Nastał kolejny dzień.
Rok 2039 jest bardzo ciekawy, dziwny, niezwykły i na pewno zaskakujący. Urodzona przed erą M16 miałam szansę na życie bez psychemii, jednak służba zdrowia posiadała i nadal posiada inne zdanie na ten temat. ,,Psychemikalia są dobre i każdy człowiek ma z nich korzystać'' głosił Naczelny nowego świata. Trzy lata temu wstrzyknięto mi owe świństwo zapewniając, że to zwyczajna szczepionka. Od tego czasu muszę z nim żyć, z tym obrazem sztucznego świata.
Nadszedł czas by wyjść z domu.
Wstałam z łóżka i przetarłam oczy. Czułam, że to będzie dobry dzień, a przynajmniej tak się zapowiadał. Od razu skierowałam swoje kroki do łazienki. Mój dom był naprawdę piękny. Świetnie dobrane kolory, ozdoby, meble, a nawet sam zapach - wszystko ze sobą współgrało i tworzyło idealną kompozycję.
Przemyłam twarz chłodną wodą i sięgnęłam po małą buteleczkę perfum. Psiknęłam nimi kilka razy z obu stron szyi. Zamknęłam oczy, policzyłam do dziesięciu, po czym je otworzyłam. Dom prezentował się nieco inaczej. Nadal był ładny, jednak jego wnętrze wydawało się skromniejsze. Tak wyglądał w rzeczywistości.
Szybko wyczyściłam zęby, skorzystałam z toalety i umyłam ręce. Wychodząc z łazienki, wzięłam szczotkę do włosów. Od razu ruszyłam w kierunku mojej szafy. Wyciągnęłam z niej sukienkę - białą od ramion do pasa, od talii w dół łososiową z kwiatowym wzorem. Z komody stojącej obok wyjęłam bieliznę oraz skarpetki. Szybko się przebrałam i podeszłam do lustra. Patrzyła na mnie niska, lekko zaokrąglona, młoda kobieta. Długie, brązowe włosy opadały poskręcanymi falami na ramiona, a niesforna grzywka zaczesana na lewo, podnosiła się ukazując wąskie czoło.
Nie wyglądałam źle. Dokładnie, ale szybko uczesałam włosy i wyszłam z sypialni. Zabrałam z kuchni zielone jabłko oraz małą torbę, którą zarzuciłam na ramię. Założyłam białe buty, sięgnęłam po szarą bluzę i wyszłam z domu.
Opuściłam mój mały azyl z uśmiechem na twarzy. Na zewnątrz było ciepło. Majowe słońce ogrzewało moją bladą skórę. Nie mogłam stać zbyt długo w jednym miejscu. Inaczej opaliłabym się lub podrażniła swoje ramiona. Zarzuciłam, wcześniej trzymaną w rękach, bluzę na plecy, by tego uniknąć. W międzyczasie spokojnie jadłam jabłko. Niebo nadal miało brązowo-bury odcień, na szczęście wciąż widać było słońce. Jestem jedną z niewielu osób, które patrzą na świat w ten sposób. Nie chcę być tak ograniczona i zależna od psychemii jak inni. Pragnę widzieć rzeczywistość taką, jaką ona jest, nawet jeżeli wiąże się to z brzydotą, okropnością, czy ohydą. Walczę z substancją M16 stosując inny wyrób psychemii - P18. Pozwala on widzieć normalny świat. Nie jest groźny, dlatego używam go jako perfum. Właśnie przez to ludzie mnie nie przepadają za moim towarzystwem i nie spędzają ze mną czasu. Mój zapach zaburza ich wyimaginowany obraz, sztuczną percepcję. Została mi tylko jedna osoba na tym świecie - twórca substancji zwanej Aliogenus.
Szłam do Persony. Właśnie tak nazywam tego człowieka - Persona. Dlaczego? Zwę go tak, ponieważ nie mam pojęcia kim ona lub on jest. Z resztą to nieistotne. Droga do domu Persony zawsze wydawała mi się krótka. Minęłam małą kwiaciarnię - mój ulubiony budynek, wyróżniający się pośród wielkich wieżowców. Mimo zniszczonych drzwi, kilku wybitych szyb i brudnych ścian, miejsce to zachowało swój uroczy klimat. Podczas gdy inni widzieli na wystawie przepiękne orchidee i kolorowe storczyki, ja dostrzegałam wysuszone róże oraz stokrotki bez płatków. To nadal milszy widok, niż przemęczeni ludzie wśród zanieczyszczeń. W kwiaciarni było kilka osób. Nie chciałam czekać, więc tym razem nie kupiłam kwiatów Personie.Włożyłam ręce do kieszeni mojej bluzy. Cóż za niespodzianka! Wyjęłam z niej wysuszony wrzos. Jego płatki miały bardzo subtelny odcień fioletu. Gdzieniegdzie kolor był przełamany z różem. Delikatna łodyga posiadała złamanie oraz utraciła swój soczysty odcień zieleni. Wrzos nadal był piękny i cieszył moje oko. Persona je uwielbia, jednak ludzie na ulicy rzucali mi zaintrygowane spojrzenia. Ciekawe jaki egzotyczny kwiat miałam w rękach z ich punku widzenia.
YOU ARE READING
Aliogenus
ActionLuźna historia zainspirowana krótkim fragmentem książki ,,Kongres futurologiczny'' Stanisława Lema. Rok 2039. Ludzie nieświadomie niszczą świat. Jednak by uchylić się przed konsekwencjami swoich działań, korzystają z licznych wyrobów psychemii. R...