Leżałam w ciepłym, miękkim łóżku i wpatrywałam się w sufit. Kątem oka zobaczyłam godzinę na podświetlanym na zielono budziku, znajdującym się na ciemnobrązowym stoliczku obok łóżka. 2:49. Cały pokój ciocia Marta urządziła naprawdę pięknie. Fiołkowe ściany z zielonymi dodatkami przypominały mi wrzosowiska, na które z resztą miałam doskonały widok z okna. Na ścianach były zdjęcia koni. Wstałam i zatopiłam nogi w białym, puchowym dywanie. Założyłam moje szare kapcie i podeszłam do czarnego obrotowego fotela przy ciemnobrązowym, jak wszystkie meble, biurku i sięgnęłam po bluzę rudego. Założyłam ją i zapięłam. Sięgała mi do połowy uda i doskonale zakrywała krótkie spodenki w których spałam. Wyszłam z pokoju, cicho zamykając drzwi, by po chwili opuścić również cały dom. Wdychałam świeże, mokre powietrze nie zmącone żadnymi spalinami. Kirkland miał rację - niecałą godzinę temu przestało padać. Ruszyłam wzdłuż ulicy, okrywając się szczelniej bluzą i napawając ciszą. Aż do czasu, gdy jakiś owczarek szkocki, popularnie zwany collie, wskoczył na mnie. W ostatnim momencie zdążyłam się zaprzeć, by się nie przewrócić.
— Cześć piesku — zaśmiałam się, gdy polizał mnie po ręce.
— Aston! Chodź tu! — zawołał dziwnie znajomy mi głos, a pies momentalnie pobiegł do jego źródła.
Po chwili zza zakrętu wyłoniła się dobrze mi znana ruda czupryna.— Alli! — krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka.
— [_-__]*? C-co tu robisz? Poza tym, jest ciemno i zimno! Wracaj do domu.
— Nic mi nie jest. Mam ciepłą bluzę — uśmiechnęłam się i zakręciłam wokół własnej osi.
Westchnął. — No już dobrze, ale nie powinnaś wychodzić sama, gdy jest tak ciemno. Nie znasz jeszcze tego miejsca. Ciocia wie, że wyszłaś?
— Martwisz się? — postanowiłam zmienić temat.
— O takiego kurdupla? — zaśmiał się złośliwie i żeby jeszcze bardziej mnie zdołować i zażenować położył mi rękę na głowie i przycisnął do dołu.
— Hej! — wyrwałam się. - Ile ty masz w ogóle wzrostu, he?
— Metr osiemdziesiąt siedem.
No dobra. Przy moim metr sześćdziesiąt dziewięć** faktycznie jestem niska... Mieć chociaż te sto siedemdziesiąt pięć centymetrów... Marzenia. Ale z drugiej strony. Małe jest piękne! Poza tym, nie chce odpowiedzieć na moje pytanie, więc się ze mnie śmieje? Dzieciak...
— No i co? Zatkało kakao? — zaśmiał się i szturchnął w bok. Ja się nie odezwałam. Przykucnęłam przy psie i pogłaskałam. Po chwili pod rękę wcisnął się kolejny pyszczek. Ten był mniejszy czyli pewnie należał do suczki.
— Twoje? — spytałam.
— Nieee, ukradłem. I teraz jestem ścigany jak Wielka Brytania długa i szeroka. No pewnie, że moje.
No tak. Głupie pytanie.
— Jak się nazywają?
— Astona już poznałaś — wskazał na większego psa z jaśniejszą sierścią, wpadającą prawie w popiel. Gdzieniegdzie odznaczała się czarna sierść która tworzyła ciekawe plamki. Miał także niebieską, materiałową obrożę. - A to Raksa — przeniosłam wzrok na mniejszego, z śliczną ciemno karmelową sierścią. Był, a raczej była, ubrana w czarne szelki, do których była przypięta smycz, którą trzymał Allistor i taką samą jak pierwszy, tyle, że różową obrożę.
— Można było się domyśleć, że będziesz miał psa. Lub psy.
— Dlaczego? - Spytał, nie kryjąc zdumienia.
CZYTASZ
Szkocja x Reader [wolno edytowane]
FanficCo połączy Cię z rudym miłośnikiem tytoniu, jednorożców, kiltów, dud, dziwnych dinozaurów z jezior i szkockiej whisky, w tym ulubionej Bell's? -------------------------------- Dowiesz się tego w tym opowiadaniu. :3 W mediach zazwyczaj będzie obrazek...