Tony
- To tutaj - powiedziałem wskazując na ścianę opuszczonego budynku - Thor mógłbyś użyczyć mi swojego młota? - zapytałem.
- Nie jesteś godny, wybacz - powiedział z uśmiechem i wymachiwał swoim młotem.
- Przypominam, że ratujemy tu Steve'a! - warknąłem i tupnąłem nogą w ziemie. Mogłem zniszczyć ścianę, ale wyrządziłbym więcej hałasu plus to, że za ścianą jest Steve... Mógłbym mu coś zrobić, a wtedy sam sobie nie wybaczę!
- Daruj sobie Thor - powiedziała Natasza i podniosła Thor'a używając go jako młota i rozwaliła nim ścianę - I po problemie - powiedziała i położyła Thor'a na ziemie, otrzepując przy tym ręce. Czasami mnie ona przeraża... Albo fascynuje...
Kiedy kupa dymu opadła mogłem ujrzeć zarysy ciała Steve'a.
- Steve! - wykrzyczałem i podbiegłem do niego popychając przy tym Natasze, która tak samo pędziła do niego. Był w samych bokserkach... Uhh... Nie! Stark nie możesz teraz odpływać w zboczoność! Tu ratujesz swoją miłość ty idioto! Nim się obejrzałem z mojego nosa zaczęła kapać krew. Aby nie zabrudzić hełmu zdjąłem go i zatarłem krew z nosa.
Steve wyglądał na nieprzytomnego.
- Steve... - powiedziałem, kiedy ująłem jego twarzyczkę w rękach. Chciałbym poczuć jego ciepło... Ale przez metalową zbroje nie mogłem!- T-Tony?... - powiedział zachrypniętym głosem, kiedy otworzył oczy. Jego ręce za plecami były związane.
- Spokojnie Steve zaraz zabierzemy twoje cztery litery w bezpieczne miejsce - powiedziałem. Tak do mojego łóżka... Mam nadzieje, że schowałem do szafy nowe poduszki z Kapitanem.
- Tony wiedziałem, że mnie uratujesz tak się ciesze, że tu jesteś... - powiedział z najcudowniejszym uśmiechem na świecie. Moje serce przeżywało teraz wojnę światową przez słowa Steve'a. Aż czułem, że się rumienie... Bo przecież sobie mnie przypomniał! O tak!
- Też się ciesze, że mogę znowu cię zobaczyć... - wypowiedziałem bezmyślnie. Po prostu moje ciało to powiedziało, albo prędzej serce. To na dole odezwie się, kiedy Steve będzie leżał na mym łóżku.
- Tak się ciesze... - powiedział, a na jego ustach pojawiał się dziwny uśmiech... Uśmiech psychopaty...
Chciałem już coś powiedzieć, ale w pokoju zaczął wydzielać się biały dym. Strasznie śmierdział i zacząłem kaszleć. Tracąc świadomość i czując bezwładność ciała zsuwałem się na ziemie widząc ten straszny uśmiech Steve'a... Uśmiech, który nie należał do Steve'a którego ja znam...
***
Czułem jak głowa mi pulsuje. Otworzyłem oczy widząc szare pomieszczenie w którym jestem. Światło dawało jedynie mała żarówka zawieszona na suficie. Syknąłem z bólu, kiedy podniosłem się z ziemi. Ręce miałem zawiązane czymś za plecami i zostałem pozbawiony zbroi. Mam nadzieje, że to Steve mnie z niej zdejmował... Bo jeśli Bucky dotykał mnie tymi brudnymi rękami... Ale co ważniejsze co on robił z Steve'm! Jeśli go... Wykorzystał... Wyrwę... Zgniotę... Obetnę jego małego!
Usłyszałem za sobą resztę drużyny która zbierała się. Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem Natasze, Clint'a i Bruce'a który spał.
- A ten po imprezie? - zapytałem.
Natasza przybliżyła się do niego.
- Oddycha czyli żyje. Dali mu coś nasennego - powiedziała i wróciła do poprzedniej pozycji.
- A gdzie Thor? - zapytał Clint.
- Nie jest godny bycia na tej imprezie - powiedziałem. Natasza chciała walnąć się w twarz, ale nie miała jak. Clint natomiast pokręcił twierdząco głową.
Przez moje uszy przeszedł irytujący śmiech. Powoli obróciłem się w stronę słyszanego śmiechu widząc przy tym Steve'a siedzącego na drewnianym krześle.
- Ale jesteś zabawny Tony! - mówił przez śmiech.
- Zabawny będę, kiedy rozwiążesz mnie i oddasz mi mojego Steve'a! - wykrzyknąłem.
- Tak? - zapytał mając na ustach ten irytujący uśmiech - Przecież to ja Tony, nie poznajesz swojej miłości? - zapytał wstając z krzesła.
- Jak na razie to widzę stary eksponat niż moją miłość - prychnąłem. Ten Steve był inny... To nie Steve którego znam i kocham. Natasza też to czuje... Nie odzywa się, a zawsze wpadała mi w drogę do miłości.
- Może ty widzisz stary eksponat muzealny, ale ja widzę swoją miłość - powiedział Bucky, który wyszedł z cienia. Dlaczego ja go wcześniej nie zauważyłem! Jak on zmieścił się w tym cieniu!
Podszedł do Steve'a którego uśmiech zbladł. Uśmiechając się przejechał palcem od policzka do szyi i dalej w dół aż Steve złapał go za rękę odpychając ją z dala od swojego ciała. Dobrze robisz Steve! Dopinguje cię! Bucky urażony obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju.
Steve znowu spojrzał na mnie z tym uśmiechem. Podszedł do mnie i ujął moją twarz jedną ręką. Nawet jeśli ten Steve jest inny... To i tak dalej jest seksowny...
- To od czego zaczniemy Tony? Miłosne tortury? - zapytał i przechylił głowę na bok.
- P-pierdol się Steve... - wydukałem. Starałem się nie patrzeć na jego kurewskie bokserki, które aż oświecały mnie swoją zajebistością bokserek Steve'a!
- Tony jest niegrzeczny... Rodzice cię nie nauczyli jak się bawi w piaskownicy? A zapomniałem przecież oni nie żyją i nie mieli dla ciebie czasu, aby się z tobą pobawić - zaczął się histerycznie śmiać. Czułem okropne ukłucie w sercu... Całe moje serce złamało się od tych słów... Z jego ust... Wiem, że teraz jest kimś innym, ale jednak... To Steve... Osoba którą kocham i darze uczuciem... Zraniła mnie...
Być zranionym tak wiele razy... A ten jeden zadał mi największy ból...
Spojrzałem na twarz Steve'a. Chciałem zobaczyć w tych oczach odrobinę skruchy... Żalu... Jakieś uczucia które wskazują na to, że w tam w środku jest mój kochany Steve... Ale to co zobaczyłem sprawiło szok na mnie.
- Steve... T-ty... Płaczesz? - zapytałem widząc jak łzy spływają po jego idealnych policzkach.
- C-co o czym ty mówisz?... - zapytał dotykając swojego mokrego policzka - To tylko piasek... - dodał po chwili i obrócił się do nas plecami. Powoli wycierał łzy ramieniem i dalej moje serce było w kompletnym nieładzie. Czyli on tam dalej jest... Da się jeszcze go uratować!
W mojej głowie pojawiał się plan ucieczki i uratowania Steve'a. Wszystko było już wymyślone tylko trzeba plan wziąć w życie!
Chciałem zrobić pierwszy ruch z planu, ale za plecami Steve'a pojawił się Loki.
~~~
Kolejny rozdział! ^^
Mam nadzieje, że się spodobał ;3
Nie ma to jak kończyć w tak pięknych momentach X"D
Akurat teraz mam popsuty humor przez pewną osobę to nie miałabym siły napisać kolejny...
A jak już to meeeega smutny ;^;
I moje nowe motto, bo zbliżamy się powoli do końca powieści to...
gwiazdkujesz + komentujesz = wenę mi ofiarujesz
Powiedzonko z innego opka mam nadzieje, że ta osoba nie będzie zła X"D Bo wpada w ucho te powiedzonko XD
To oczywiście za błędy przepraszam >^<
CZYTASZ
Zmiana charakteru (Steve x Tony)
FanfictionAvengers znani jako bohaterowie ziemi. Jak zwykle ratowali świat przed znanym Loki'm. Ale co się stanie kiedy podczas misji Kapitan Ameryka dostanie poważne obrażenia? I wpłynie to na niego? Kto wtedy mu pomoże wrócić do siebie? 2016.07.22 ~ 69 w hu...