- Lucy, chodź tutaj! - krzyknął czarnoskóry chłopak, stojąc w kuchni.
- Co się stało?
- Poczta przyszła!
Dziewczynka szybko zbiegała po schodach. W kuchni zobaczyła brata z dwoma listami i piękną sową płomykówką na ramieniu.
- Masz to twoje. - Rzucił do brunetki jeden z listów. Lucy obejrzała go dokładnie. Z tyłu na kopercie znajdował się bardzo dokładny adres:
Lucy Zabini
Pokoik na poddaszu
Zabini Manor
Hrabstwo WiltshireZamknięty był czerwoną pieczęcią z herbem. Nie mogąc wytrzymać z ciekawości rozdarła kopertę i wyjęła list napisany starannym, ozdobnym pismem.
- Przyjęli mnie do Hogwartu! - ucieszyła się. Jej włosy jak zawsze w chwili szczęścia zmieniły kolor na różowy. W zielonych oczach widać było iskierki. Już nie mogła się doczekać nowej szkoły.
- Ciebie też? - Czarnoskóry chłopak spojrzał na siostrę. Cieszył się, że oboje będą mogli w końcu uczyć się magii i grać w quiddicha, latanie na miotle to jego pasja.
- Blaise...
- Tak?
- Musimy powiedzieć mamie nie?
- No oczywiście, że tak. Musi nam kupić książki, szaty i wszystko co będzie nam potrzebne
- Aaa, no tak. - Była zawiedziona, nie lubiła swojej mamy, nie czuła z nią żadnej więzi. Zawsze była traktowana jako ta gorsza od brata. Włosy stały się czarne, z oczu zniknął dotychczasowy błysk. W tej czerni krył się smutek. - Idę do Anastasi.
- Okej, ale wróć koło czternastej, bo o piętnastej wraca mama.
- Dobrze! - krzyknęła w drzwiach, łapiąc po drodze swoją miotłę. Doskonale wiedziała jak się lata. Bez problemu wsiadła na swojego Nimbusa 2000 i poleciała polną drogą. Chciała jak najszybciej znaleźć się u koleżanki, pochyliła się nad trzonkiem i pomknęła przed siebie jeszcze szybciej. Uwielbiała prędkość i wiatr we włosach. Latanie odpędziło od niej smutek i złe emocje, uspokoiło ją. Włosy wróciły do swojej naturalnej kasztanowej barwy. Minęło pół godziny zanim dotarła na miejsce. Niby blisko, a jednak daleko. Zsiadła z miotły i zapukała do wielkich drewnianych drzwi. Po paru sekundach pojawiła się w nich kobieta w czarnej sukni.
- Witaj Lucy, miło mi cię znów widzieć. Przyszłaś do Anastasi?
- Tak, jest w domu?
- Oczywiście. Wejdź, jest u siebie, wiesz jak trafić. - Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, przepuszczając jedwnastolatkę w drzwiach. Od razu pobiegła starymi, drewnianymi schodami na piętro. Mimo, że dom był ogromny, znała go jak własny. Wiele razy bawiła się tu z przyjaciółką w chowanego, albo ciuciu babkę. Musiała jeszcze tylko pokonać długi korytarz z rzędem drzwi, gdyż te ostatnie były pokojem Anastasi. Rozpędziła się, aby następnie prześlizgnąć się kawałek na śliskiej, wypolerowanej podłodze. Zrobiła krótki rozbieg, a potem...
- Uważaj jak chodzisz. Pamiętaj, że nie jesteś u siebie. - Spojrzała pytającym spojrzeniem na chłopca, który zwrócił jej uwagę. Często zastanawiała się jakim cudem blondyn jest jej rówieśnikiem, był na to zbyt poważny. Jego szaro-błękitne tęczówki przeszywały ją na wylot. - Wstawaj! Chyba nie będziesz leżeć na MOJEJ podłodze przez cały dzień prawda?
- Jasne - burknęła. Wtedy z pokoju na końcu korytarza wyszła drobna blondynka. Ubrana była jak zwykle w leginsy i zbyt dużą koszulkę. Ubierała się inaczej niż reszta jej rodziny. Ona pod każdym względem się od nich różniła. Była miła, wesoła, zawsze pozytywnie nastawiona do życia, uwielbiała robić innym kawały i żartować. Niestety rodzice zabraniali jej wszystkiego, no prawie. Zawsze przecież mogła wygłupiać się i żartować z Lucy. Spojrzała z radością w błękitne oczy przyjaciółki.
- Lucy!
- Ana!
- Ciszej - warknął chłopak, zasłaniając uszy dłońmi.
- Draco, daj spokój - uciszyła go Anastasia, machając przy tym dłonią.
- Dostałam się do Hogwartu!
- Ja też! - Zapiszczały przeraźliwie, a zniecierpliwiony Draco krzyknął:
- Ciszej!
- Ale ty jesteś marudny. Powinieneś się cieszyć, że ciebie też przyjęli, a ty chodzisz i marudzisz!
- Chodzisz i marudzisz... - przedrzeźniał siostrę pod nosem i zatrzasnął za sobą drzwi swojego pokoju.
- Chodź do mojego pokoju. -Ana zaprosiła ją do środka gestem ręki. Po chwili zbalazła się w średniej wielkość pomieszczeniu o białych ścianach. Dodatki natomiast były we wszystkuch możliwych kolorach. Kolorowe poduszki, kolorowy dywan, kolorowe ramki ze zdjęciami. Pokój był równie kolorowy co charakter jego właścicielki. Na małym stoliku w końcie pokoju leżał rozpakowany list, identyczny jaki dostała brunetka, tylko inaczej zaadresowany.
Anastasia Malfoy
Pokój na końcu korytarza
Malfoy Manor
Hrabstwo Wiltshiregłosił napis wykaligrafowany na kopercie.
- W jakim domu chcesz być? - zapytała po chwili blondynka.
- Nie wiem, obojętne mi to. Uważam, że to powinien być wybór tiary przydziału, nie mój. To ona dopasuje mój charakter do odpowiedniego domu, a ja będę robić wszystko, żeby sam założyciel mógł być ze mnie dumny nie ważne w którym będę. Moja matka i Blaise twierdzą, że powinnam być w Slytherinie, ale to w końcu nie ich wybór, prawda? - Ana skinęła głową z delikatnym uśmiechem na ustach, dokładnie takim jak u jej matki. Narcyza była dobrym człowiekiem, nigdy nie chciała dla nikogo źle, nie chciała nikogo krzywdzić. Pech chciał, że została zmuszona do małżeństwa z Lucjuszem, który był bezwzględnym i surowym ojcem, i egoistycznym arystokratą. Te cechy przekazywał Draconowi. Cały czas wpajał mu nienawiść do mugolaków, a jedenastoletni Malfoy - jeszcze dziecko, chłonął jak gąbka. Mimo, że matka się o niego troszczyła i chciała dla niego jak najlepiej, to nie potrafiła go uchronić przed jego własnym ojcem. - A ty gdzie chcesz trafić?
- Gdzie chcę? Nauczyłam się, że nikt nigdy nie słucha czego JA chcę. Pewnie będę w Slytherinie jak wszyscy w nieskalanej brudną krwią rodzinie Malfoyów - ostatnie zdanie wypluła z odrazą. Widać było, że męczą ją ciągłe uwagi ojca. Nie chciała być taka jak on.
W ten oto sposób dwie jedenastoletnie dziewczynki podzieliły się swoim smutkiem, ale i radością, naciskiem ze strony rodzin, ale i wymarzoną szkołą. Mimo, że były jeszcze dziećmi wiele rzeczy nie umykało ich uwadze. Posiadały siłę i odwagę jaka nawet nie śniła się ich rodzicom.⚡⚡⚡
Hej to ja :) mam nadzieję, że moje opowiadanie przypadnie wam do gustu tak samo jak poprzednie fan fiction o Draco, albo nawet bardziej :D
Staram się zmienić jak najwięcej w moim stylu pisania, poprawić go, aby opowiadanie było nie tylko ciekawe, ale też przyjemne w czytaniu.
Poza tym po raz pierwszy piszę w trzeciej osobie i jest to dla mnie swego rodzaju wyzwanie.
Piszę na telefonie, więc zdarzają mi się literówki, lub błędy ortograficzne (to już moja wina nie telefonu :P)
To by było chyba tyle ;*
CZYTASZ
Kwiat Niezapominajki
Fanfiction- Muszę ci coś powiedzieć. - Ja tobie też. - Okej, to na: i... po... trzy! - Kocham twojego brata - powiedziały obie przyjaciółki.