Zacznijmy od początku...

131 8 5
                                    

Dobra. Tak. A więc zaczynajmy. Trochę się stresuję, ale jestem pewna, że gdy bliżej się poznamy, zostaniemy dobrymi przyjaciółmi.

Nazywam się Emily Vortex. Mam siedemnaście lat. Właśnie siedzę sama na swojej ulubionej ławce w parku. W letnie, ciepłe wieczory jak ten nie przychodzi tu zbyt dużo ludzi, co bardzo mi odpowiada. Rozmyślam o kłótni z Mariką, moją najlepszą przyjaciółką. Niby nic wielkiego, ale jednak. To, co odwaliła tym razem przebiło chyba wszystko.

Pożyczyłam jej jedną ze swoich najbardziej oryginalnych i zarazem ulubionych bluzek. Chciała ją założyć na spotkanie z chłopakiem, którego niedawno poznała. Tak ładnie mnie o nią prosiła, że nie mogłam jej odmówić. Poza tym wyglądała w niej naprawdę spoko, a gdy założyła jeszcze do tego swoje jasnoniebieskie jeansy, które świetnie podkreślały jej tyłek, to wyglądała zjawiskowo. Wszystko ładnie, pięknie, ale gdy dowiedziałam się, że po dwóch dniach po randce Marika „pożyczyła" moją bluzkę swojej innej najlepszej przyjaciółce - Veronice, chciałam ją rozszarpać.

Już wszystko tłumaczę. Veronica to okropna suka i strasznie za sobą nie przepadamy. Myślę tak o niej od sytuacji, która wydarzyła się, kiedy byłyśmy małymi dziewczynkami. Siedziałyśmy razem na podwórku w piaskownicy. Dobrze się bawiłyśmy do momentu, aż ona specjalnie sypnęła we mnie garścią piachu. Wiecie jakie to okropne uczucie, gdy macie piasek w oczach, buzi i ogólnie wszędzie. Strasznie mnie to rozzłościło i żeby się zrewanżować, popchnęłam ją, a że stała na krawędzi piaskownicy, runęła na ziemie i otarła sobie łokieć przy upadku. Zaczęła płakać i pobiegła szybko do domu, aby poskarżyć się mamie. Zaraz wróciła na plac razem ze swoją rodzicielką, która na mnie strasznie nawrzeszczała. Oczywiście próbowałam jej wytłumaczyć, że to Veronica rozpoczęła walkę, sypiąc we mnie piachem, ale ona w ogóle nie chciała mnie słuchać. Gdy moja mama dowiedziała się o całej tej sytuacji, też na mnie nakrzyczała, a do tego dostałam karę na wychodzenie na dwór. Jej również próbowałam wyjaśnić, że to wszystko dlatego, że ta mała jędza zaczęła, ale ona też nie chciała mnie słuchać. Potem Veronica cały czas dokuczała mi w szkole, ale starałam się to ignorować i w sumie szło mi z tym całkiem nieźle.

Wiem, że już nie odzyskam tej bluzki. Nawet nie ma się co o to starać i prosić Marikę, by ją odebrała. Moja przyjaciółka dobrze wie, że strasznie się nie lubimy z Veronicą i zastanawiam się, czy nie oddała tej bluzki z premedytacją.

Gdy tak się nad tym wszystkim zastanawiam, nagle przejeżdża koło mnie nieznajomy chłopak na rowerze. Zatrzymuje się z cichym piskiem opon przy ławce i patrzy na mnie, uśmiechając się lekko.

- Hej, wolne? - pyta, wskazując ruchem głowy miejsce obok mnie. Schodzi z roweru, stawia go na nóżce i staje naprzeciwko mnie, czekając na moją odpowiedź.

- Teraz już tak - burczę niemiło w odpowiedzi. Wstaję z ławki i szybkim krokiem kieruję się w stronę wyjścia z parku. Nie mam ochoty na niczyje towarzystwo, po prostu chcę pobyć sama.

- Ej, nie uciekaj tak ode mnie - woła za mną. Słyszę, jak za mną idzie, prowadząc przy tym rower. - Mam na imię Blake. Chciałem cię tylko spytać, czy może nie chciałabyś gdzieś ze mną wyjść albo coś... Wiesz... Ładna jesteś...

Hmm, odważnie. Przystaję i odwracam się do niego. Przyglądam mu się chwilę, mrużąc przy tym lekko oczy.

- To jak... Zgadzasz się? - pyta, uśmiechając się do mnie i wzruszając lekko ramionami.

- Niestety, ale nie skorzystam z twojej propozycji.

Odwracam się i idę w swoją stronę. Na moje szczęście, chłopak już za mną nie podąża.

Kieruję się w stronę domu. Chcę jak najszybciej wejść pod prysznic i położyć się do łóżka. Mam już dosyć tego dnia. W drodze powrotnej myślę jeszcze o nowo poznanym poznanym Blake'u. W sumie, nie wyglądał tak źle. Niezbyt długie blond włosy, piękne niebieskie oczy, wyższy ode mnie o jakieś dziesięć centymetrów... i wydawał się nawet miły. Teraz, jak się nad tym zastanawiam, to żałuję, że jednak nie zgodziłam się na jego ofertę. To mógł być nawet naprawdę fajnie spędzony razem czas. Wszystko przez moją złość. Grr, nienawidzę tych nastoletnich humorków.

Po dwudziestu minutach wreszcie docieram do domu. Czeka tam na mnie niewielka kolacja, którą przygotowała moja mama. Zjadam ją, a potem szybko ogarniam się do spania.

xx

Od autora

Piszcie w komentarzach czy wam się podobało i czy mam kontynuować przygody Emily. To dla mnie bardzo ważne :)


Z nastoletniego życia Emily Vortex Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz