— Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie, Casey — powiedziałam do telefonu.
— Tak, wiem, wierzę ci, ale... zresztą, nieważne. Nie powinienem słuchać Gilberto. Ciągle pieprzy o tym, że mnie zdradzasz... pewnie zazdrości mi tak fajnej dziewczyny — westchnął. — No nic. Nie będę ci przeszkadzał. Powodzenia z projektem. A, i nie zapomnij pozdrowić ode mnie Alex!
— Dziękuję, poradzimy sobie. Nie zapomnę. Pa!
Rozłączyłam się i schowałąm telefon do kieszeni spodni, kierując swoje kroki w stronę sypialni, gdzie czekał na mnie Eric. Byłam z siebie dumna. Bajeczkę o projekcie do szkoły, który niby robię z Alex, udało mi się wymyślić w zaledwie kilka sekund. Teraz pozostało mi tylko wcisnąć jakiś kit Ericowi, z kim gadałam.
Usiadłam obok blondyna na łóżku, a ten odrazu się do mnie przysunął, odgarniając moje włosy do tyłu.
— Kto dzwonił? — zapytał, ale zaraz potem zaczął całować moją szyję, powodując u mnie ciche westchnięcie. Już wiedziałam, że mój rozmówca mało go obchodził, jednak wypadałoby coś powiedzieć.
— Z Molly... chciała przyjść na chwilę, ale powiedziałam jej, że mam ważniejsze rzeczy do roboty — chłopak spojrzał mi w oczu, następnie popychając do tyłu, bym się położyła.
***
Obudził mnie potworny ból głowy i promienie słoneczne, które przez okno wdarły się do pokoju, padając prosto na moją twarz. Rozejrzałam się na tyle, na ile pozwalała mi moja leżąca pozycja i stwierdziłam, że Eric już poszedł. Ja natomiast całkiem naga leżałam na łóżku, gdzie nocą miało miejsce nasze intymne spotkanie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej. W pokoju, o dziwo panował pożądek. Nigdzie jednak nie mogłam znaleźć swoich ubrań. Jedynie bielizna leżała rozrzucona na podłodze. Ubrałam więc na nogi ciepłe kapcie, które wyciągnęłam spod łóżka i wstałam. Zebrałam obydwie części ubioru i założyłam je na siebie, wychodząc z pokoju.
Weszłam do kuchni, odrazu sięgajać do szafki z lekami. Wyjęłam z niej tabletki przeciwbólowe i zażyłam dwie, popijając wodą, którą uprzednio wlałam do kubka. Oparłam się plecami o blat i westchnęłam ciężko, odchylając głowę do tyłu z myślą, iż uśmieży to choć trochę ból. Zamknęłam oczy, wyciszając się.
— Nie jesteś ich warta — usłyszałam ze swojej prawej strony.
Szybko odwróciłam się w stronę głosu, jednak nie zauważyłam niczego niepokojącego, a szybkim ruchem głowy spowodowałam jedynie dodatkowy ból. Nieco się uspokoiłam, jednak to nie pierwszy raz, gdy miewam omamy. Powinnam udać się z tym do psychologa. Tymczasem wzięłam jeszcze dodatkowe tabletki na uswpokojenie i zaparzyłam sobie zielonej herbaty.
Niosąc w dłoni kubek z gorącym napojem udałam się do salonu.
— Nie zasługujesz na nikogo — usłyszłam znowu, tym razem ze swojej lewej strony.
Naczynie wypadło mi z rąk, ochlapując podłogę i moje nogi. Syknęłam z bólu, czując wrzątek na swojej skórze. W tem ktoś złapał mnie za gardło, ciągnąc do tyłu. Złamałam za ręce zaciśnięte na moim ciele, próbując rozlużnić uścisk i wyrwać się, jednak nic to nie dało. Moje krzyki też były na nic.
Postać wyslokła mnie przez szklane drzwi na ogród, gdzie rzuciła mną na kamienną ścieżkę. Dopiero teraz mogłam dostrzec go w całości. Maska, żółte gogle i bluza z kapturem, naciągniętym na głowę.
— Cz-czego chcesz? — zapytałam, jednak on się tylko uśmiechnął.
Ruchem ręki wskazał coś, co było za mną. Powoli odwróciłam się, ale...
— N-nie... — szepnęłam. — Nie!
Głowy ponabijane na płot okalający mój dom. Eric, Casey, Alex, Molly, Gilberto, moi rodzice i ich pies.
— Nie zasługiwałaś na nich. Zdradzałaś — usłyszałam od niego. — Takich jak ty czeka kara.
Odwróciłam się do niego i ostatnim, co widziałam, był lecący w moją stronę toporek.
