Jungkook otworzył powieki, a obok niego nie było ani Yoongiego, ani Yunjae. Ziewnął przeciągle po czym podniósł się do siadu, przecierając powieki. Nagle usłyszał jakieś ciche śmiechy. Wstał więc i podreptał do źródła dźwięków. Wkroczył do kuchni i zauważył Jae, siedzącego przy blacie na stołku i Yoongiego, który gotował po drugiej stronie. Oboje byli zwróceni do niego plecami.
- Dzień dobry. - powiedział zaspanym głosem dwudziestojednolatek.
Miętowo-włosy odwrócił się z patelnią w jednej dłoni i szpatułką w drugiej.
- O, dzień dobry. - uśmiechnął się, po czym wrócił do gotowania.
- Dzień dobry Panie Króliczku! - przywitał go z szerokim uśmiechem najmłodszy w pomieszczeniu.
Jungkook śmiechnął się, ukazując swój ciekawy zgryz i poczochrał jego włoski.
- Nie chciałem cię budzić, a mały zrobił się głodny. - powiedział starszy i przerzucił naleśnika na talerz, po czym wyłączył gaz pod patelnią.
Naczynie z plackami ustawił na stole, gdzie czekały już różne dodatki.
- Smacznego. - powiedział i nałożył wszystkim po jednym.
Jeon zajał miejsce obok Yuna i również zabrał się za jedzenie życząc wszystkim tego samego. Gdy skończyli, Jae zeskoczył z siedzenia i zabrał swój talerz. Szatyn zrobił to samo co on przy okazji zabierając brudne naczynie swojego hyunga. Yun stanął na paluszkach i wstawił talerz do zlewu, co uczynił również Jungkook. W czasie gdy szatyn zmywał naczynia, Yoongi przyszykował już suche ubrania sześciolatka. Dzieciak w tym czasie oglądał spokojnie kreskówki. Po upływie kilku minut, gdy Kook skończył swoją robote, wszyscy się ubrali, to znaczy oprócz Jae, bo go musiał ubierać Yoongi. Wszyscy naszykowani przekroczyli próg mieszkania Jeona, a ten zakluczył drzwi. Następnie pokierowali się w strone windy by nie musieć schodzić po schodach z 5 piętra.
- To do zobaczenia Kook, trzymaj się! - powiedział najstarszy gdy zjechali windą na dół.
Yoongi przyspieszył kroku, zostawiając dwójkę w tyle. Sprawnie odnalazł swój samochód na parkingu dzięki urządzeniu odblokowującemu. Natomiast Jungkook wraz z Yunjae swoim tempem opuścili budynek.
- No to... prowadź Yun. - powiedział ochoczo, a dzieciak zaczął ciągnąć go za rękę w stronę swojego domu.
~*~
Po kilku minutowej wędrówce, z czego w połowie szatyn musiał nieść Jae, gdyż ten skarżył się na kolkę, w końcu dotarli do małego, białego domku. Przeszli razem przez furtkę, a Kook puścił dłoń Yuna. Budynek wyglądał na zadbany, widac że niedawno był malowany, gdyż biały kolor nie był zżółciały lub zszarały, bez zacieków z brudu po deszczu. Przed domkiem znajdowało się małe podwórko, może miało z 4-5 metry długości. Z lewej strony były posadzone kwiatki w różnych kolorach zaś z prawej stała mała szopka, raczej taka w której trzyma się narzędzia ogrodowe, ewentualnie rowery.
Weszli po małych schodkach i stanęli przed drzwiami. Jungkook, wyciągnął dłoń i zapukał w drzwi. Cisza... Ponowił czynność lecz znów nikt nie odpowiedział. Wzrokiem odnalazł dzwonek, więc wcisnął go kilka razy. Usłyszeli kroki dochodzące ze środka, lecz wciąż nikt nie otworzył. Bardziej brzmiało jakby ktoś się oddalił od drzwi niżeli chciał otworzyć. "Chyba nie będzie problemu jak wejdziemy do środka,prawda?" - pomyslał. Pociągnął więc niepewnie za klamkę, a drzwi otworzyły się. Sześciolatek od razu wyminął Kooka i pobiegł do salonu. Szatyn oczywiście podążył za nim. Pomieszczenie było urządzone w ciepłych odcieniach bronzu. Nie za ciemnie panele na podłodze, kawowa farba na ścianach, beżowe meble w stylu francuskim, które wyglądały równie miękko jak duży, jasnobrązowy, puchaty dywan na środku. Do tego dwie zielone rośliny stojące niedaleko okna.
CZYTASZ
Small problem || Jikook (Taegi) +18 (?) [POPRAWIONA WERSJA]
FanfictionJungkook idąc przez uliczkę znajduje sześcioletniego chłopczyka. Przez deszczową pogode, postanawia zabrać go do siebie i następnego dnia odprowadzić do domu. Niestety to co zastał w domu malucha przeszło jego wszelkie oczekiwania. [POPRAWIONE] Jeś...