2- przyjaźń

12 2 0
                                    

Po obudzeniu się, zapytałem Julki czy wszystko w porządku ona, odpowiedziała , że tak... Po 40 minutach byliśmy koło stadionu. Usłyszałem jakieś krzyki wołające o pomoc dobiegające ze środka budowli . Pobiegliśmy tam ,na podłodze
leżał mężczyzna, który przedstawił się jako Derek. Chłopaka przygniatały krzesła z trybun stadionu, Julka próbowała je zdjąć , było ich około 15 na nim , po 30 minutach udało się je zdjąć. Po uwolnieniu Dereka opowiedział on nam z kąd jest i jak się znalazł pod stertą krzeseł, okazało się że wczoraj wieczorem szukał ludzi i po drugim wybuchu zaczęła się trzęść ziemia i spadły na niego krzesła.
- czy ktoś jeszcze przeżył. Zapytał się Derek
- nie wiemy. Odpowiedziała Julia
Po upływie kilku minut Julia,Derek i ja poszliśmy w stronę centrum. Wszystko było jeszcze bardziej zawalone, postanowiliśmy się udać do mieszkania Juli , pomyślałem że tam, może będzie jej rodzina. Szliśmy tak jeszcze 30 minut aż dotarliśmy na Żoliborz , był tam blok który był w prawie nie naruszonym stanie. Weszliśmy do środka , w mieszkaniu nikogo nie było. Julia rozpłakała się ...

Po kilku minutach spędzonych w mieszkaniu, musieliśmy już wyjść. Lecz miałem przeczucie że coś jest nie tak, wyjrzałem przez okno a tam stoło 10 stworów, wyglądali jak ten którego spotkaliśmy z Julią przed galerią. Cicho wyszliśmy z bloku i zaczęliśmy uciekać do dworca centralnego, żeby się tam schować pod ziemią. Gdy przybyliśmy była juz 17:00 . W podziemne przejścia były prawie całe zawalone, schowaliśmy się w kuchni McDonaldu... Przy okazji podjedliśmy trochę jedzenia które tam znaleźliśmy (po 2 dniach po Epokalipsie jedzenie nie było już zbyt dobre)... Zbliżała się już 22:00 zaczęliśmy rozmawiać o tym, że musimy się wydostać z miasta, ponieważ jest coraz więcej tych stworów. Zacząłem rozmawiać z Julią jej głos był naprawdę delikatny, zaczęła mi opowiadać jak bardzo tęskni za rodzicami. Podziękowała mi za to że jej pomogłem i ją wpierałem po tej tragedii... Po krótkiej rozmowie z Julią , poszedłem do Dereka . On mi powiedział ze mieszkał w Woli , że miał zacząć studia medycyny , chciał pomagać chorym ludziom. Naszą rozmowę przerwało głośne szczekanie, poszedłem to sprawdzić okazało się, że to mały Mops, próbowałem go złapać. Nie wychodziło mi to , w końcu pies sie zmęczył i go złapałem. Zobaczyłem ze ma obroże z tabliczką na której było napisane jego imię , brzmiało ono Bella. Wziąłem ją na ręce i pokazałem, Juli i Derekowi. Na twarzy Juli było znowu widać radość...

Jak coś to moja pierwsza, nie wiem czy wam się podoba, ale jak tak to proszę o gwiazdki część 3 niedługo.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 25, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

WARSZAWA 2065Where stories live. Discover now