Rozdział 1

296 19 3
                                    

W tak piękne wieczory wiele osób unika siedzenia w małych, tłocznych pomieszczeniach, jednak łatwo było znaleźć też kilka, które chętnie znalazły się w małej kawiarence niedaleko głównego parku miasta. Wbrew pozorom nie była ona przepełniona ludźmi, przy kilku stolikach siedziały pary, rozmawiając w najlepsze i popijając co jakiś czas pięknie pachnącą kawę, jeszcze parę innych było zajętych przez rodzinki z dziećmi, a jeszcze inne zajmowało kilka starszych pań, które z zainteresowaniem omawiały cały swój dzień. Tylko jeden ze stolików się wyróżniał. W samym rogu kawiarenki, przy samym oknie siedział pewien chłopak. Na pierwszy rzut oka było widać, że czuje się źle, siedząc w tym miejscu. Co chwilę poprawiał swoje za długie, jak na gust starszych pań, czarne włosy, a jego brązowe tęczówki był wpatrzone w ekranik telefonu. Każda normalna osoba powiedziałaby, że ten po prostu się denerwuje, przecież na pierwszy rzut oka było widać, że czeka tutaj na dziewczynę. Prawda była jednak taka, że chłopak myślał, że coś go rozniesie. Był wściekły, a jeszcze musiał tutaj siedzieć jak ten ostatni idiota. Jedynym, co go teraz uspokajało, było wmawianie sobie, że kiedyś ukatrupi swoich nieudolnych "przyjaciół", którzy bardzo chętnie wrobili go w to wszystko. Ludzie wokół mieli rację tylko w jednym, czekał tutaj na dziewczynę, jednak nie cieszył się z tego powodu. On jako ewenement nie przepadał za płcią przeciwną, a jego przyjaciele jak idioci umówili go na randkę w ciemno! Ale najbardziej bolało go to, że nie mógł stąd po prostu pójść. Kiedy siedział w swoim małym, jeszcze teoretycznie bezpiecznym kącie przy oknie, czuł na sobie wzrok jednego z nich. Nie wiedział, czemu jeden z tych imbecyli pojawił się w tej kawiarni wraz ze swoją dziewczyną, jednak to blokowało go, aby stąd uciec. A miał zamiar spędzić wieczór w towarzystwie swoich znajomych... Czekał kolejne minuty, grając w jakąś głupią gierkę na telefonie, cały czas starając się pobić swój rekord, jednak przez brak możliwości skupienia się, ciągle przegrywał w tym samym momencie. Wtem rozległ się dźwięczny odgłos dzwonka, oznajmiający, że ktoś wszedł do kawiarni. W tej chwili parę ciekawskich spojrzeń skierowało swój wzrok w stronę drzwi, w których to stanęła całkiem ładna dziewczyna. Miała ona brązowe włosy, sięgające łopatek, przeszywające zielone spojrzenie, a ubrana była w dość zwiewną sukienkę w kolorze cielistym. Nie trzeba było długo czekać, aby wzbudziła zainteresowanie starszych pań, które dociekliwie zaczęły ją oceniać pod każdym względem. Nowa klientka tylko ogarnęła salę wzrokiem i zaraz skierowała się do stolika w rogu sali. Bez zastanowienia przysiadła się do obecnego tam chłopaka i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, jakby chciała tak zrobić lepsze wrażenie.
- Cześć, nazywam się Tsubaki Haruyama, to z tobą zostałam umówiona na randkę w ciemno, prawda? - Te słowa zaraz oderwały chłopaka od gierki w jego telefonie. Zaraz się spiął i niechętnie spojrzał na swoją towarzyszkę. Niepewnie przyjrzał się jej, już wiedział, że to będzie ciężki wieczór dla niego, w końcu ma spędzić go z nią... Później odpłaci się chłopakom.
- Tak, Takehiko Akimori - przedstawił się krótko, odwracając wzrok, już teraz żałował, że naprawdę dał się namówić na to głupie spotkanie, które okazało się być randką...

Minęła dobra godzina, od kiedy para w rogu kawiarenki zaczęła ze sobą rozmawiać, a i wyróżniać się z otoczenia, nawet starsze panie zdążyły już wyjść, zapominając o ich wcześniejszym obiekcie zainteresowania. Rozmowa między tą dwójką wcale nie szła gładko, a Takehiko miał wrażenie, że gorzej już być nie mogło. Ta dziewczyna i on wcale do siebie nie pasowali, nie wspominając już nawet o tym, że interesuje go tylko ta sama płeć...
- Mówię ci, mój spanielek jest taki słodki i kochany! Nie wiem, jak można nie kochać zwierzaków - szczebiotała dziewczyna, uśmiechając się do swojego towarzysza w najlepsze. Ten jednak starał się tylko nie wyskoczyć chamską odpowiedzią "można", jakoś nigdy nie ciągnęło go do zwierząt, a musi rozmawiać z ich psychofanką... Kolejne minuty rozmowy dłużyły się niemiłosiernie, na szczęście w końcu spotkanie zaczynało dobiegać końca.
- Akimori, co powiesz na to, aby znowu się spotkać? - zaproponowała nagle, a ten miał wrażenie, że się przesłyszał, a bynajmniej chciał je mieć. Na jego nieszczęście dobrze usłyszał jej słowa, nie mogąc zrozumieć, czemu chce się z nim znowu spotkać, czyżby była aż tak zdesperowana, że będzie się spotykać z kimś, z kim nawet zwykła rozmowa się nie klei?
- Em... Jesteś pewna, że to jest dobry pomysł? - zapytał od niechcenia, nie bardzo chciał ją też spławiać, bo jednak udało mu się przełamać do rozmowy z nią przez ponad godzinę.
- Oczywiście! Przynajmniej wypada po takiej randce w ciemno spotkać się przynajmniej jeszcze raz. Poznamy się lepiej, a jeśli nic nie zaiskrzy, możemy zostać przyjaciółmi - wyjaśniła zaraz, dopijając swoją kawę. Takehiko dalej nie mógł się nadziwić, jak ona może to pić, skoro według niego smakuje to jak ziemia... Kolejne argumenty, które podawała dziewczyna zmuszały go do twierdzącej odpowiedzi, co właściwie ma zrobić, skoro ta tak ciągle nalega? Nie odmówi jej, ani nie każe jej spadać, kiedy ciągle czuje na sobie wzrok swojego przyjaciela. Kolejne chwile, kiedy dopijał swoją gorącą czekoladę, zleciały mu na słuchaniu dalszych opowieści o jej ukochanym spanielku imieniem Kuro. Kiedy w końcu skończył pić, zapłacił rachunek i wyszli z kawiarenki. Miał już skierować swoje kroki do swojego domu, kiedy dziewczyna zatrzymała go z tym swoim do obrzydzenia słodkim uśmieszkiem.
- Odprowadzisz mnie? Mieszkam całkiem niedaleko, myślę, że nie będzie to problem - powiedziała spokojnie, nie odrywając od niego swojego wzroku, a jak można było wywnioskować, czekała tylko i wyłącznie na odpowiedź twierdzącą. Chłopak nie mając już co z tym zrobić, burknął coś tylko niechętnie i spokojnie ruszył we wskazaną przez dziewczynę stronę. Na ich nieszczęście zerwał się dość mocny wiatr, który akurat musiał im wiać w twarz. Wystarczyła tylko chwila nieuwagi, a długie, lśniące włosy dziewczyny, dziwnym trafem zmieniły się w odstającą we wszystkie strony, krótką czuprynę, którą jeszcze wesoło mierzwił wiatr. Nie minęła chwila, aż Takehiko zauważył daną zmianę, w końcu nie jest aż tak nieuważny! Nieco zaskoczony i zbity z tropu, przystanął, wpatrując się w towarzyszącą mu postać. Ta, rzecz jasna, zaraz też zauważyła, że brakuje jej nieco włosów, przez co nieśmiało zerknęła na chłopaka, po chwili wesoło się do niego uśmiechając.
- A to pech - zaśmiała się zaraz dziewczyna i wyciągnęła rękę do towarzyszącego jej chłopaka. - Miałem nadzieje, że to się nie wyda, ale... nie wszystko można przewidzieć. Tak naprawdę jestem facetem. - Wesoły uśmiech zagościł na twarzy dziewczyny... a raczej chłopaka, który bez ogródek złapał dłoń swojego towarzysza i potrząsnął ją. - Nie martw się, dalej nazywam się Tsubaki Haruyama, Akimori. - Kolejny wesoły śmiech ze strony szatyna, nieco oprzytomniał Takehiko, jednak wciąż pozostawał w ciężkim szoku. Właśnie okazało się, że spędził cały wieczór z chłopakiem! Co prawda nie podobały mu się jego upodobania i w ogóle, ale teraz patrzył na niego jakoś przychylniej, a po jego głowie zaczęły chodzić myśli, czy jego towarzysz też bardziej preferuje płeć pochodzącą z Marsa.
- Jasne, ale... dlaczego udawałeś dziewczynę? - zapytał dość głupio, mając nadzieję, że ten po prostu wstydził się przyznać, że interesują go mężczyźni... lub ma jakieś naprawdę dobre wytłumaczenie tej dziwnej zabawy. Szatyn zaraz jednak wyszczerzył się w uśmiechu i puścił dłoń swojego towarzysza, poprawiając przy tym sukienkę, którą miał na sobie.
- Przegrałem zakład z kumplami i kazali mi przyjść na randkę w ciemno tak przebranym - wyjaśnił po prostu, jakby była to najbardziej oczywista rzecz w życiu. - Zakład mówił, że mam odbyć dwa spotkania z moim "partnerem". Mam nadzieję, że następne wyjście jest dalej aktualne? - zapytał w końcu, wyglądając na nieco zmartwionego. W tej chwili na szali był jego honor, nie mógł przecież nie wykonać zadania z zakładu w pełni! To byłaby hańba! - O! Oczywiście nie przejmuj się, nie interesują mnie faceci, więc na następne spotkanie możemy iść jako kumple! - dodał jeszcze weselej. Te słowa doprowadziły, że jego towarzysz nieco sflaczał. Już zaczął sobie robić jakieś nadzieje, ale nie dość, że tamten nie był zainteresowany nim, jako partnerem, to kompletnie nie umiał się z nim dogadać, jednak... Już zgodził się z nim spotkać, jak myślał, że ten jest dziewczyną, chyba nie pozostaje mu nic innego, jak dalej w to brnąć, tylko aby potem tego nie żałował... Mógł jednak odmówić jej... mu od razu...
- Ta... możemy się spotkać znowu... - odpowiedział kompletnie bez energii i wyjął swój telefon, bardziej po to, aby sprawdzić, która jest godzina. Nim jednak się zorientował, Tsubaki wyrwał mu go i zaraz zaczął w nim coś wstukiwać, a po chwili gdzieś zadzwonił. Zanim zareagował na to, co ten robi, telefon znów znajdował się w jego rękach.
- Proszę, to mój numer, zadzwoniłem też do siebie, aby go mieć, podałem też mój e-mail, więc jakoś się umówimy - powiedział ten bardzo szybkim i przerażająco wesołym tonem, a po chwili odwrócił się na pięcie, co prawie poskutkowało upadkiem, chyba tylko to, że ten miał na sobie trampki, pozwoliło mu zachować równowagę. - Dalej już pójdę sam, do zobaczenia, Akimori! - zawołał zaraz, zostawiając bruneta samego na środku chodnika. Chłopak stał tam jeszcze bez kolejne dziesięć... może piętnaście minut, już stracił rachubę czasu i zaczął zastanawiać się nad tym, co właśnie się stało. Ostatecznym wnioskiem, jaki udało mu się z tego wydobyć, było to, że jego nowy znajomy jest chyba aż nadto dziecinny.

Gra uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz