odpowiedziała: "Będziemy...".
CZYTASZ
Orzeł w koronie
Historical Fiction"Kiedyś ci ludzie mieli wzniosłe marzenia. Jednak wrzesień bezpowrotnie zmienił wszystkich Polaków. Chcieli walczyć o to, by znów w swym godle zobaczyć białego orła w koronie. Po raz kolejny ten naród marzył, by odzyskać niepodległość. By móc powied...