Dostałam przepustkę do domu z okazji świąt wielkanocnych.
Dawca nadal się nie znalazł, a ja chciałam trochę zaszaleć póki jeszcze żyje. Może i nie pójdę na jakąś imprezę czy coś podobnego, bo jednak mój wygląd odstrasza i nawet makijaż nic nie da, ale mogę porobić inne ciekawe rzeczy z Izaakiem, jak na przykład... oglądanie telewizji, albo mycie naczyń... chociaż nie, to ohydne.
Pewnie zapytacie co było na wigilię i czemu nie ma nic o Bożym Narodzeniu. Nie zostałam wypuszczona do domu, bo mój stan na to nie pozwalał. Święta spędziłam na oddziale, a drugiego dnia świąt przyjechał Izaak i babcia.
Dostałam od babci nowy telefon z dostępem do internetu, a od Izaaka ogromnego misia kotka, który robi teraz za moją poduszkę. Popsikał misia swoimi perfumami, więc gdy mam cięższy dzień przytulam się do maskotki i jest mi lżej.
O sylwestrze wspominać chyba nie muszę.
---
Nie wiem czy wracać do domu, czy do Izaaka. W sumie będzie on teraz miał dziewiętnaście lat i na urodziny dostaje własne mieszkanie, ale jednak babcia jeszcze bardziej by tęskniła. Już samo to że Izaak po mnie przyjedzie i że finansuje mi leczenie jest cholernie kochane z jego strony, a mieszkanie z nim było by jednak nie komfortowe dla nas obu.
- Hej kochanie! - Powiedział Izaak, gdy wszedł do mojego pokoju.
Nie chce mi się opisywać jak wygląda mój pokój, bo chyba każdy wie, jedyne czym się różni od tych normalnych jest to, że mamy meble; szafę, komodę i inne pierdoły, tak aby nie były one smutne i szare. Dziele pokój z Suzy. Wysoka, dawniej blondynka z brązowymi oczami i szerokim uśmiechem. Ona tak samo jak ja ma białaczkę. Niestety u niej jest trochę gorzej, bo przeszczep się u niej nie przyjął i lekarze dają jej niewiele czasu. Jest ona moją najlepszą przyjaciółką. Opowiedziałam jej całe moje życie. Łącznie z poznaniem Izaaka i moją śpiączka. Ona mi opowiedziała o swoim życiu, które tak samo jak moje, nie było kolorowe.
---
- Halo, ziemia do Any, czy mnie słychać? - Izaak wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak, tak, jestem. Mówiłeś coś? - Zapytałam zdezorientowana.
- Pytałem czy bierzesz coś do domu. - Przytulił mnie ramieniem.
- A tak, tak biorę. - Podeszłam do łóżka biorąc mały plecaczek z ubraniami i bielizną na kilka dni i oczywiście nie mogła bym zapomnieć o misiu.
- Daj ja Ci to zaniosę. - Wyciągnął rękę w moją stronę, chcąc zabrać mi misia.
- Nie! Dam radę. Którym autem przyjechałeś? - Zmieniłam temat.
- Twoim ulubionym. - Pocałował mnie w policzek.
- Ford Mustang Fastback? - Aż mi cieplej. - Byłeś mnie wymeldować?
- Tak, przepustka ma tydzień czas zacząć! - Zaśmiał się ze swojego nie składniowego zdania.
- To chodźmy! - Chciałam iść szybciej, ale nie dałam rady.
---
- Jedziesz do mnie, czy do babci? - Zapytał, gdy siedziałam już w aucie.
- Do babci. To przykre, że rodzice wyprowadzili się nie wiadomo gdzie.
- Nie przejmuj się tym, codziennie odwiedzam babcię i bardzo dobrze się trzyma. Powiedziała mi nawet że lepiej bez twoich rodziców w domu, bo nie musi wysłuchać ich kłótni i że w nowym mieszkaniu mogą się nawet pozabijać.
- Aha. - Ziewnęłam.
- Idź spać, droga do domu daleka, a moje nowe mieszkanie zobaczysz jutro, jak będziesz się dobrze czuć.
- Dobrze, dobranoc. - Ułożyłam się wygodniej na fotelu i misiu, aż w końcu zasnęłam.
---
Poprawione błędy