~2~

76 11 1
                                    

Yukine

Budzę się w sali szpitalnej,nie dziwi mnie to.Od urodzenia jestem bardzo słaby i nie mogę sobie z niczym poradzić,wszystko wina astmy.Przy łóżku na krześle siedzi moja mam,wpatrując się we mnie z troską.

-Yuki....Kto ci to zrobił tym razem?-Głaszcze mnie po głowie ze łzami w oczach,zawsze płacze gdy dzieje mi się krzywda.

-Nikt mamo...Gorzej się poczułem...-Muszę kłamać,nikt nie może obwiniać Rina...On po prostu taki jest.

-Syneczku...Jadłeś chociaż rano śniadanie?

-Jadłem mamo.

-Piłeś dużo wody?

-Tak,mamo.

-Ubrałeś się odpowiednio do pogody?

-Tak mamo.Mam siedemnaście lat.-Czuje się źle z tym że wszyscy traktują mnie jak dziecko.

-Dobrze kochany...Wiesz że to już drugi raz w tym miesiąc!

-Wiem...

-Ja i tata bardzo się martwimy.

-Wiem...

-Zostaniesz w domu do końca tygodnia.

-Ale...Do końca tygodnia?Cztery dni?

-Żadnych ale!Martwimy się...

Rin

Dzwonie do drzwi.Otwiera i młoda kobieta o krótkich brązowych włosach,bardzo podobna do Yukine.

-Przepraszam,j-jestem k-kolegą Yukine przyszłam zobaczyć jak się czuje.-Kobieta uśmiecha się,miły widok.Gdybym wiedział że to jego w zeszłym roku zabierała do szpitala przynajmniej raz w miesiącu,ograniczyłbym się do obelg słownych.Nie musiałbym się teraz płaszczyć.

-Wejdź proszę...-Nie chętnie wykonuje polecenie.Zdejmuje buty.-Pokój Yuki'ego ,pierwsze drzwi po lewej na górze.-Kobieta znika w jednym z pokoi,teraz najgorsze.Wchodzę po schodach obracając w rękach dużą tabliczkę czekolady.Dyskretnie wchodzę do pokoju.Blondyn śpi.

Yukine

Budzę się z głośnym krzykiem,znowu koszmar.W drzwiach stoi Rin.

-Rinuś?J-ja naprawdę przepraszam...-Denerwuje się, jak on znalazł się w moim domu?

-Y...Hej?-Siada na krawędzi łóżka kładąc przede mną czekoladę,zdaję się że ta cała sytuacja go krępuje.

-N-nie musiałeś przychodzić..-Staram się zrozumieć czemu przyszedł.-Nic mi nie jest.-Wzrusza ramionami.

-No i?Chciałem to przyszedłem.-Uśmiecham się,może jednak mnie lubi?

-N-nie gniewasz się?

-Nie...O co miałbym się gniewać?

-No bo...Zrobiłem coś czego nie powinienem robić.-Udaje czy faktycznie się nie gniewa?Zagadką to pozostanie.

Rin

Wzdycham,musi drążyć temat?Ciesz się że w ogóle się pofatygowałem i przyszedłem.Ale dobrze że nic mu nie jest,martwiłem się o niego,myślałem  że coś mu zrobiłem.Z jednej strony było mi dobrze bez jego towarzystwa na każdym kroku a z drugiej strony trochę mi go brakowało,szczególnie na matematyce.Przyglądam się blondynowi.

-Po prostu o tym zapomnijmy...-Mówię spokojnie naprawdę chce o tym zapomnieć,powiedz że ty też i będzie po sprawie i będę mógł  wreszcie wrócić do domu i zająć się swoim życiem.

Yukine

Zapomnieć?Tak po prostu?Gość wierzy w magie czy co?Nie można od tak z dupy zapomnieć jak ktoś na kim zależy całej siły przyjebał ci w ryj.Skoro aż tak mnie nienawidzi to czemu przyszedł?

-D-dobrze...-Odpowiadam nieco zmieszany.Siedzimy w ciszy i wpatrujemy siebie już od dobrej chwili.

-Potrzebujecie czegoś chłopcy?-Mama słysząc że nic nie robimy przyszła do pokoju.

-Nie mamo-Uśmiecham się uroczo aby ukryć napiętą atmosferę.Mama tylko kiwa głową i wychodzi,zawsze jest nadopiekuńcza uważa że niczym sobie nie poradzę.

Rin

-Wiesz...Może ja już pójdę...-Nie czekając na jego odpowiedź,podnoszę się ubieram kurtkę i buty.

-Czekaj!Rin...-Odwracam się spoglądając na blondyna.

-Tak?

-Nie Odchodź...-Wyciąga swoją małą rękę w moją stronę-Nie chce żebyś znowu odchodził...-Przygryzam dolną wargę.

-Muszę już iść..Yuki...Do poniedziałku.-Wychodzę i nie czekając biegnę,i tak jestem spóźniony,rodzice mnie zabiją.

[Yaoi] Never you will not give him .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz