Nowy początek

128 7 3
                                    

Celine:
Tego dnia w Sydney jest śliczna pogoda. Mam straszną ochotę pokąpać się w basenie, ale trzeba się pakować. Paryż czeka! Już odliczam minuty do spotkania z moją cudowną czwórką. Śliczną ciemnowłosą Hayley, kochanym Patrickiem który zawsze potrafi mnie rozbawić, Dylanem który dość często wychodzi z siebie kiedy robię mu JEGO ZDANIEM wredne żarty.. No i oczywiście z moim ideałem Simonem. Nigdy nie wspominałam mu o tym, że mi się podoba. Nie było okazji. Odkąd pamiętam zawsze widział coś w Hayley. Czas to zmienić.
-CELINE! Szybko spóźnimy się na samolot.. Słyszysz?!
-Idę mamo.-wzięłam walizkę.. No dobra, dwie walizki i zeszłam na dół.
-Na rok się wybierasz? Po co ci tle tych ubrań dziecko..
-Mamo będziemy zwiedzać, bawić się. Spocę się i nie będę cały dzień chodzić jak brudas. Nie w Paryżu.
-Żartujesz sobie. Hahahaha, od kiedy taki czyścioch z ciebie?
-Ekhm. Chodźmy już, nie jadę sama. Klasa nie będzie czekać na jedną osobę.-tak, nie powiedziałam mamie o tym, że jadę do Paryża spotkać się z ludźmi z internetu. Myślicie, że gdyby wiedziała puściłaby mnie? Też wątpię. A teraz przynajmniej miałam dodatkowy tysiąc w portfelu na rzekomą wycieczkę.
-No dobra. Pożegnaj się z tatą i zabieraj te walizy. Ja nie będę ich targać. Czekam w samochodzie.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę salonu, obróciłam się jeszcze z dwa razy i wyjęłam ze szklanej szafeczki butelkę wina z 1970 roku, wsadziłam ją pomiędzy ubrania, chciałam mieć pewność, że dotrwa do Francji. W końcu to dwa tysiące kilometrów. Nigdy wcześniej nie próbowałam alkoholu. Chłopcy pisali, że coś skombinują.. Nie chciałam być jakaś "gorsza". Tata siedział w swoim biurze, opracowywał nowy projekt. Nigdy nic nie rozumiałam z jego śmiesznych rysunków. Usłyszał chyba moje kroki. Uniósł głowę, lekko zsunął swoje okrągłe okulary i z poważną miną wstał po czym zobaczyłam kilka malutkich łez na jego policzku.
-Moja mała córcia, moja mała..
-Tatoo..
-Wyrosłaś na piękną dziewczynę. Tylko uważaj tam na siebie.- podszedł do mnie i przytulił bardzo mocno.
-Będę. Nie martw się tatuś
-Kocham cię. No, ale zmykaj bo ja się rozkleję, a wam ucieknie samolot.

Dałam mu buziaka i wyskoczyłam rozpromieniona na korytarz. Chwyciłam walizki i z trudem wydostałam się z domu. Mama wyszła z samochodu bo już nie mogła patrzeć na to jaką jestem ciamajdą,więc pomogła mi wrzucić je do bagażnika. Kiedy już byłam w samochodzie dostałam wiadomość na messengera.
-Kto to?
-Yy, Lisa. Pyta czy już jesteśmy w drodze na lotnisko. Klasa już wsiada do samolotu. Chyba musimy przyspieszyć mamo.-Tak naprawdę to był Patrick, pytał czy mam coś dobrego, możecie domyślić się o co chodziło. Oczywiście odpisałam, że tak.
-Odpisz, że już dojeżdżamy.

O 11:30 byłam już na lotnisku. Pożegnałam się z mamą i pewien miły pan już po sprawdzeniu dokumentów oraz wszystkiego innego pokazał mi w którą stronę mam się udać. Zaczynał się najlepszy czas w moim życiu. Nie licząc jeszcze dwóch kolejnych przesiadek które mnie czekały.. Szacując już o 10 rano następnego dnia powinnam być w Paryżu.
Ahh, no i mam nadzieję, że mama nie zauważy braku jej nowej koronkowej bielizny...

Secret FriendshipOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz