I

7 3 2
                                    

Głowa strasznie mnie bolała, a przed oczami miałam jeszcze czarne plamy, jednak mimo tego wracałam do żywych. Miałam świadomość, że zostałam ogłuszona i straciłam przytomność. Nie wiedziałam, co dokładnie ze mną zrobili, jednak czułam jak mnie nieśli.

"Zostałam porwana,... uprowadzona...!"

Spróbowałam otworzyć oczy, jednak pierwsza próba okazała się zakończyć niepowodzeniem. Moje powieki nadal były zbyt ciężkie, bym mogła je unieść. Podjęłam drugą próbę, tym razem udaną. Świat przed moimi oczami się kołysał i był lekko rozmazany. Spojrzałam w dół i zobaczyłam tył czarnych butów i spodni.

- Dobra, robimy małą przerwę... muszę chwilę odpocząć - odezwał się ten sam chłopak, którego głos słyszałam tuż przed utratą przytomności.

Zamknęłam oczy i udawałam, że nadal nie odzyskałam świadomości. Chłopak odłożył mnie na ziemię, a ja poczułam na mojej twarzy kojące zimno i liście, które na ciężar mojej głowy zaszeleściły.

- Toby, teraz ty ją targasz do Willi - powiedział bez żadnych emocji chłopak.

"Targasz!? Co ja, jakiś worek ziemniaków jestem!? Dobra, Lexi... Teraz, albo nigdy!"

Otworzyłam lekko oczy, by sprawdzić, czy moi porywacze są w miarę blisko. Byli na oko 14 kroków ode mnie, czyli w miarę daleko. Byli odwróceni do mnie tyłem, więc mogli by nie zauważyć, kiedy ucieknę. Podniosłam się lekko i ukucnęłam, oczyszczając przy okazji moją twarz z liści i ziemi. Pominęłam fakt, że cała byłam już brudna.

Wstałam najciszej jak potrafiłam i powoli zaczęłam się wycofywać, a kiedy byłam już kilkadziesiąt metrów od nich, zaczęłam biec. Uciekłam.

"Lexi, jesteś wielka! Uciekłaś!" - cieszyłam się w głębi duszy. Jednak było jeszcze zbyt wcześnie, żeby móc triumfować.

Chciałam zrobić taniec szczęścia, jednak wiedziałam, że musiałam biec. Musiałam uciec. Jak najdalej się da. Inaczej... Mogłam... nawet zginąć...

"Czy ktoś może mi pomóc!?" - krzyczałam w myślach.

Po kilku minutach intensywnego biegu, ujrzałam ogromną Willę. Nawet jeżeli nikogo tam nie było, sama znalazłam jakąś kryjówkę.

Podbiegłam do drzwi i głośno zapukałam. Nikt nie odpowiedział, więc chwyciłam za klamkę, by wejść. Drzwi jednak same się otworzyły. Zdziwiłam się i straciłam pewność, czy chcę tam na pewno wejść. Wolałam jednak to zrobić, niż znowu uciekać przed tamtymi psycholami.

Zrobiłam jeden krok do przodu, a podłoga zaskrzypiała. Wzdrygnęłam się, ale nie przestawałam iść dalej. Drzwi za mną się zatrzasnęły, a ja szybko się odwróciłam.

- Czy oni mnie gonią? - pomyślałam na głos. Pobiegłam do przodu, licząc, że po drodze kogoś zastam. Jednak moja nadzieja straciła na sile, kiedy po kilku minutach nieustannego biegu po całym domu nie zastałam żywej duszy. - Ktoś tu w ogóle jest!? - krzyknęłam zdesperowana.

Opadłam bezsilnie na podłogę, wiedząc, że dla mnie nie ma już ratunku.
- Oni po mnie przyjdą... Zamkną gdzieś w piwnicy i nie wypuszczą, aż do usranej śmierci, albo w najgorszym przypadku... Zabiją... - wyżalałam się do siebie. A przynajmniej tak myślałam.

- Co ty tu... - usłyszałam głos dochodzący z korytarza.

- Kim ty do diabła jesteś!? - krzyknęłam, przerywając przy tym osobie, która chciała zadać mi pytanie. Zaczęłam się cofać ostrożnie do tyłu, przyglądając się osobie, która stała przede mną oszołomiona.

- A ty? - spytał brązowowłosy chłopak z białą maską na twarzy.

- Lexi... - powiedziałam cicho.

- Masky - powiedział i przeszedł obok mnie jak gdyby nigdy nic, - A tak na serio, to Tim. - szepnął, nawet się przy tym nie zatrzymując. Byłam... zaskoczona i zdenerwowana. Myślałam, że mi pomoże, lub coś, ale nie wyglądał na normalnego z tą maską...

Nagle ktoś wpadł z impetem do willi, głośno sapiąc. 

- Tam jest! - wykrzyknęła jedna z dwóch osób, wskazując na mnie. Szybko zerwałam się z podłogi i wbiegłam wgłąb korytarza.

Biegłam tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy korytarz się już kończył. Jedyną drogą ucieczki z tego wariatkowa było okno. Wiedziałam, że było to niebezpieczne, ale musiałam zaryzykować. 

Osłoniłam twarz rękoma i wbiegłam w okno, które się roztrzaskało na setki małych kawałków, raniąc mnie. Ostatnie co pamiętałam, to głośny huk i silny ból całego ciała. Potem straciłam przytomność.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 03, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie Opuszczaj Mnie | CreepyPastaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz