Odkąd pamiętam za moim ogrodem stał wielki, piękny dom. Mieszkała w nim typowa bogata rodzinka - czyli rodzice, którzy byli właścicielami wielkiej firmy oraz dwóch rozpieszczonych synów.
Od jakiegoś czasu próbowałam zainteresować swoją osobą jednego z synów. W święta napisałam do niego, czy chciałby ze mną wyjść. Odpisał po 2 godzinach, mówiąc że dopiero wrócił do domu, ale zaczęliśmy dłuższą rozmowę. Pisaliśmy najpierw o pogrzebach, później o filmach. Tak zaczęła się nasza ,,wielka'' przygoda. W końcu nadszedł długo wyczekiwany przeze mnie czerwiec, a nasza znajomość rozwijała się całkiem dobrze. Co wieczór wyciągałam Izaaka na spacery.
Po urodzinach kupiłam namiot i zaprosiłam go na noc. Początkowo nie chciał, ale jakoś go przekonałam. Powiedziałam rodzicom, że będę spała w namiocie, bo muszę się do niego przyzwyczaić i o dziwo się zgodzili. Izaak nie powiedział swoim nic. W nocy wymknął się tylnym wyjściem, przeskoczył przez płot i przyszedł do mnie.
Noc była ciepła i gwiaździsta, księżyc prawie w pełni, a w powietrzu było czuć skoszoną trawę. Leżeliśmy w namiocie, w tle leciała muzyka, a my rozmawialiśmy o wszystkim, co tylko przyszło nam do głowy.
Zbliżała się piąta nad ranem i robiło się już jasno. Postanowiliśmy iść spać, zmęczeni całonocnym gadaniem i śmianiem się. Wyłączyłam muzykę i położyłam się na plecach, ale nie zamykając oczu. Poczułam jak materac ugina się obok mnie i zamiast materiału widziałam jedynie twarz Izaaka.
Jego włosy były w nieładzie od leżenia. Dotyk jego ręki na policzku spowodował przyjemne uczucie na całym moim ciele. Zaczął się powoli pochylać i umieścił dłonie po obu moich stronach, żebym nie miała szans się odsunąć. Nie mogłam dłużej czekać i podniosłam się, złączając nasze usta.
Pocałunek bym delikatny i bardzo przyjemny. Wplątałam palce w jego włosy, opadliśmy na materac, a on objął mnie w biodrach. Jego ręka wędrowała po całym moim ciele. To był najlepszy pocałunek w moim życiu. Gdy skończyliśmy, leżeliśmy i przytulaliśmy się do zaśnięcia.
Gdy się obudziłam, słońce już świeciło do namiotu. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero siódma. Obróciłam się w stronę Izaaka i pocałowałam go na pobudkę, odwzajemnił się tym samym.
- Hej.
- Cześć! - Odpowiedział.
- Co dzisiaj robimy?
- A co byś chciała? - Zapytał.
- Możemy gdzieś pojechać na rowerach, co Ty na to? - Podniosłam się na łokciu.
- Może być. - Uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek.
---
- Jedziemy już z powrotem? - Zapytał.
- Nie, jeszcze nie! Mam pomysł, gdzie możemy pojechać.
- Dobrze, więc prowadź. - Puścił mnie przodem.
Pojechaliśmy do końca polnej drogi. Na rozwidleniu skręciliśmy w prawo na leśna ścieżkę. Dojechaliśmy do stawu i usiedliśmy na trawie patrząc na jezioro.
Spojrzałam na Izaaka, a on w tym samym momencie na mnie. Nachylił się, ale ja się odsunęłam i spuściłam głowę, zakładając kaptur od bluzy.
- Coś się stało? - Spojrzał ze zdziwieniem.
- Przepraszam, ale nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo nie szukam miłości na wakacje. Oczekuję czegoś więcej od chłopaka, żeby się starał. Mój poprzedni związek był okropny i boję się teraz, że każdy następny taki będzie, a nie chce wracać do tego co było.
- Nie masz się czego bać! – Zapewnił mnie. - Mi naprawdę zależy i jeśli nie chcesz, aby to wszystko tak szybko płynęło, rozumiem to i będę się starał, bo warto.
- Musisz mi udowodnić, że Ci zależy.
- Będę się starał - Uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek, a ja odwzajemniłam uśmiech.
Po kilku godzinach wróciliśmy do domu. Byłam lekko zdziwiona, że nie chciałam go pocałować, bo przecież kochałam się w nim odkąd pamiętam.
Ale nie chciałam, aby to był kolejny pusty związek, chciałam czegoś więcej. Może naoglądałam się za dużo bajek i filmów, i chciałam, aby było jak w bajce Disney'a. Może chciałam się poczuć jak księżniczka? Nie wiem, ale czułam, że będzie z tego coś więcej, niż zwykły związek.
---
Poprawione błędy.