1

14 1 1
                                    

Siedziałam już w fotelu, w samolocie z zamkniętymi oczami. Bardzo boję się latać, to mój pierwszy raz. Kilka dni temu bardzo dużo czytałam o katastrofach lotniczych, co jeszcze nasiliło mój lęk. Samolot startował, a ja myślałam o tym, że jest dość spore prawdopodobieństwo, iż w ciągu następnych 2 godzin umrę. Może samolot roztrzaska się przy lądowaniu i spłonę, albo stracimy silniki i wpadniemy do oceanu, utopię się. Złapałam za dłoń, która była na podłokietniku.

-Eghhhem! - Odchrząkną chłopak, którego dłoń właśnie ściskałam.
-Jezus, przepraszam bardzo. Ja-ja - Zaczęłam się jąkać, pierwszy raz w życiu. - Ja przepraszam, to mój pierwszy lot bardzo się boję. Przepraszam. - Wymusiłam uśmiech i puściłem rękę, którą przez ten cały czas trzymałam.
-Nie, nic się nie stało. Nie masz za co przepraszać. Edward - Podał mi rękę.
-Julka - Delikatnie chwyciłam jego dłoń i potrząsnęłam.

Przez większość lotu Edward mnie zagadywał, okazało się, że razem chodźmy do szkoły. Na szczęście przeżyłam. Wylądowaliśmy i nasza opiekunka zaczęła nas liczyć. Była to wycieczka, kolonia. Po przeliczeniu, odebraniu bagaży i innych sprawach, które załatwia się na lotniskach pojechaliśmy do pensjonatu, w którym spędzimy najbliższe dwa tygodnie.

Pani Rozalia przydzielała pokoje. Dostałyśmy trzy osobowy z balkonem. Udałyśmy się do niego, po to by się rozpakować.

-Ja na górze! - krzyknęła Marta wdrapująć się na łóżko piętrowe.
-Ja chcę to duże. - Powiedziała Natalka wskazując na dwuosobowe łóżko.
- Super - Powiedziałam bez entuzjazmu i usiadłam na łóżku. Bardzo bolała mnie głowa. Leżała sobie, a dziewczyny wypakowywały ciuszki, kosmetyki, butki itd.
-Która godzina? - Zapytała się Natalia.
- 19. - Rzuciła krótko Marta. Myślałam, że zaraz umrę tak bardzo biała mnie głowa.
-Zaraz powinna być kolacja. Idziemy już? - Zadała nam pytanie Natalia.
- Laski, idźcie mi głowa pęka, nie jestem głodna. Smacznego - Powiedziałam, po chwili słysząc trzask zamykających się drzwi.

Leżała tam jeszcze około dwadzieścia minut, przebrałam się w dresowe spodnie i luźny T-shirt, wyszłam z pokoju. Szłam już na dół gdy usłyszałam zamykające się z hukiem drzwi. Chwilę później na schodach pojawił się Edi - wymyśliłam takie zrobienie podczas rozmowy w samolocie.

-Hej - Powiedział.
-Siemka, coś się stało? - Uśmiechnęłam się lekko.
-W sumie to nic takiego ważnego, kolega trochę przesadza w pewnych kwestiach. - Mrugnął do mnie, a ja nie wiedziałam o co chodzi, więc rzuciłam tylko uśmiech i zbiegłam do jadalni.

Reszta wieczoru była dość przyjemna. Opiekunowie zorganizowali nam ognisko integracyjne i po trzydziestu minutach " imprezy " poszli do pensjonatu zostawiając nas samych. Ktoś wyciągną wódkę i tak sie zaczęło. Nie mam pojęcia skąd oni tego tyle mieli. Wrócilismy do pokojów około 23:00. Marta - nasza największa imprezowiczka - zaprosiła do nas, do pokoju jeszcze Tymona, Lidię i Eda -Edwarda. Tymon przyniósł ze sobą 0,7 wódki. Trochę się wkurzyłam i wyszłam trzaskając ostentacyjnie drzwiami.

Od mojego wyjścia minęło góra 10 minut. Siedziałam na schodach, przeglądałam Facebooka i inne portale społecznościowe, pisała z znajomymi , jak typowa szesnastolatka. Nagle obok mnie pojawił się Edi.

- Już " pykło " całe 0,7? - Zapytałam z ironią.
-Nie. Strasznie tam nudno. - Odparł robiąc bardzo słodką minę.
-Ohhh, do prawdy? Jak znam Martę już zaproponowała grę w butelkę. -Zaśmiałam się.
-Oj no dobra, masz rację. -Uśmiechnął się.
-Może pójdziemy się przejść? Jeśli uda nam się stąd wyjść. - Dałam propozycje.
-Spoko, nawet chyba już wiem jak się wymknąć.

Edi zapukał do drzwi na parterze. Otworzył mu jakiś chłopak, całkiem przystojny, chyba miał na imię Tomasz. Wyszliśmy do środka, Edi otworzył okno i wyszedł.

-No dawaj, teraz ty! -Szepnął, a ja już byłam na parapecie i miałam już zaskoczyć na ziemię, ale Edi mnie tak jakby złapał. Tomek zamkął okno, a my jak najszybciej i najciszej pobiegliśmy do drogi przy pensjonacie.

-Fajna z Ciebie dziewczyna. - Uśmiechnął się.
-Wiem to. - Zaśmiałam się. Nastała niezręczna cisza, którą po dość długiej chwili przerwał.
-Wiesz jaki jest najkrótszy żart o gejach? -zapytał
-No dawaj.
-Ten tego - Zatrzepotał brwiami, a ja w tym czasie wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
- Boże, jakie to suche. -Powiedziała gdy udało mi się przerwać mój napad śmiechu.
-Ale cie jednak śmieszy!
- Może, tak ociupinkę mnie to śmieszy. - Przyznałam
- Kobieto, ociupinkę? Ty się prawie tu dusiłaś ze śmiechu. -Rzekł.
- No dobra, bardzo śmieszy. Lepiej? -Zapytałam.
- Idealnie - uśmiechnął się.

Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Było po 3:30 gdy postanowiliśmy wrócić. Byliśmy już pod pensjonatem, Edi zadzwonił do Tomka, ale w słuchawce usłyszeliśmy naszą opiekunkę. Jak potulne sarenki podeszłym do głównych drzwi i weszyliśmy. Przed drzwiami stała Pani Rozalia i Pan Jerzy. To no będzie opierdziel - pomyślałam.

-Co wy sobie wyobrażacie? Martwiłam się o was? Gdzie wy byliście o tej porze? Mogło wam się coś stać. Jestem za was odpowiedzialna... - Bla, bla, bla. Coś jeszcze pokrzyczała, zagroziła telefonem do rodziców i puściłam nas do pokoi. Byłam już w łóżku gdy mój telefon zawibrował.

Od Edward :
Witaj piękna niewiasto, czy jesteś tak zmęczona, że idziesz spać?

Do Edward :
Łaskawy panie, jest dopiero 4 nad ranem po co miałabym iść spać?

Od Edward :
To super, bo mi się bardzo nudzi.

Do Edward :
To był sarkazm Ciołku! Dobranoc!

Od Edward :
Ranisz moje uczucia, a może ja może miałem Ci do wyznania miłość, a Ty idziesz spać! :( Ahh... Foch :p Dobranoc skrzacie!

Oddech Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz