Rozdział 1

24 1 0
                                    

Siedzę w pociągu juz od dwóch godzin. Niestety aby dojechać do cioci Jadzi musze spędzić w tym środku transportu jeszcze kolejnych dziesięć. W przedziale towarzyszy mi starsze małżeństwo. Mężczyzna trzyma za rękę swoją żonę, a ta śpi oparta o starca.
Widać, że razem dużo przeszli, a mimo wszystko są razem.
- Przepraszam młoda damo, można wiedzieć o czym panienka myśli? Bo wpatrzona panienka w nas jak w obrazek - te słowa obudziły mnie z rozmyśleń.
- Przepraszam pana bardzo... popatrzyłam na państwa i tak rozmyślam o miłości
- Ależ proszę nie przepraszać. - Na twarzy starca zawidniał uśmiech - Widzisz, ja z moją Marysieńką, spędziliśmy pięćdziesiąt lat. Oboje mimo kłótni, smutków, dąsów bardzo się kochamy. - Starszy pan zrobił znaczącą pauze , a ja rozważałam jego słowa... a co z przyzwyczajeniem? Czy po tylu latach można jeszcze mówić o miłości?
- Widzę że panienka mi nie wierzy...
- Nie o to chodzi... zastanawiam się tylko czy pan tego nie myli z przywiazaniem. - Mężczyzna przyglądał się mnie z nieodganionym wyrazem twarzy. Może go obraziłam? Juz miałam przepraszać kiedy odezwał się
- Nie moja droga. Widzisz nie trzymał bym ją za rękę. Nie myślałbym czy oddycha, czy ma mile sny. Nie martwiłbym się o nią.
A jest inaczej. Kocham ją jak w dniu ślubu. Podoba mi się jak w dniu poznania. Kocham ją - w oczach staruszka było widać prawdziwe uczucie.

Popatrzyłam przez okno, myśląc nad jego słowami. Piękny krajobraz mknął w przeciwną stronę, słoneczko świeciło wysoko. A ja nie mogłam zapomnieć tych zdań, one drażniły mój umysł.

Pani Marysia spała wciąż wtulona w męża, zaś staruszek zasypiał.

Wlaczyłam odtwarzacz muzyki w telefonie i puściłam piosenkę IRY - " Powtórz to "
I zdałam sobie sprawę, że ta historia jest niesamowita, niezwykła, godna powtórki. Szkoda że XXI wiek zniszczył możliwość podobnej opowieści życia.

Spojrzałam na zegarek. Zostały ostatnie minuty w pociągu, czas uciekł niezwykle szybko. Zauważyłam że małżeństwo przygląda mi się.
- Chcesz o coś nas jeszcze zapytać? - Pani Maria Uśmiechnęła się zachęcająco.
- Jak państwu się udało?
- Otóż - popatrzyła z miłością na męża - za naszych czasów gdy coś było zepsute, naprawiało się, a nie zmieniało na nowe.

Wysiadam z pociągu z uczuciem, że coś się we mnie zmieniło... uwierzyłam w miłość...
Jednak dalej nie widziałam żadnych wesołych perspektyw na najbliższe dni.
Miałam jednak dziwne przeczucie, którego nie mogłam się pozbyć, czułam że coś się wkoncu zmieni w moim życiu na lepsze.

Witam kochani!!
Oto moja kolejna/ pierwsza powieść. Mam nadzieje, że wam się spodoba
Piszcie, komentujcie bym wiedziała co zmienić, a co jest dobre :)

Zakochana w NielegalnymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz