* Początek roku szkolnego *
- Widzisz go?- trąciła mnie moja przyjaciółka, wskazując niewysokiego, ale też nie niskiego bruneta w okularach, który stał może z 7 metrów od nas. Niby jest zwykły, ale ma w sobie coś niezwykłego.
Gra na skrzypcach.
Może nie jest to mocno niespotykane, ale przecież to jest XXI wiek!Jak on niesamowicie gra-pomyślałam. Naprawdę delikatnie lecz szybko dotyka smyczkiem struny.
Przestał grać. Teraz ktoś coś mówi, ale jakoś na tym nie skupiam, za bardzo mnie ciekawi skrzypek. Grał z taką z pasją...
Stop Zuza.
On wygląda na drugą, albo trzecioklasistę.
Ma pewnie wiele "wielbicielek"- Zaśmiałam się w myślach, wciąż nie odrywając od niego wzroku. Spojrzał się na mnie.
Cóż za zaszczyt...*6 miesięcy później *
Dowiedziałam się jak się nazywa! Jestem z siebie dumna!
Jak? Maciej. Maciej Ejsmont. Grał na każdej akademii. Uwielbiam na niego wtedy patrzeć. Kilka razy minęłam się z nim na korytarzu...
Stop.
Zachowuje się jak zakochana ośmiolatka! (z poważaniem do ośmiolatek) Przecież go nie znam. Co najwyżej to zauroczenie, on się tylko podoba z wyglądu, bo ma uroczy pysio i z tego, że gra na skrzypcach. Do tego ostatnio prowadził akademię, ma taki dorosłych i męski głos. Nie spodziewałam się...
Dzisiaj akademia wielkanocna, znowu go zobaczę i usłyszę!*3 tygodnie później*
Nie było go od Akademii wielkanocnej. W ogóle. Nawet kilka razy chodziłam specjalnie pod jego klasę, trzecia B, chyba. Nie ma. Ale za to ja muszę iść na polski.
Tylko nie to.
Siadłam w drugiej ławce, w środkowym rzędzie. Nasza wychowawczyni bez przywitania weszła i zaczęła mówić
-Znacie Maćka Ejsmonta?-Zapytała nauczycielka. Po klasie przeszedł pomruk.-Skrzypka-stwierdziła. Większy odzew.
Oczywiście, że go znam. To on zaprząta moją głowę od kilku dni...
-Bo on...- zająknęła się. Chwila... Nie tylko nie to. -On jest w szpitalu...- Ufff,jest jeszcze szansa. Myślałam, że...- To złośliwe choróbsko go dopadło- teraz wszyscy skierowali na nią wzrok.- Ma raka-powiedziała przybita.Co? Nie rozumiem. On? Dlaczego?
Przecież często widziałam jak się śmiał do kolegów... Nie było oznak choroby.
-Napiszemy do niego listy. Wiem, że możecie go nie znać, ale napiszcie coś. Coś miłego. Nie będzie to na ocenę. Tą lekcję na to przeznaczymy-postanowiła.Stop
Wolniej.
List. Każdy ma napisać list. Do niego. Taki od siebie. Czy ja to zrobię? Nie wiem.
Wyciągnęłam kartkę, chwyciłam za długopis i zawisłam nad tą kartką.
Co ja mam napisać? To jak bardzo lubię, kiedy gra lub mówi? To, że jest przystojny?Drogi Maćku!
Hejka-naklejka! Nazywam się Zuzanna Stolarczyk, chodzę do 1a. Ale tu nie chodzi o mnie.
Pamiętam, jak przyszłam do tej szkoły pierwszy raz. Nie było to dawno, może nawet sześć miesięcy temu. Starałam się skupić na przedstawianiu, chórze i orkiestrze. Wtem zobaczyłam jak grasz na skrzypcach. Przyznam się, nigdy nie widziałam na żywo kogoś, kto gra na nich. To jest niesamowite.
Potem usłyszałam twój głos i nie przypuszczałam, że będzie aż taki. Może to dziwnie brzmi, ale na początku twoją twarz do tego mi nie pasowała...
Dość nie dawno zauważyłam, że nie było cię ani na akademiach ani w szkole.Dziś pani powiedziała co się stało Nie powiem bardzo się zdziwiłam. Lecz wierzę że wyjdziesz z tego. Mocno trzymam kciuki! Zdrowiej!
CZYTASZ
Tylko nie to|Sheo|Long One Shot
FanfictionDziewczyna zakochała się w pewnym chłopaku ze szkoły. Przez wspólne pisanie listów życie przeniosło ich obojga do szpitala. Co? Nie rozumiem. On? Dlaczego? Przecież często widziałam jak się śmiał do kolegów... Nie było oznak choroby. -Napiszemy do n...