Po nocy spędzononej z Harrym w jednym łóżku, czułem się dziwnie. W odróżnieniu od niego miałem wrażenie, że niby tak zwyczajny gest, a jednak był czymś nadzwyczajnym. Czasem zastanawiałem się co może roić się w głowie zielonookiego. Czy też czasem o mnie myślał, tak jak ja myślałem o nim i czy czasem zastanawiał się jak smakują moje usta, tak jak ja zastanawiałem się jak smakują jego. Wszystko to przybierało dużo ciemniejszych barw kiedy uświadamiałem sobie, że równie dobrze mógł już nawet o tym zapomnieć. W końcu minął już tydzień, a on zachowywał się zupełnie normalnie, no może lekko złagodniał co zdecydowanie wyszło na dobre dla nas wszystkich.
Dni mijały, a Zayn nie pojawiał się u nas w domu już od ponad tygodnia. Dzień po imprezie Harry zamknął się z nim w swojej sypialni i nie wypuszczał przez następne prawie dwie godziny. Nigdy nie byłem wścibski, więc nawet nie starałem się podsłuchać o czym rozmawiają. Ze słuchawkami na uszach siedziałem w swoim pokoju i uczyłem się do zajęć.
Kiedy w końcu wyszli byłem akurat w kuchni i robiłem sobię herbatę. Kątem oka udało mi się zauważyć twarz Zayna. Był wyraźnie wściekły i zmartwiony, szybkim krokiem przemierzył salon i trzaskając za sobą drzwiami opuścił nasze mieszkanie. Harry wyglądał na dziwinie opanowanego. W mieszkaniu ciągle panował chaos, i mimo że cały poprzedni wieczór spędziliśmy na sprzątaniu dalej pozostawiało wiele do życzenia. Szafki wciąż były połamane, plamy wyraźnie widoczne a telewizor w ogóle nie był widoczny, bo po prostu go nie było.
Harry przesunął parę zgniecionych puszek robiąc sobie miejsce na kanapie, jednak kiedy zauważył ogromną plamę prześwitującą przez jasny materiał skrzywił się i zrezygnował, ruszając w moim kierunku. Usiadł na jednym z krzeseł barowych i westchnął ciężko. Szybko wróciłem do herbaty, skupiając wzrok na jakże wtedy dla mnie ciekawej cukierniczce. Nie chciałem, żeby zauważył że mu się przyglądałem. Coraz trudniej było mi się powstrzymywać, ale wiedziałem, że i tak nigdy nie będę dla niego kimś ważnym. Przecież Harry był hetero, w dodatku miał piękną dziewczynę, Kendall. Ja natomiast byłem tylko zamkniętym w swoim świecie, przeciętnym gejem.
- Naprawdę jesteś w stanie wypić tak słodką herbatę? – zapytał wskazując na łyżeczkę, za której pomocą transportowałem do kubka już ósmą miarkę cukru.
- Chyba przesadziłem. - odparłem cicho.
Przekląłem pod nosem swoje roztargnienie i chciałem wylać przesłodzony napój do zlewu jednak moja ręka niefortunnie znalazła się w niewłaściwym miejscu o nie właściwym czasie więc przynajmniej połowa wrzącego płynu wylądowała na mojej skórze. Syknąłem czując jak moja dłoń wręcz płonie więc odkręciłem kran i szybko włożyłem ją pod płynący strumień zminej wody.
- Boże, Louis nic ci nie jest?!
Harry zerwał się z miejsca i podszeł do mnie kładąc rękę na ramieniu. Dłoń wciąż mnie bolała i byłem prawie pewny że ślad po oparzeniu zostanie na niej dość długo.
- Nie. Wszystko w porządku. - skłamałem.
- Usiądź, przyniosę coś zimnego. - powiedzał, kierując się do zamrażarki. Kiwnąłem niepewnie głową i usiadłem na jego wcześniejszym miejscu. Kujący ból w dłoni w ogóle nie chciał ustąpić, a ja wciąż zastanawiałem się jak mogłem być tak nieuważny. Chwilę później pojawił się przedemną z mrożonym groszkiem w dłoni. - Znalazłem tylko to, ale powinno się nadać. - wyjaśnił, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie i położył mrożonkę na mojej dłoni.
Jej kształt był mało korzystny, więc przy lekkim poruszeniu ssuwała się na blat, toteż Harry w końcu złapał mnie za rękę i przytrzymał ją swoją własną, a ja czując jak jego skóra dotyka mojej czułem się jak w niebie, a może nawet trochę wyżej. Następnych parę minut siedzieliśmy w kompletnej ciszy.
- Jak z Zaynem? - wypaliłem chcąc przerwać niezręczną ciszę.
Jego twarz przybrała zupełnie inny wyraz, znów był zły, a ja znów przeklinałem w duchu moją tendencję do mówienia niektórych rzeczy bez wcześniejszej ich analizy. Nie chciałem go denerwować.
- A co ma być. Zapłaci za sprzątanie i odkupi zniszczone rzeczy. - parsknął obojętnie rozglądając się po pokoju. Jego ręka wciąż trzymała moją, przez co zacząłem czuć się trochę skrępowany.
- Skąd weźmie tyle pieniędzy? Przecież to będzie parę tysięcy...
- Louis. - spoważniał skupiając wzrok na moich oczach. Czułem się jakby jego tęczówki dosłownie wwiercały mi się w duszę. - Im mniej wiesz tym lepiej dla ciebie. - słowa wypowiadał z całkowitą powagą, a mnie zmroziło.
Pokiwałem wolno głową czując jak jego dotyk zaczyna mnie parzyć mocniej niż oparzenie po tej herbacie. Wyswobodziłem dłoń z jego uścisku i wstałem chwytając jeszcze mrożonkę.
- Pójdę do siebie, dzięki za... - spojrzałem na plastikową torebkę, której zawartość zaczynała się już powoli rozmarażać. -...Groszek.
Harry zmarszczył śmiesznie brwi, a ja wyminąłem go szybkim krokiem, chwilę potem znikając w swoim pokoju.
Od tamtej pory bardzo mało z nim rozmawiałem. Zastastanawiałem się co ma do ukrycia, bo niewątpliwie było coś o czym powienienem wiedzieć. Jego słowa były przerażające, czasem nawet myślałem, że należy do jakiejś mafii i trzyma zwłoki w piwnicy, ale potem wyłączałem seriale i znów zaczynałem myśleć racjonalnie. Przez owy tydzień zdążyłem nawet o tym zapomnieć, zaczeliśmy żyć dość normalnie i wszystko było tak jak wcześniej, poza Zaynem, który przestał się u nas pojawiać, ale nie chciałem pytać. W rekompensacie za niego coraz częściej widywałem tutaj Kendall, której szczerze nieznosiłem. Nieznosiłem jej, bo zdecydowanie nie zasługiwała na Harrego i nie mówię tutaj, że akurat ja mógłbym zastąpić jej miejsce (nawet bym nie chciał, przecież to głupie) ale kiedy tylko zobaczyliśmy się poraz pierwszy, jej wzrok zatrzymał się na moich dwóch kluczowych miejscach. Kroczu i oczach. Nie wiem czy zdawała sobie sprawę, że nie tylko ona była w tamtym momencie oceniana, ale to nie ważne. Kiedy dostrzegłem jej wzrok na tych dwóch strategicznych miejscach, mogłem jedynie współczuć Harremu doboru partnerki.
Wszystko było dobrze, do momentu kiedy między mną a zielonookim zdarzył się niezbyt sympatyczny epizod. Harry mnie uderzył. W twarz, a konkretnie w nos który nie zdążył jeszcze należycie zagoić się po uderzenu sprzed paru tygodni. Cios był celny i silny na tyle, że odbiłem się od ściany a dolna część mojej twarzy pokryła się ciepłą, świeżą krwią. Nie zrobiłem mu zupełnie nic a jednak miał powód. Powód jakim była Kendall, która usilnia próbowała uwieść mnie kiedy Harry choć na chwilę znikał z pola widzenia. Próbowałem subtelnie pokazać jej, że nie jestem zainteresowany ale kiedy to nie działało dałem jej jasno do zrozumienia że nie jest w moim typie. Widocznie chciała się zemścić, i wmówiła Harremu, że ją podrywałem, a on zachował się jak prawdziwy, zazdrosny partner, postanawiając zrobić z tym porządek wykorzystując siłę fizyczną. Przy drugim uderzeniu jego pięść zderzyła się z moim okiem, jednak przy trzecim stwierdziłem, że lubię mój nos na tyle, że nie chcę go tracić, więc zacząłem się bronić. Żadne argumenty do niego nie przemiawiały a ja czułem, że długo już tego nie wytrzymam. I właśnie wtedy powiedziałem to, czego tak bardzo się obawiałem.
- Harry, ja jestem gejem! - krzyknąłem w końcu, a on zatrzymał pięść w bezruchu wbijając we mnie oszołomiony wzrok.

CZYTASZ
don't knock it 'til you try || l.s
Fanfic,, - Chodź, namieszam ci w życiu." Mówił, że jesteśmy zbyt młodzi żeby przejmować się tym co robimy. Przyniósł trochę czerni do mojego życia, tworząc w mojej głowie nieodwracalną szarość. Tylko czy szarość zawsze oznacza coś złego? A co jeśli mimo t...