~1~

124 13 2
                                    

Yukine...

Wpatruje się w jego skupioną twarz, jest uroczy kiedy próbuje rozwiązać jakieś trudniejsze równanie. Dobrze wiem, że nie radzi sobie z matematyką. Uśmiecham się widząc jak seksownie przygryza dolną wargę próbując dojść do tego jaki jest wynik. Pochyla się nad jego uchem.

-Siedemdziesiąt pięć - cichutko szepcze mu do ucha 

Rin... 

Słysze jak ktoś szepcze mi coś do mojego ucha, podskakuje delikatnie wyrwany z głębokiego zamyślenia. 

- C-co? - odwracam się w stronę z której dobiegał głos. Kiedy to zrobiłem twarz małego blondaska dzielącego ze mną ławkę znalazła się zaledwie kilka milimetrów od mojej.

- Wynik to siedemdziesiąt pięć - uśmiechnął się tak jakby chciał mi uświadomić ze jest lepszy i dobrze o tym wie

- Sam bym do tego doszedł - odwróciłem się w swoją stronę i wróciłem do rozwiązywania zadania. 

Yukine...

- Wiem, chciałem tylko pomóc - odsunąłem się  i spuściłem wzrok widząc jego reakcje. Nie chciałem go urazić, po prostu widziałem jak się meczy i nie mogłem znieść tego widoku. 

- Nie pomagaj - burknął w moją stronę i całkowicie mnie olał. Zająłem się wykonywaniem rysunków na marginesie zeszytu.

Rin...

Czy on uważa że jestem idiotą?!Sam mogłem to policzyć BEZ jego pomocy.Myśli że jest lepszy bo co?Umie policzyć coś szybciej ode mnie?Idiota,skończony,słodki,głupek.Czekaj co?! A zresztą nie ważne.Muszę skupić się na zadaniach żeby ten gnojek mi nie pomagał. Ugh...Czemu matematyka musi być taka trudna?!

Yukine ...

Słysze donośny dźwięk dzwonka ogłaszającego koniec lekcji.Szybko się pakuje i wychodzę z sali. Rin  jeszcze się zbiera.Udaje się na dach gdzie on zwykle w ciszy spożywa śniadanie.Wiem że przyjdzie,siadam na ziemi czekając na niego.

Rin...

Powoli pakuje swoje książki przy okazji ziewając.Trzeba było nie siedzieć do drugiej w nocy tylko spać.Idę na dach,o tej porze roku nie powinno tam być uczniów.No i oczywiście ON musi tu być.

-Ty?!Dlaczego tu jesteś?!Śledzisz mnie czy co?!-Podchodzę do niego.-Jakim prawem co kurwa?!Nie mogę w chociaż śniadania zjeść z w spokoju?!-Wpatruję się w niego z jawnym gniewem.

Yukine...

Uśmiecham się widząc jego gniew.

-Możesz...Nie sądziłem że ktokolwiek tu przyjdzie...-Udaje,że faktycznie nie wiedziałem czemu zostaliśmy na dachu całkiem sami.-Nie musisz krzyczeć,dach nie należy tylko do ciebie.-Mówiąc to poprawiam pozycje w jakiej siedzę i grzebie w plecaku wyjmując jedzenie,ukradkiem cały czas się mu przyglądając.

Rin...

Idiota,bez mózg i jeszcze udaje udaje że  zrobił to "przypadkiem"Ugh...Wyjmuje swoje śniadanie,siadam na zimnym betonie,ale uczucie bycia ciągle obserwowanym nie pozwala skupić się na moich kanapkach.

-Możesz przestać się we mnie wgapiać?-Prycham,za kogo on się uważa?!Ugh...Nadal wpatruje się w śniadanie na swoich kolanach.Dlaczego musi wszędzie za mną łazić?!Chowam pudełko ze śniadaniem do plecaka ze świadomością że i tak już nie jestem w stanie jeść.

Yukine...

Otwieram pudełko ze śniadaniem cały czas przyglądając się Rinowi.

-Smacznego.-Uśmiecham się i zaczynam jeść swój ryż.

-A udław się.-Prycha z nad swojego śniadania.

-Dziękuje...-Uśmiecham się starając podenerwować go jeszcze bardziej,delikatnie się przysuwam,cały czas go obserwując.

Rin...

Ugh...Odpycham go.

-Prze-strzeni oso-bista,debilu.-Wpatruje się we mnie tymi żółtymi oczyma no i ten durny uśmieszek,aż mam ochotę wybić mu te śnieżnobiałe ząbki.-Ćpałeś coś idioto?

-Nie dla-czego?

-Jak możesz się przez cały czas tak uśmiechać?

-Widać jakoś mogę.-Szybko zbiera się po popchnięciu i na nowo przysuwa zmniejszając dzielącą nas odległość.-Proszę....nie wyzywaj mnie....-Odsuwam się jak najdalej mogę.

-Przekraczasz granice.Nie.Rób.Tego.

Yukine ...

-Czego mam nie robić?-

powoli skradam się do niego na czworakach.

-PRZY-SUWAĆ SIĘ DO MNIE!-Uśmiecham się widząc gniew w jego oczach.

-Wybacz ale nie do końca zrozumiałem...-Siadam na nim okrakiem.-Czyżbyś mnie nie lubił?-Uśmiecham się uroczo.

Rin...

Uderzam go z całej siły otwartą ręką w policzek,zrzucam go z siebie.

-Pojebało cię debilu?!-Przyglądam się mu leżącemu na betonie.-NIGDY MNIE NIE DOTYKAJ!ROZUMIESZ?!TAKI IDIOTA NIE MA PRAWA MNIE DOTYKAĆ!-Szybko zbieram swoje rzeczy i uciekam.Jak ten idiota mógł....?Jak się pytam?!Dlaczego mi się to podobało?!Dlaczego do jasnej cholery?!Na moje policzki wkrada się rumieniec.Idiota,idiota,debil, bezmózgowiec,głupek...

Yukine...

Czy on właśnie....mnie odepchnął?Myślałem że mnie lubi...Może robię coś źle?Szybko się zbieram i biegnę za nim.

-Rin!Rin czekaj!-Wyprzedzam go i zagradzam mu drogę,ciężko.-Przepraszam,nie chciałem żeby tak wyszło.Masz racje jestem idiotą.-W odpowiedzi słyszę tylko wysyczane przez zęby "SPIERDALAJ".Czuje jak czarnowłosy odpycha mnie po raz kolejny,nie opieram się ,moje plecy z impetem uderzają  o zimną ścianę.

-Rin....Przepraszam.-Przeszywający ból ogarnia moje plecy i małe ciało.Nogi same się pode mną uginają,opadam bezsilny na ziemie.-N-nie chciałem.-Płuca zalewają się kolejną falą bólu,przed oczami powoli pojawia się mrok.

Rin...

Biegnę, jak najdalej od tego idioty.Dlaczego?Dlaczego zrobiło mi się go żal?Nie!Ogarnij się Rin!Zapomnij że to w ogóle miało miejsce .Opieram się o parapet,wyglądam przez okno na widok podjeżdżającej pod szkołę przyśpiesza akcje mojego akcje serca.

[Yaoi] Never you will not give him .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz