Kim jestem?... Dobre pytanie. Jestem dziewczyną. No to dużo mówi geniuszu. Która ma mały problem z.... Z czym? Możemy uznać że z samą sobą... Nadal nie jasno... Zacznę od początku.
Było lato. Ciepłe, piękne lato. Wszyscy gdzieś wychodzili, bawili się, rozmawiali i spędzali miło czas... Wszyscy prócz mnie. Ja przeżywałam tortury samotności. Nikt o mnie nie pamiętał. Tak jakbym... nigdy nie istniała.
Siedziałam jak zawsze na parapecie wpatrzona w życie za oknem. Wiedziałam tam szczęśliwych ludzi i moich "przyjaciół"... Moje serce powoli pękło. Czułam się jak porcelanowa lalka odrzucona w ciemnym kąt i przyciskana do podłogi coraz mocniej i mocniej lecz nie za mocno by przypadkiem nie skończyła się jej okropnej przygody zawanej "życiem".
Sprawiało mi to ból ale coś kazało mi na to patrzeć. Gdy zaczęło się ściemniać, a ludzie zacZęli chować się do domów. Ja postanowiłam ruszyć się z parapetu i zrobić coś pożytecznego. Poszłam do kuchni i podeszłam do lodówki. Wyjęłam z niej truskawki, borówki, maliny i jogurt. Wszystko położyłam na blacie i starałam kroić w taki sposób by przez "przypadek" oczywiście zrobić sobie krzywdę. Niestety nie udało mi się skaleczyć. Włożyłam poćwiartowane owoce do małej miseczki i zalałam jogurtem. Jedzenie nie było złe. Po zjedzeniu posiłku poszłam do łazienki by wziąć prysznic. Założyłam moją ukochaną piżamę złożoną z bluzy z kapturem i z krótkich spodenek. Położyłam się wygodnie w łóżku i zaczęłam zasypiać, gdy nagle usłyszałam kobiecy głos mówiący "W§žý§çý çīə ņīəņåwīđą.... Țýļķø jå çīę ķøçhåm...". Szybko usiadłam na łóżku gdy to usłyszałam. Głos kobiety brzmiał tak jakby na raz mówiło wiele przedstawicielek płci żeńskiej. Ten głos którego każdy się by przestraszył... Ja pokochałam... Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu i zobaczyłam... zobaczyłam... cień. Nie był zwykły miał co najmniej z dwa metry, piękną kobiecą figurę, duży uśmiech z masą ostrych i cienkich zębów przypominały one igły i dwoje świecącyh na czerwono oczu. Kobieta zaczęła do mnie podchodzić, aż w końcu klęczała przede mną jej usta zaczęły się poruszać jakby coś mówiła lecz ja jej nie słyszałam... załapałam jej dłoń. Była koścista i miała długie pazury. Przystawiłam ją do mojego policzka. Ona popatrzyła na mnie zaskoczona po czym się uśmiechnęła. Wolną ręką zasloniła moje prawe oko, a sama zamknęła swoje. Podążyłam w jej ślady po chwili gdy je otworzyłam jej piękne czerwone oko zmieniło kolor na szarawo-zielono-niebieski... na mój kolor oczu... sięgnęłam po telefon i użyłam go jak lusterka. Moje prawe oko.... było czerwone... Nagle oko zaświeciło się czerwonym blaskiem, a usta zaczęły się same poruszać mówiły
- Jəśļī pøwīə§ž çhøçīåż jəđņø šłøwø žø§țåņę ž ťøbą ņå žåw§žə...
Rzuciłam się demonowi na szyję i zaczęłam płakać. Ona mnie przytulila i narysowałam jakiś znak na szyji. Gdy się od niej odczepiłam znów użyłam prowizorycznego lusterka. Na mojej szyji pojawił się mały znak litera O w której znajdowała się pojedyncza łza. Popatrzyłam na kobietę była uśmiechnięta patrząc tak na nią sama się uśmiechnęłam.
I tu sielanka się kończy. Lonly, bo tak ją nazwałam, chodziłam za mną krok w krok i rozmawiała ze mną w każdym momencie gdy byłyśmy sam na sam. Lecz nasze rozmowy wyglądały mniej więcej tak...
- Pøwīņņåś žřøbīć țø īňåçžəj.
- Niby jak geniuszu?!
- Ņå pəwņø ņīə ğåđåjąç §åmå đø §īəbīə
Kłótnie całe dnie. Szepty przez całą noc. To zaczynało się nieznośne, ale nie wiem co bym zrobiła bez niej... Na szczęście jest coś czego nawet Lonly się boi. Tak jak ja boję się ciemności tak ona boi się muzyki. Dziwna fobia, ale cóż. W każdym pokoju w mieszkaniu umieściłam po jednej pozywywce. Nakręcam je tylko jeśli Lonly przesądza. Co zdarza się rzadko... Narazie jest nam razem dobrze... Narazie...
CZYTASZ
Kiedy Muzyka Ustaje
HorrorOpowieść nigdy nie widziana Nikomu nie znana Opowieść która ma w sobie coś więcej niż litery i akapity