Wyszłam z ich wspólnego pokoju i ruszyłam w stronę swojego, gdy w kieszeni zaczął mi dzwonić telefon. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Crisa. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.-Halo? Cristiano?
Nie odpowiadał. Słyszałam jednak, że ktoś w słuchawce jest. Odglosy jeżdżących samochodów i ludzi.
-Cristiano, proszę Cię odpowiedz!- krzyknęłam ze łzami w oczach.
Rozłączył się.
Co to było? Dlaczego nie odpowiadał? Po co dzwonił?
Tyle pytań, brak odpowiedzi...Weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, myśląc o tym wszystkim. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*
Obudził dzwoniący telefon. To była Ashley. Odebrałam.
-Cześć Lily! Jak się czujesz?- zapytała Ash.
-Cześć, wszystko dobrze. Wróciłaś już od babci?
-Tak. Stoję u Ciebie pod domem skarbie, nie wiem czy wiesz ale dzwonie do drzwi juz jakieś dziesięć minut!
W swoim pokoju nie słyszałam dzwonka. Ale faktycznie, gdy wyszłam na korytarz, dało się go usłyszeć.
Zbiegając po schodach krzyczałam na moje rodzeństwo. Dlaczego nie otworzyli drzwi Ash? Co za tępe dzieci.
*
Po wpuszczeniu przyjaciółki do domu udałyśmy się do salonu.
-Kawę, herbatę? - zapytałam, gdy Ash usiadła na kanapie.
-Najpierw list.- uśmiechnęła się do mnie przyjaciółka, wskazując wolne miejsce koło siebie.
Usiadłam, niepewnie odwzajemniając uśmiech.
Ashley wyciągnęła z małej czarnej torebki białą kopertę, którą od razu mi podała. Otworzyłam ją. Moim oczom ukazała się kartka w kratkę, prawdopodobnie wyrwana z zeszytu.
Zawahałam się. Nie wiedziałam czego mogę sie spodziewać.
-Długo będziesz się jej przyglądać?- niecierpliwiła się Ash.
Faktycznie. Po co miałam czekać?
Zaczęłam czytać...
"Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego cało. O mnie zapomnij. Żegnaj Lily. Było miło."
*
Łzy napłynęły mi do oczu. Ashley przytuliła się do mnie, nie pytała o nic Jakby dokładnie wiedziała co napisał mi Cristiano. Ale przecież nie musiała wiedzieć, wiedziała, że jest źle...