Zamyślona stoję, nie kontaktując ze światem. Wokół mnie spieszący się tłum. Słońce zaczęło zachodzić, było słychać tylko wartkot silników samochodów i motocykli.
Pomału rozejrzałam się i zauważyłam wysokiego bruneta patrzącego w moim kierunku, z wymalowaną radością na twarzy.
Miał około 20 lat. Zobaczyłam, że nieznajomy szedł w moim kierunku. Zaczęłam się bać. Bo co jeśli to jakiś zboczeniec i chce mnie zgwałcic? Albo zabić? Albo jedno i drugie?Zdenerwowana obserwowałam jego ruchu, sparaliżowana lękiem.
Mężczyzna był już bardzo blisko mnie, jego oczy, przypominały mi coś.
- Ala? - ten głos, piękny, niski, sprawiający, że wreszcie przejrzałam na oczy.
- Maks ! Zabije cię ! Zawału przez Ciebie dostane - Rzuciłam się mu na szyję. Jest to mój kuzyn, który na codzień mieszka z ciocią. Jest rok starszy.
- Od kiedy zrobiłaś się taka lękliwa? - zapytał z błyskiem w oku.
- Odkąd zaczęłam oglądać filmy, które mama mi każe - oparłam ze śmiechem.Maksym szybko wziął ode mnie torby i ruszyliśmy w stronę czerwonego AUDI.
- Ukradłeś to cacko czy pożyczyłeś? - zapytałam wesoło.
Wiedziałam, że pracuje w sklepie spożywczym, by opłacić studia psychologiczne, jednak zawsze narzekał na wyskość, a raczej niskość swojej pensji.
- Kupiłem - oparł z dumą.
Popatrzyłam na niego. Wyglądał tak, jakby znowu miał 8 lat i dostał nową zabawkę.
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Ale kolor musiała wybierać kobieta - odparlam
Powiedziałam to dla żartów, jednak zobaczyłam zmianę w zachowaniu mojego kuzyna.
- Ej ej czyżby naprawdę jakaś dziewczyna maczała palce w wyborze koloru? - Maksym usiadł za kierownicą a ja usiadłam z przodu obok niego. - Aż tak to widać? Zaręczyłem się - powiedział szczęśliwy a ja byłam zdziwiona.Odkąd pamiętam Maksym mówił, że jest samowystarczalny i nie potrzebuje dziewczyny. Teraz jednak i jego trafiła strzała Amora... przypomniało mi się małżeństwo z pociągu. Kiedyś też napewno poznali się, pobrali aż wkoncu zestarzeli się razem. A ja ? Dalej sama...
- Coo? Jak to? I ja nic nie wiem? - Zawiedziona i zła odwróciłam głowę w kierunku szyby.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest już całkiem ciemno. Księżyc świecił w całej swojej okazałości, a wokół niego było pełno pięknych gwiazd.
Oparłam czoło o przyjemnie chłodną szybę, próbując zredukować negatywne emocje. No bo jak on mógł?!
Zawsze razem od malutkiego dziecka, zawsze mieliśmy kontakt. No ok, nie było mnie cztery lata, ale dzwoniłam raz w tygodniu, pisaliśmy codziennie na Facebooku, meilowalismy.... I to wszystko na nic? Czułam pod powiekami piekącę łzy.- Jedźmy już, bo zapewne moja mama się martwi. - dotkną, ręką mojego ramienia, ale szybko, ją strąciłam. Teraz będziemy udawać, że nic się nie stało?
Pokiwałam głowa, na znak zgody i ruszyliśmy.Domek mojej Cioci był położony daleko od ruchliwych ulic miasta, ale bardzo blisko morza i plaży. Dlatego zajęło nam trochę, dotarcie do niego.
Cała droga przebyta została w ciszy. Nawet radio nie grało. Było to niewygodne milczenie.
Dlatego z ulgą zobaczyłam cel podróży.Był to mały domek, koloru żółtego, jednopiętrowy z pięknym dużym ogrodem, w którym rosły moje ulubione czerwone róże i kolorowe tulipany - ulubione kwiaty cioci. Całość była oświetlona, dlatego mimo ciemnej nocy, wszystko widziałam.
- Jesteśmy na miejscu. - Odparł Maks po raz pierwszy od czterdziestu pięciu minut.
- Dzięki, za odebranie z dworca. - opowiedziałam i szybko wysiadłam z pojazdu. Ruszyłam w stronę bagażnika, by zabrać swoje bagaże, jednak powstrzymała mnie ręka chłopaka.
- Ala nie przesadzaj. Ja to wezmę idź juz do środka bo zmarzniesz. - No tak mimo gorących dni, noce były chłodne, a ja ubrana byłam w krótkie szorty i top.Ruszyłam wiec bez słowa. Gdy podeszłam do drzwi, zobaczyłam, że same się otwierają, a na progu stoi pięćdziesięcioletnia kobieta, średniej postury I wzrostu, z pięknymi dużymi niebieskimi oczami I długimi bląd włosami.
- Ala! Wreszcie! Tak się cieszę! - Ciocia rzuciła mi się na szyję, zamykając w szczelnym uścisku.
- Cześć ciociu! Jak się czujesz?- Kobieta zaprosiła mnie ruchem ręki bym weszła do środka. Odrazu uderzyły mnie piękne zapachy potraw i jakiegoś ciasta.
- A dobrze. Nareszcie leki zaczęły działać, widać jestem jeszcze potrzebna - uśmiechnęła się wesoło. - Kochana opowiadaj co słychać. Ale stop. Idź do swojego pokoju odpocznij, a opowiesz nam wszystko przy kolacji.
- A o której kolacja? - zapytałam. U mnie w domu zawsze posiłki były o stałych porach.
- O której chcesz. Będzie jak zejdziesz.
- Chodź zaprowadze cię do pokoju - Odparł Maksym i moimi torbami wszedł po schodach na poddasze.Zdziwiłam się. Zewnątrz nie było go widać, zaś było to bardzo duże pomieszczenie. Ściany były morelowe, było także duże łóżko, toaletka, lustro, a także szafa. Pokój był bardzo przytulny. Jednak zainteresował mnie widok za oknem. Podeszłam do niego i otworzyłam je. Weszłam spokojnie na balkon. Przede mną roztaczał się piękny widok na morze i plaże. Nad nimi " wisiał " księżyc. Stałam jak zaczarowana, nie zdolna do żadnego ruchu.
- Podoba ci się? - poczułam ramiona wokół moich bioder I oddech na mojej szyji.
- Tak. - szepnęłam, nie chcąc zepsuć tej chwili. Staliśmy wspólnie wpatrzeni w krajobraz bardzo długo. Poczułam się odprężona i nawet zapomniałam o kłótni z dzisiejszego dnia. Po kilkunastu minutach odwróciłam się. Chciałam się przyszykowac do kolacji. Maksym jednak zatrzymał mnie. Jego jasne, dłuższe włosy ścięte na styl Ross'a Lynch'a delikatnie falowały na wietrze, jego niebieskie oczy patrzyły w moje.
- Ala przepraszam cię, że nie powiedziałem ci o Lili. Jakoś nie umiałem. - odparł smutno. Przysunełam się do niego i przytuliłam. Przęsła mi złość na niego.Kiedy wkoncu wyszedł zaczęłam się zastanawiać nad tym, co włożę. Wyciągnęłam czerwona spódnice i czarny top. Udałam się do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przyszykowane wcześniej ubrania. Moje czarne włosy rozpuściłam i dla efektu wzięłam delikatnie czerwona szminkę w kolorze krwi. Przejrzałam się w lustrze, zadowolona ruszyłam do jadalni. Stół był nakryty białym obrusem, talerze były białe, z małymi czerwonymi różyczkami a obok nich były rozłożone widelce. Na środku był piękny wazon oraz bukiet czerwonych róż. Całość wyglądała naprawdę pięknie.
- Alu jak ty ślicznie wyglądasz!
- Dziękuję ciociu - Uśmiechnęłam się. - pomoc coś?
- Nie. Jesteś gościem usiądź sobie , ja idę się przyszykowac. Wracam za pięć minut.
Obruciłam się i zobaczyłam Maksyma. Ubrany był w dżinsy I niebieską koszule.
- Ślicznie kuzynko wyglądasz. - A dziękuje kuzynie. Może opowiesz mi coś o Lili?
- Już jestem kochani! - Cioci szybko poszło przebranie się w czarną spódnice przed kolano I niebieską bluzkę.Cała kolacja trwała do pierwszej w nocy. Świetnie się bawiłam było dużo śmiechu i radości. Jedno co mnie z martwiło to to, że dalej nie wiem nic o Lili.
Z dziwnym uczuciem poszłam spać.Witam kochani!
Oto drugi rozdział. Pomału akcja się rozkręca. Pamiętajcie o komentarzach - chce wiedzieć co myślicie o tej powieści :*
CZYTASZ
Zakochana w Nielegalnym
Teen FictionDziewietnastoletnia Ala kończy właśnie 3 klasę liceum. Rozpoczynają się dla niej wakacje trwające cztery miesiące. Rodzice wysyłają ją do schorowanej ciotki nad polskie morze. Poznaje tam dwudziestego letniego Gabriela. Największego bad boya wszech...