*Pov's Hermiona*
Siedzę w wieży Gryffindoru na kamiennym parapecie w sypialni dziewcząt i patrzę w nocne niebo. Myślę o ludziach którzy zginęli w Bitwie. Ciągle mam przed oczami twarz Profesora Dumbledora gdy leżał na dziedzińcu szkoły zabity przez Severusa Snape'a. Widzę śmierć Syriusza Black'a. I Harrego biegnącego za Bellatrix w Ministerstwie Magii. Później widzę Sev...Profesora Snape'a w wrzeszczącej chacie. Nie mogę o nim tak myśleć, prosił mnie o to. Nie mogę złamać danej mu obietnicy. Wtedy uratowałby mnie na marne i jego śmierć przestałaby mieć znaczenie. Oczywiście nigdy go nie zapomnę, nie zapomnę jego lekcji i moich praktyk na początku których traktował mnie gorzej niż na lekcjach.
Ale przekonał się do mnie (tak oficjalnie) bo wiem że od zawsze dostrzegał i doceniał moją inteligencje i umiejętności. Pamiętam jak pierwszy raz warzyłam Eliksir Życia do którego musiałam oddać krew, bo była potrzebna krew dziewicy i straciłam przytomność opierając się o jego tors. Ale też jak uczył mnie tańczyć w formie szlabanu. W trakcie tego jednego szlabanu nie był "sobą" czyli dupkiem z lochów a nie skrzywdzonego niczym trzydziesto-siedmio latkiem nie będącym podwójnym szpiegiem i prawą ręką Voldemorta. Śmiał się tak głośno że parę fiolek pękło. To jak trzymał mnie w swoich twardych, wypracowanych a jednocześnie tak delikatnych ramionach było nie do opisania. Po raz pierwszy poczułam takie uczucie. Było mi na przemian gorąco i zimno, nie mogę powiedzieć że to było nie przyjemne, nie to było wręcz przeciwne. To było niesamowite. Tylko liczył się on i nasz taniec. Miałam takie uczucie jakbym tylko dzięki nie mu stała na nogach, że gdyby mnie nie trzymał to przewróciłabym się nie raz i jego głos. Taki podniecający, cichy, delikatny, dający poczucie bezpieczeństwa. Jak aksamit. Czarne na pozór przetłuszczone włosy były puszyste i lśniące. I przez koszule było widać jak wszystkie mięśnie pracują nawet przy najmniejszym geście. Aż miałam ochotę ich dotknąć, zbadać każdy mięsień. Niestety nie będę miała okazji już nigdy więcej usłyszeć jego śmiechu, poczuć zniewalającego zapachu, posprzeczać o kolejny składnik do eliksiru i poczuć jego ust na mojej szyi...
-Panno Granger proszę się nie zamartwiać. Profesor Snape jest już bezpieczny. Teraz nie będzie musiał nadstawiać za nas karku przed Lordem Voldemordem, jest na zasłużonym odpoczynku.
Nawet nie zauważyłam jak Pro...Dyrektor Mcgonagall weszła do dormitorium. -Wiem, że jest Profesor jest bezpieczny ale mimo jego charakteru lubiłam go-kobieta westchnęła -Jeżeli chcesz tak bardzo się dołować to rób to po kolacji, a nie teraz. Teraz zapraszam na Ucztę do Wielkiej Sali jeżeli łaska panna przyjść Panno Granger. Będzie tam czekać na panią wielka niespodzianka.-Nauczycielka Transmutacji wyszła a ja wstałam z mojego siedziska, wygładziłam szatę i poszłam za Dyrektorką. Gdy weszłam do Wielkiej Sali ogarnęło mnie wielkie szczęście, bo na Dyrektorskim krześle a raczej tronie nie siedział nikt inny jak Albus Dumbledor we własne osobie. Rozglądałam się jeszcze za Mistrzem Eliksirów ale nigdzie go nie widziałam. -Przynajmniej jedna dobra wiadomość- mruknęłam do siebie i poszłam usiąść razem z Harry, Ronem, Luną i Ginny przy stole Gryffindoru.
=============================================================
To jest moja pierwsza Sevmiona więc jeżeli będą jakieś błędy proszę napiszcie mi o tym. Mam nadzieje, że spodoba wam się. Sayonara!!!
~JaceWayland14
CZYTASZ
Secret - Severus Snape & Hermiona Granger (Sevmione)
Fanfiction*Okładka będzie zmieniona, nie martwcie się* Hermiona Granger- pilna uczennica, porównywana do Roveny Ravenclaw, ambitna, przyjacielska, pomocna. Ale czy uda jej się przełamać niechęć i odrazę do Mistrza Eliksirów, jej Profesora: Severusa Snape'a. P...