Chłopak zaczesał na bok swoją lawendową grzywkę. Kolor wyszedł nieco bardziej intensywny, niż się tego spodziewał, przez to teraz czuł się niekomfortowo. Na szczęście użył jakiegoś taniego tonera, więc jeszcze tylko kilka myć i z powrotem wróci do swojego nudnego mysiego blondu.
Przysunął się bliżej siatki, zahaczając o nią czubkami palców. Jeszcze raz poprawił włosy, przydługie pasemka zaczesując za prawe ucho i spojrzał w stronę boiska, znajdującego się po drugiej stronie ogrodzenia.
17:02, kilku chłopców w niebieskich strojach obijało się jeszcze pod bramką, ale Taehyung wiedział, że trening już się zaczął.
Zazwyczaj o tej porze, Taehyung siedział już na ławce, czekając z niecierpliwością, aż osiemnastu chłopców zacznie rozgrzewkę.
Szatnie były od jakiegoś czasu w remoncie, więc większość z nich przychodziła już przebrana, w rękach niosąc jedynie korki. Niektórzy jednak nigdy nie odpuszczali sobie okazji popisania się ciałem, co Taehyung uznawał za okropnie narcystyczne.
Przyśpieszył kroku, nie chcąc przegapić ani minuty treningu. Skupiony na bramkarzu, podciągającym się na bramce, prawie wpadł pod rower.
- Przepraszam - mruknął, plecami opierając się o siatkę, by kobieta mogła wyminąć go z drugiej strony.
Skręcił w prawo, a potem znowu w prawo, wchodząc już na teren stadionu. Szybko przeleciał wzrokiem wszystkie ławki, w poszukiwaniu jakiejś wolnej.
Dni stawały się coraz chłodniejsze, ale ludzi za każdym razem przybywało. Głównie młodych, piskliwych dziewczyn, przychodzących tutaj całymi stadami.
Taehyung zajął ławkę na wysokości drugiej bramki. Drużyna na razie ćwiczyła na jednej połowie, tej przeciwnej, ale jemu to nie przeszkadzało.
Usiadł (prawie) po turecku, a między nogi położył telefon, by cały czas móc kontrolować godzinę.
Uśmiechnął się sam do siebie, kiedy usłyszał drażniący błony bębenkowe dźwięk gwizdka.
Piłkarze natychmiast ustawili się w dwuszeregu, ale ich rozmowy nie ucichły, dopóki nie przerwał ich kolejny gwizdek.
Taehyung skorzystał z okazji i zajął się rozplątywaniem neonowoniebieskich słuchawek. Skończył akurat wtedy, kiedy chłopcy zaczęli pierwszą część rozgrzewki.
Niestety sparingi rozgrywane były tylko w piątki. W weekendy były turnieje, na których Taehyung niestety nie miał możliwości kibicować, a w poniedziałki i środy zwykłe ćwiczenia.
Zespół podzielił się na dwie części. Jedna ćwiczyła karne na jednej, druga na drugiej bramce. Kilku chłopców wciąż doskonaliło dryblowanie, a kilku popisywało się nowymi trickami.
Taehyung jednak nie zwracał na nich uwagi, zbyt skupiony na Dziesiątce.
Chłopak o kruczoczarnych włosach podbijał piłkę, licząc nagłos, by się nie pomylić.
Taehyung również liczył, na palcach zaznaczając kolejne dziesiątki.
Dokładnie 83 podbicia, zanim piłka wylądowała na ziemi.
Piłkarz prychnął pod nosem, wyraźnie niezadowolony ze swojego wyniku. Z kolei Taehyung był pod takim ważnieniem, że miał ochotę bić Dziesiątce brawo.
W przeciągu kolejnych kilkunastu minut, błękitne niebo zniknęło za chmurami, a nieprzyjemny wiatr stał się jeszcze bardziej agresywny. Taehyung okrył się swoją bluzą, na głowę zarzucając kaptur. Słuchawki przeciągnął pod koszulką, a dłonie schował w rękawach bluzy.
Było chłodno, ale wciąż przyjemnie.
Trening skończył się dokładnie po godzinie. Chłopcy zgarnęli z murawy swoje bidony, przebrali buty i ruszyli ku wyjściu.
Kilku wsiadło na rowery i odjechało w jednym kierunku, wjeżdżając sobie wzajemnie pod koła.
Dwóch zarzuciło na siebie bluzy i dyskutując o czymś zawzięcie, skrócili sobie trasę, idąc przez krzaki.
Trzech usiadło na ziemi i zaczęło się przebierać, więc Taehyung odwrócił się na bok, już zbierając się do wyjścia.
Wsunął telefon do jednej kieszeni, słuchawki zwinął i wrzucił do drugiej, powoli maszerując w stronę bramy.
- Fajne włosy - odezwał się ktoś z boku, a Taehyung skulił się w sobie, pewny tego, że komplement przesączony był sarkazmem. Pociągnął kaptur do przodu, prawie naciągając go sobie na oczy.
- Dziękuję - mruknął jednak, nie chcąc wychodzić na nieuprzejmego.
Miał iść dalej, ale jego drogę zablokowało koło roweru górskiego.
- Która ci się podoba? - zapytał właściciel pojazdu, nachylając się nad kierownicą.
- Co? - pokręcił głową fioletowowłosy, na marne próbując wyminąć rower.
Odwrócił się w stronę chłopaka, który okazał się być wielbioną przez Taehyunga Dziesiątką. W tym momencie to jednak nie miało najmniejszego znaczenia.
- Przychodzisz tu codziennie - zaczął brunet, uśmiechając się pod nosem. - Musi ci się któraś podobać.
- Masz jakiś problem? - warknął Taehyung, odpychając rower Dziesiątki ręką. - Gdybym chciał oglądać dziewczyny, chodziłbym na jakieś pokazy mody czy coś takiego... Poza tym, te tutaj są wyjątkowo tępe.
Obaj spojrzeli w stronę grupki przyjaciółek, chichoczących, jakby nawciągały się środków rozweselających.
Żałosne.
- Uuu, czyli jesteś pedałem? - szturchnął go żartobliwie piłkarz. - Chociaż przy nich, chyba i ja wolałbym nim być.
- Nie! Nie o to mi chodziło, boże - jęknął Taehyung, spychając chłopaka na bok. Zwinnie go wyminął i wsuwając ręce do kieszeni, ruszył w kierunku domu, tym razem nie oglądając się już za siebie.
- Wystarczy Jungkook - usłyszał, zanim zniknął za zakrętem, uśmiechnięty od ucha do ucha.
CZYTASZ
mr. misty-eyed [taekook] ✓
Fanfictiontaehyung każde popołudnie spędza na tej samej ławce, przyglądając się swoim nigdy niezrealizowanym marzeniom