Rozdział 2 Pomyłka?

54 5 2
                                    

Wstałam powoli z podłogi, byłam strasznie zmęczona. Bałam się, że któryś z nich zauważy telefon, więc schowałam go pod prześcieradła. Okej, był rozładowany, ale kto wie, może jeszcze mi się przyda. Zastanawiało mnie to, dlaczego nikt mi go wcześniej nie zabrał. Może nawet o tym nie pomyśleli. Dobra to teraz chyba najmniej istotne. Ważne, że w ogóle jest. Po chwili uznałam, że to może być za słaba kryjówka, więc wcisnęłam urządzenie między poduszki czerwonego fotela, który musiał być strasznie stary, przynajmniej na taki wyglądał. Zaczęłam uważniej rozglądać się po piwnicy. Na tych wielkich regałach stały różne słoiki, narzędzia... skojarzyło mi się to z pierwszym odcinkiem American Horror Story. - Fuj - wzdrygnęłam się. Nie lubię horrorów, ale często je oglądałam... póki jeszcze mogłam, uśmiechnęłam się ironicznie sama do siebie, w końcu trudno obejrzeć cokolwiek, jak się jest w niewoli. Zawsze bawiły mnie krzyki ludzi w kinie, albo to jak ja sama krzyczałam. Za czasów, kiedy jeszcze chodziłam z Davidem często chodziliśmy na takie właśnie filmy, które za każdym razem budziły strach i niepokój. Chłopak, z którym się umawiałam był przystojnym czarnowłosym, zwykłym uczniem mojego liceum, spotkaliśmy się kilka razy na mieście, po czym coś zaiskrzyło. Był moim drugim chłopakiem na poważnie, chodziliśmy  ze sobą prawie rok. Patrząc na inne pary z naszej szkoły, to naprawdę długo. Zerwaliśmy jakiś miesiąc temu. Powiedział, że to co było między nami już nie ma sensu. Kochałam go i nie rozumiałam, czemu tak uważa. Tęskniłam za nim bardzo długo, ale jakiś czas temu zrozumiałam, że miał rację. Często się kłóciliśmy, on nie rozumiał moich potrzeb, a ja jego. To była ślepa miłość, zresztą jak większość w tym wieku. W sumie to smutne, że tak wiele nastolatków źle pojmuje to wspaniałe uczucie. A może się mylę? Może to tylko w mojej szkole co druga laska przesypia się z chłopakiem, którego zna zaledwie kilka godzin, a chłopcy szukają dziewczyn z wielkim tyłkiem na jeden numerek? A te wszystkie pary są po to, aby utrzymać swoją pozycję w tak zwanym "stadzie"? Nigdy nie byłam super popularna, bo nie poszłam do łóżka z jakimś sportowcem z ligi szkolnej. Prawdę mówiąc nie przeszkadza mi to i niech zostanie tak jak najdłużej. Dla mnie liczy się prawdziwe uczucie, a nie wymuszone przez pewien czynnik zewnętrzny.

***

Usłyszałam trzask kłódki, a następnie skrzypienie otwierających się drzwi. Przyszedł ten młody chłopak w kominiarce z tacą z jedzeniem. Podszedł do mnie pewnym krokiem, patrząc mi prosto w oczy.

- Trzymaj. - Powiedział bez wyrazu, podając tace.

Pokiwałam delikatnie głową, spojrzałam na jej zawartość, a później na mężczyznę. Kromka suchego chleba i szklanka wody. Z jednej strony to było tego strasznie mało i wiedziałam, że się tym nie najem, ale z drugiej ... dziękowałam Bogu, że dostałam cokolwiek, bo żołądek już zaczynał mi się skręcać z bólu. Porywacz wyszedł bez słowa. Łapczywie zabrałam się za jedzenie chleba. Wzięłam dwa łyki wody, a resztę zostawiłam na później, tak w razie czego. Zrobiło mi się tak dobrze... Przypomniałam sobie, że oni nadal nie wyjaśnili mi czego chcą, mam nadzieję, że zrobią to niebawem. Yh, nienawidzę czekać. Nigdy, ale to NIGDY tego nie lubiłam, w tym czasie czułam się taka... bezradna. Od czekania na pozwolenie od rodziców na rozpakowanie prezentów pod choinką po czekanie na wyniki badań mojej mamy, gdzie było podejrzenie raka. A teraz przyszło mi czekać na wiadomość od bandziorów co chcą ze mną zrobić i dlaczego. Wsunęłam tacę w drugi kąt pomieszczenia, zostawiając przy sobie wodę. Rozmyślałam nad tym co teraz czują moi rodzice, starszy brat, babcia, jedna, druga. Mam nadzieję, że powiadomili o tym policje, z resztą na pewno to zrobili, kiedy dowiedzieli się, że wyszłam w nocy od Stephanie i nie wróciłam na następny dzień wieczorem, nie dając znaku życia pewnie poruszyli niebo i ziemię, żeby się ze mną skontaktować..., ale chwila, przecież jak miałam jeszcze naładowany telefon nie miałam żadnych nieodebranych połączeń. Szybko wstałam i wyjęłam urządzenie spod poduch. Otwierając kieszeń na kartę SIM, jakąś małą igłą, którą znalazłam na szafkach, nie znalazłam żadnej karty. Pozbawili mnie jej, jednak nie są tacy głupi jak myślałam. Ale po jaką cholerę zostawili mi ten telefon, nie mam pojęcia. Rozzłościło mnie to strasznie, wepchnęłam telefon z powrotem w swoje miejsce i wróciłam do kąta, kucnęłam chowając głowę w kolanach. Pewnie Chris - mój brat, zamartwia się na dobre, zawsze byłam jego oczkiem w głowie. Mama, płacze, a tata pociesza ją ledwo sam powstrzymując łzy..., babcie możliwe, że jeszcze nie wiedzą, ale jak do tego dojdzie, nie chcę nawet myśleć, co te staruszki poczują.

To był ten moment, kiedy człowieka nachodzi refleksja. Uświadamiasz sobie, że nie tylko ty cierpisz. Co zarazem daje ci siłę, bo wiesz, że masz dla kogo walczyć.

***

- Ty, Jeffey! - Krzyknął gruby męski głos - Podnoś się.

Po pierwsze: Jeffrey.

Po drugie: i czego jeszcze?!

Posłusznie wstałam, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Nadszedł ten czas, na który czekałam, który zaważy na moim życiu.

- To tak, sytuacja wygląda następująco - zaczął mężczyzna - twój bogaty tatuś wpłaca nam do końca tygodnia pięćset tysięcy, żadnej policji, w gotówce, a my cię puszczamy wolno. Jesteś nam zbędna, chcemy hajsu, czaisz?

Przecież ja nie pochodzę z bogatej rodziny, o co chodzi? My nie mamy tylu pieniędzy od tak.

- A-ale jak to? - wyjąkałam.

- Normalnie?! - wybuchł gruby facet.

Jego pomocnik, ten chudszy chłopak przyglądał się mi, mówił mi wzrokiem, żebym się nie odzywała. Chyba wyczuł, że jest coś nie tak. Nie wiem czemu ale zaufałam mu, postanowiłam, że nie odezwę się już ani słowem. Nie miałam pojęcia co się dzieje, musiałam to spokojnie przeanalizować. Porywacze wyszli, wyglądali jakby się spieszyli. Ten chłopak jest strasznie dziwny, nie wiem o co mu chodzi, do czego dąży. Ponownie usidłam na podłodze, która jest okropnie zimna. Przeszedł mnie dreszcz, ale nie zwracałam na to uwagi. Zaczęłam myśleć dokładnie nad tym co się przed chwilą wydarzyło. Od razu doszukałam się czegoś dziwnego. Ja jestem Jeffrey, a ten facet nazwał mnie Jeffey. Może to nie był przypadek, może oni się pomylili... ten chłopak wiedział, że jest coś nie tak, chciał mnie chronić. Starszy z nich sam powiedział, że jestem im zbędna, że jedyne czego chcą to pieniędzy. Przecież nie wypuszczą mnie od tak, bo mogę donieść policji. Oni mają broń... to oznacza tylko jedno. Najprawdopodobniej śmierć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 21, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

PoszukiwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz