01 Mów mi Dipper

289 29 12
                                    

Nareszcie na horyzoncie można było dostrzec rozpościerające się greckie morze. Błękitne wody zlewały się z podobnym odcieniem południowego nieba. Długa i monotonna podróż jednak opłaciła się. Tylko 1,5 mili dzieliło ich od piaszczystego wybrzeża. Jeszcze dziś mieli odwiedzić to magiczne miejsce. Czemu magiczne? Może Kalifornia również tyczyła się takimi "luksusami" jak plaże, jednakże grecka woda wygladała niczym wyjęta z bajki. Nie możliwy, błękitny odcień zabarwiał wodę. Zdjęcia, które Pines'i oglądali przed wyjazdem, ani trochę nie były zakłamane. Wszystko zgadzało się co do joty.
- Nieźle - wydusił z siebie Jacob
- Już się nie mogę doczekać aż ja i Naboki zanurzymy się w tej błękitnej rozkoszy... - rozmarzyła się Mabel.
Rodzina weszła do letniskowego domku i rozgościła się. Rodzeństwo od razu wbiegło po schodach na piętro. Mabel z przeczuciem, że pokój po lewej stronie jest największy, ponieważ jako pierwszy wpadł jej w oko od razu go zajęła i powiesiła na klamce tabliczkę z napisem "Mabel".
- Ja zajmuję ten pokój! - wykrzyczała dziewczyna tryumfalnym tonem.
- Och jaka szkoda - Mabel wyczuła w tonie swojego brata nutkę sarkazmu - to ja niestety muszę zająć ten... Ekstra, luksusowy i gigantyczny pokój!
Mabel od razu pobiegła do zajętego przez jej brata pomieszczenia. Gdy do niego weszła widziała już kilka ubrań w szafie, książki na biurku i różne gry w kątach. Dziewczyna zaplotła ręce w geście "focha".
- To ja powinnam zająć ten pokój, ponieważ... Yyy... jestem starsza i wyższa! - po wypowiedzianych słowach odwróciła się na pięcie i skierowała głowę ku sufitowi. Po krótkiej chwili Mabel pobiegła do swojego pokoju. Chłopak niedługo musiał na nią czekać. Przybiegła z powrotem z różowym prosiakiem. Naboki ubrany był w wysoki cylinder i monokl.
- Kapitan Naboki zgłasza się. Chrum, chrum. - powiedziała Mabel modulując głos.
Bliźniaki zaśmiały się, a świnia odwróciła do nich tyłkiem.
- Chyba ma dosyć. - stwierdził Jacob.
                                 ***
- Brat masz odpięty do połowy plecak. - zauważyła Mabel.
- Mogłabyś zamknąć?
- Jasne
Już dobrze widoczna była piaszczysta plaża i wylewająca się na nią "cudowna" woda.
Jeszcze chwila dzieliła ich od wskoczenia do kojącej wody. Idealnej po upalnym i męczącym dniu. W jednej chwili wszystko stanęło w miejscu. Wszystko... Oprócz Jacoba. Z jego plecaka zaczęły powoli wydobywać się promienie światła. Po chwili były tak mocne, że można było oślepnąć. Plecak otworzył się, a z niego wyleciał jeden z dzienników. Chłopak nie mógł dostrzec, który numer widniał na okładce. W jednej chwili promienie zgasły i książka wpadła Jacob'owi w ręce. Wtedy dopiero mógł zauważyć, iż zamiast sześciopalczastej dłoni znajdował się tam trójkątna figura z okiem w środku. W mgnieniu oka dziennik otworzył się i przykuł do twarzy chłopaka, albo na odwrót. Przed oczami Jacob'a przemknęły wszystkie strony w ciągu sekundy, po czym zamknęła się, upadła na ziemię, a wraz z nią on.
- Hej Jacki (czyt. Dżejki), stęskniłeś się, co? - dał się słyszeć znajomy głos. Tak samo irytujący i upierdliwy jak kiedyś.
Chłopak wstał i zakasał rękawy w geście wojowniczym.
- Twój los jeszcze nie został policzony, Jacob. - tym razem, głos demona zmienił znacząco ton. Już nie był taki irytujący...
- Mów mi Dipper
***
Hejo Wodogrzmocianie!
Wiem, spieprzyłam 😕
Tylko 495 słów i słaba fabuła... Pewnie już na starcie zniechęciliście do mojego opowiadania. 😞 Ale przysięgam, że właśnie teraz akcja będzie się rozkręcać! 😃 Chciałam po prostu coś dodać! Nie nawidzę braku weny! Z drugiej strony gwiazdki i komentarze robią swoje i bardzo pozytywnie na mnie wpływają 😏 Więc... Mały szantażyk! 10 gwiazdek + 5 komentarzy = kolejny, zajebisty rozdział!

Nie ma to jak być trójkątem |Billdip|Where stories live. Discover now