*sky*
-Skyyy..! Śniadanie!
-Mamo, daj mi spać! - czy ta kobieta zawsze musi budzić w najmniej odpowiednim momencie? - przerwalaś mi sen!!
-Wybacz! A teraz złaź na dół!
-Okej, okej. Zejdę za 10min.
Zrezygnowana wstałam z łóżka, poszłam do szafy po ubrania. Wzięłam z półki czarne leginsy, białą koszulkę z napisem "I'm Queen bitches". Zabrałam jeszcze czystą bieliznę i pobiegłam do łazienki, mama nie lubi spóźnień. Gdy juz byłam gotowa i w miarę ogarnieta zadzwonił mój telefon. Okazało się ze to Andy, mój przyjaciel. Od razu odebrałam.
- Hej Andy
- Hej Sky, wpadniesz dzisiaj na urodziny Cloe?
- Pewnie! Wyślij mi sms'em adres!
- Tak jest! Królowo. - zaczęłam się śmiać.
- Muszę kończyć królu, śniadanie wzywa. - powiedziałam lekko się usmiechając.
- Smacznego!
- Dziękuję! Czekam na adres! Buziaki.
- Do później, pa. - rozłączyłam się i pobiegłam na śniadanie.
Mama zrobiła naleśniki. Mmm.
Po zjedzonym posiłku poszłam umyć zęby. W tym czasie Andy zdążył mi wysłać adres. Okazało się ze impreza będzie w dobrze znanym mi klubie "sweety drink's". 15min na nogach. Spokojnie.
Dam rade.
Zaczęłam się śmiać sama z siebie.
Ja to mądra jestem.
O 17;10 pasuje wyjść z domu. Zaczyna się o 17;45 ale lepiej przyjść przed czasem niż się spóźnić, prawda?
Przygotowałam czarną sukienkę do połowy ud, do tego dżinsową kurtkę. Czarne szpilki. Chyba będzie ok.
Położyłam się na łóżku. Jest 10;27 jeszcze tyle czasu...
Zasnęłam.
-*-*-*-*-*-
Obudziłam się o 16;30! O nie! Nie zdążę! Zabrałam wcześniej przygotowane ubrania i pobiegłam do łazienki. Umyłam się. Ubrałam. Pomalowałam. Uff. Jest 16;59. Jednak umiem się szybko pozbierać. Ubrałam szpilki, zabrałam z szafki torebkę i wyszłam. Stwierdziłam ze 15min to trochę czasu więc włożyłam słuchawki i puściłam moją ulubioną piosenkę.
*Związane oczy mam, nie widzę naszych błędów
Nie wiem jak mam iść pośród życia zakrętów.
Myślałem, że mam wszystko, kiedy mam Ciebie
Czy nasza miłość przetrwa? Nikt tego nie wie."
Najlepsza 💓💓
Zauważyłam juz klub, wyłączyłam muzykę, schowałam słuchawki i weszłam do środka.
Od razu zauważyłam mega przystojnego chłopaka.
Jezu... Boski jest.
Podejść? Lepiej nie. Boje się!
Ehh.. Trudno, może kiedyś zagadam w końcu do kogoś.
Poszłam do baru. Zamówiłam drinka.
Nagle usłyszałam męski głos, taki cudowny *-*
-Hej maleńka.
-Emm.. Hej. - to ten boski chłopak aaaa!
-Jak ci na imię? - nie wierzę normalnie. Nie wierzę!
-Sky. - skąd we mnie tyle odwagi do całej tej rozmowy? - A tobie?
- Cole. - wystawił rękę. - miło mi ślicznotko. - słodkie to.
-Jesteś sam? -wypaliłam. Głupia, po co pytałam? Zresztą.. To tylko pytanie.
-Czekam na kumpla, a ty? - odpowiedział patrząc prosto w moje oczy. Dopiero teraz zauważyłam jego idealne kości policzkowe, czekoladowe oczy, brązowe włosy, usta wyginające sie powoli w uśmiech. O nie! Czy on zauważył że mu się przyglądam? Kurwa. Super. Spaliłam buraka.
-Emm... Ten... J-a ta- k sa- amo. - zaczęłam się jąkać.
-Przypadek? - głupi jest..
-Nie sądzę. - powiedziałam już sie nie jąkając. I co?! 1;0 dla Sky! Ha! Czym ja się tak podniecam?
-Ok. Może poczekamy razem? - Jest taki przystojny... Ideał normalnie. Dobra! Dość! Opanuj się Sky bo zaraz jeszcze orgazmu na tym krześle dostaniesz! Zgodzić się? A co jak chce mnie tylko przelecieć? O nie! Ja się tak nie dam! Nie mogę być łatwą panienką. Nigdy!
-To jak będzie? - zgodze się. Dla tych jego policzków. Jezu! Przestań dziewczyno.BUUM! TAK NA DOBRY POCZĄTEK WSTAWIAM PIERWSZY ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJĘ ŻE SIE PODOBA. KOMENTUJCIE!
CZYTASZ
Powtórzyć Życie
FanfictionSky jest zwyklą 19latką ma super zycie, chłopaka, szczęśliwa rodzinę, świetne wyniki w nauce... Pewnego dnia dowiaduje sie ze jest smiertelnie chora. Trafia do szpitala. Modli się żeby przeżyła, ma nadzieje... nagle jej stan sie pogarsza. Umiera. Le...