love you as hell

357 52 15
                                    

- C-Co robisz, Luke? - spytałem, kiedy poczułem jego oddech na mojej szyi.

- Zamknij oczka, kotku.

Wbrew tego co powiedział odwróciłem się w jego stronę. Posłałem mu gniewne spojrzenie, a przynajmniej było takie w mojej głowie. Założyłem ręce na ramiona. Chciałem choć raz wyglądać groźnie, ale samo to, że musiałem patrzeć w górę, by ujrzeć twarz blondyna było dość... krępujące. Nie raz przeklinałem wzrost, który dostał od losu.

- Ile razy Ci mówiłem, żebyś mnie tak nie nazywał? Po za tym ostatnim razem po usłyszeniu "zamknij oczka, kotku" ledwo chodziłem przez tydzień. - skrzywiłem się na to wspomnienie - Mówiłem Ci już, że jesteś zbyt brutalny i stanowczy?

- Kotku, ktoś tutaj musi, bo Ty masz zbyt uroczą twarzyczkę. Po za tym nie przypomina mi się, żebyś wtedy narzekał. No dalej, odwróć się i zamknij oczy.

- Nie ma mowy, Luke. Nie nabierzesz mnie na to już nigdy więcej. - odezwałem się po raz kolejny, tym razem ignorując to, w jaki sposób mnie nazwał. Gdybym robił to ciągle myślę, że mógłbym oszaleć.

Odszedłem od niego, aby po chwili znaleźć się na kanapie w salonie. Nie obejrzałem się, kiedy usłyszałem głośny jęk spowodowany irytacją niebieskookiego. Chwyciłem pilota włączając jakikolwiek program, na którym akurat leciał serial "Przyjaciele". Zaśmiałem się na jeden z beznadziejnych żartów, który wyszedł z ust któregoś z bohaterów.

- Kocie... - jeśli mam być szczery, to nie zauważyłem go, puki się nie odezwał - Mikey jesteś zły? - poprawił moje włosy, które zasłaniały mi oczy.

- Nie, Luke. Nie jestem zły, ale czasem możesz odpuścić. Nie chcę czuć się jak Twoja zabawka.

- Nie mów tego nigdy więcej, proszę. - skinąłem delikatnie głową, znów skupiając swoją uwagę na ekranie za blondynem - Michael patrz na mnie jak do Ciebie mówię, zbyt łatwo się rozpraszasz.

-No ale... - przerwałem widząc spojrzenie, które nie znosiło sprzeciwu - Co mówiłeś, kochanie?

- Zaufaj mi teraz i zamknij swoje piękne oczy. - nie chcąc się kłócić wykonałem prośbę, chwilę potem czując jego ciepłe wargi na moich powiekach. Moje ciało wciąż reagowało tak samo na jego dotyk. Ręce zaczynały się delikatnie trząść, na plecach pojawiły się ciarki, a w moim brzuchu latało milion motylków.

Westchnąłem nie zadowolony, kiedy zaczął dodatkowo obwiązywać moją głowę bandaną Ashtona, aby mieć pewność, że nie będę podglądał. Zdarzyło mi się to może raz czy dwa. Tylko raz albo dwa.

-Mike nie narzekaj, proszę.

Wydąłem wargi pozwalając mu na podniesienie mnie. Owinąłem nogi wokół jego bioder. Ułożył dłonie na moich pośladkach tak, abym nie spadł, po czym nisko podskoczył, żeby poprawić mnie na sobie.

Nie chciałem znów skończyć w łóżku, ale z drugiej strony nie chciałem denerwować blondyna. To było głupie. Miałem świadomość tego, że nie byłby zły i nie nakrzyczałby na mnie, ale mimo wszystko bałem się zaprotestować. Uraz z poprzedniego związku wciąż we mnie został.

Ku mojemu zdziwieniu nie czułem jak Luke wchodzi po schodach, aby po chwili znaleźć się w naszej sypialni. Słyszałem jak otwiera i zamyka drzwi, a ja wtuliłem się w niego umieszczając głowę w zagłębieniu jego szyi, kiedy zimny wiatr otulił moje ciało. Byłem ubrany jedynie w czarne rurki i za duży na mnie sweter.

Niedługo po tym siedziałem już w czarnym aucie, które właściwie należało do Liz - mamy Luka. Oddała nam go jednak, kiedy jej synek wyprowadził się z mieszkania rodziców.

close your eyes, kitten ~muke af~ (one shot)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz