20.06.2016 Z perspektywy Jasona
Nie mam zbyt wiele czasu, więc słuchajcie dokładnie. Jeśli to słuchacie, to oznacza, że ktoś znalazł ten dyktafon. [Sam, uspokój się! Już przechodzę do rzeczy.]
No to tak. Nazywam się Jason Wood. Jestem jednym z najpopularniejszych uczniów ze szkoły PJ Wine School (Nie ja taką nazwę wymyśliłem). Mam 15 lat. [Tak, wiem Sam, że jesteś starsza o 2 minuty. Może dasz mi wreszcie dokończyć!?]. Jestem nawet całkiem niezłym chłopakiem. Jeśli mówiąc niezłym, mam na myśli tym, na którego czyha każda dziewczyna, to tak. Jestem niezły. [Tak Sam, każda. Proszę daj mi dokończyć. I nie, nie jestem cieniasem]. Moje życie było całkiem normalne. Miałem przyjaciół. [Miałem. I to więcej od ciebie!] Wspaniały dom i rodzinę (nie mówię, że super). Było normalne do chwili, gdy wparowali do nas zamaskowani idioci. A, więc cofnijmy się kilka godzin przed moimi i Sam urodzinami.Kilka godzin przed urodzinami.
Siedziałem sobie na szkolnym korytarzu, jak zwykle w towarzystwie przyjaciół. A, jeszcze ich nie przedstawiłem.
Pierwszy chłopak to brunet Tony - syn sławnego miliardera. Znam go od przedszkola. Jest jednym z moich pierwszych przyjaciół. Kiedy miał sześć lat zmarła mu matka. Jego ojciec mało poświęca mu czasu. Ale za to daje mu odlotowe gadżety jak np. zegarek, z którego po kliknięciu jednego z guzików, wysuwa się mini kalendarz (wynalazek jego taty). Albo pierścień, który pokazuje, ile ważysz, ile masz metrów wzrostu, czy jesteś w wieku dojrzewania (nie pytajcie). Ale dla mnie, najlepszym jego wynalazkiem jest rower, który zmienia się w skuter.
Pana Corvinsa widziałem tylko raz. To poważny, przepracowany facet, który tworzy wspaniałe wynalazki. Ma, delikatnie mówiąc, ulizane włosy, lekko zadarty noc i przenikliwe, czarne oczy. Jest ubrany w ciemny garnitur z czerwonym krawatem, jego nogach widać lekko zadarte w górę, błyszczące pantofle. Na jego ręku zdobią jego wynaleziony pierścień i elegancki, nowoczesny smartwatch. Jego syn to zupełne przeciwieństwo. Tony często się śmieje, nie potrafi zachować powagi, jest dziecinny, ale i nie zamieniłbym go na kogoś innego. Potrafi dochować tajemnic, jest lojalny wobec przyjaciół. Chodzi w skórzanej, ciemno zielonej kurtce, czarnych spodniach i zielono-szarych trampkach.
Zupełnym przeciwieństwem jest rudowłosy Toby. Cichy, nieśmiały chłopak, który woli nie pakować się w kłopoty. Ubiera się w czarny T-shirt w szare paski i ciemne spodenki. Jest wrażliwy i pomocny. Dlatego za to go uwielbiam. Poznałem go 4 lata temu. Przeniósł się z Los Angeles do Nowego Jorku. Wtedy obroniłem go przed chamskimi znajomymi, którzy śmiali się z jego rudych włosów. Mieszka w ubogiej rodzinie, w której nie pozwala się często na przyjemności. Państwo Walkerowie są bardzo mili. Próbują zadbać o syna jak potrafią, co jest niezwykle trudne, zważywszy na ich stan funduszowy.
Razem tworzymy paczkę poszukiwaczy tajemnic. Narazie nie znaleźliśmy żadnej zagadki, ale to może się zmieni.
- Jay, chce ci coś powiedzieć - wyszczerzył się Tony.
-Dawaj stary.
Po chwili Tony rozpoczął mowę:
- Śmiej się dużo, ucz się mało,
na klasówkach ściągaj śmiało.
Ceń swe wady i zalety,
a wnet się staniesz ideałem kobiety.
- Wow, to jest... całkiem w twoim stylu - zaśmiałem się, a po chwili dołączyli do mnie Tony i Toby.
- Ja tylko powiem jedno. Wszystkiego najlepszego - szepnął do mnie rudowłosy.
- Dzięki. Jesteśmy drużyną. I nigdy się to nie zmieni - odpowiedziałem. Potem przybiliśmy sobie piątkę.
- Zobacz, kto idzie. Twoja siostra i jej paczka psiapsiółek, a także moja przyszła dziewczyna - rzucił znienacka, po czym spojrzałem w stronę, w którą pokazywał.
Były tam wszystkie 4. Prawie wszystkie takie same. Prawie.
Na czele stała, jakże urocza (czujecie ten sarkazm?) moja siostra. Ubrana była w delikatny niebieski sweter i niebieskie spodnie.
Obok niej po prawej stronie znajdowała się dziewczyna z czarnymi włosami i w białych ubraniach. Była po prostu jak ściana naszej klasy.
Po lewej stronie stała Kate, piękna brunetka o niebieskich oczach. Nie była w moim typie. A zresztą, odtrąciłaby mnie jak każdego chłopaka. Wszyscy, po jakimś czasie się zniechęcali, ale nie Tony. Był uparty i na każdym kroku próbował zaimponować jej swoimi żartami albo wygłupami.
A obok niej szła siostra bliźniaczka Emily, Angelina. Była prawie takie same, z tą różnicą, że Angelina była ubrana w czarną koszulkę z czaszką, czarne spodnie. Jednym słowem - kontrastowała się z siostrą, jakby chciała powiedzieć, że nie jest klonem swojej siostry. To było nawet słodkie [Tak, słodkie. Głucha jesteś Sam?]. Tony od razu krzyknął :
- Hej, mała. Zmieniłaś zdanie?
- Nie i nie zamierzam. Jesteś błaznem, który nie potrafi być dojrzały.
- Ale twoim błaznem - Tony mrugnął, po czym dodał - I tak będziesz moja. Kiedyś skuszą cię moje mięśnie.
- Te sflaczałe patyki? Chyba w snach. Żegnam - pokazała mu język i pobiegła do dziewczyn. Tony szepnął do mnie, że już się w nim buja, a ja tylko przewróciłem oczami. On nigdy nie traci nadziei. Po chwili zadzwonił dzwonek oznajmiając, że zaczyna się język angielski, mój ulubiony przedmiot i ostatnia lekcja. Godzina jego szybko minęła jak z bicza. Kiedy zadzwonił dzwonek wybiegłem jak najszybciej z klasy. Kiedy wyszedłem ze szkoły było trochę chłodno, więc założyłem moją fioletową bluzę i po chwili włożyłem na uszy niebiesko - żółte słuchawki. Włączyłem moją ulubioną piosenkę Alana Walkera pt. "Sing Me To Sleep".
Chwilę słuchałem jej, gdy nagle spojrzałem na pewnego mężczyznę w przybocznej uliczce. Myślicie pewnie, co dziwnego jest w zwykłym mężczyźnie? No nic, tylko, że on nie był normalny. Miał na sobie spiczasty kapelusz, laskę, o którą się podpierał i najdziwniejsze - był w długiej spódnicę. Powiedzcie mi, który normalny facet chodzi w spódnicy!? Był on w podeszłym wieku. Miał długą, siwą brodę i delikatne rysy twarzy. Otarłem oczy i mój wzrok powędrował na róg ulicy. Dziadek (bo tak zacząłem go nazywać), jakby za sprawą magii, zniknął.
,,Chyba mam już jakieś omamy. Może jeszcze niedługo zobaczę jednorożca, a na nim skrzata z garnkiem złota" - zachichotałem na swoją myśl. Stanąłem i chwilę się zastanowiłem. Ostatnio często śnią mi się jakieś wydarzenia historyczne, w których biorę udział. Wszystko to wydaję się być bardzo nietypowe. Wzruszyłen ramionami i odegnałem tą myśl. Pobiegłem do brązowych drzwi mojego domu na ulicy Orchard Street. Już chciałem wyciągnąć klucze z kieszeni, kiedy przypomniałem sobie, że dałem je Sam. Na szczęście pod wycieraczki znajdowały się awaryjne klucze na wypadek, gdyby przydarzyło mi się coś takiego. Wyjąłem je i szybko przekręciłem zamek. Rzuciłem plecak na przed pokój i poszedłem do lodówki, by coś zjeść.
Na drzwiczkach przyczepiona została karteczka, na której napisane było, że rodzice wrócą późno, bo muszą załatwić ważną sprawę. Pomyślałem, że to nawet dobrze, bo i tak chcieli urodziny bez rodziców. Wyjąłem z lodówki ser, szynkę, sałatę i zrobiłem sobie kanapkę. Kiedy ją zjadłem, zacząłem przygotowywać się do przyjęcia. Ubrałem się w niebieski T-shirt i w jeansy. Potem patrzyłem na telefonie filmiki.
Nawet nie zauważyłem, jak szybko minął czas, kiedy wybiła 17. Czas imprezy. Nagle usłyszałem dzwonienie do drzwi. Podszedłem do nich i je otworzyłem Toby'emu i Tony'emu, którzy trzymali w rękach zapakowane prezenty.
- Cześć stary! Wszystkiego najlepszego - wykrzyknęli i obaj wręczyli mi prezenty, po czym weszli do środka. Zaprowadziłem ich do salonu, który przyzdobiony był balonami, konfetti i reflektorami. Na stole leżało jedzenie i Tony zaczął się dobierać do niego. W tej samej chwili, kiedy chciałem go opieprzyć, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Otworzyłem je i moim oczom ukazała się Lina. Była... tego nie da się wytłumaczyć. Ona była cudowna. Miała czarną, błyszczącą sukienkę. Niby nic dziwnego, ale ona nigdy nie chodzi w sukienkach. Miała delikatnie rozpuszczone włosy. Dodawało to jej uroku i wdzięku.
- Hej. Wszystkiego najlepszego - uśmiechnęła się do mnie. Weszła i położyła na ławie prezenty, a za nią Kate z dwoma pakunkami. Była ubrana w szarą sukienkę. Gdy zbliżyła się do Tony'ego on od razu zaczął wariować. Żeby gościom się nie nudziło, właczyłem im muzę i po chwili zaczęli tańczyć. Za chwilę znowu zadzwonił dzwonek.
,,No ile jeszcze".
Podbiegłem do drzwi o otworzyłem drzwi mojej siostrze, która czasem się zachowuję jakby coś brała, [No co, to jest prawda] a także Emily.
- Hej braciszku. Co jesteś taki drętwy, trzeba rozruszać tą imprezę! - krzyknęła Sam i pobiegła za nią jej przyjaciółka. Ach, te dziewczyny to tylko imprezy w głowach mają. [Proszę, przestań mnie szczypać!].
Już chciałem iść, kiedy do drzwi zadzwonił ktoś jeszcze.
,,Kto to może być?" - spojrzałem przez wizjer i zobaczyłem 8 facetów w idiotycznych, czarnych strojach. Nie wpuściłem ich, tylko poszedłem się bawić, lecz w tej samej chwili usłyszeliśmy wielki wybuch. Drzwi wyparowały i wszedli do pokoju ci faceci.
- Poddajcie się, a nikomu nie stanie się krzywda.
- Chyba zwariowałeś. Wchodzicie sobie od tak do domu (pomijając już drzwi) i każecie nam się poddać? Braliście coś, czy co? Spieprzajcie z naszego domu! - krzyknęła Sam, a ja spojrzałem na nią wściekłym wzrokiem.
- Nie chcecie po dobroci? To będzie siłą - pstryknął palcem i z żyrandole zaczęły sypać się iskry. Wszyscy krzyknęliśmy, oprócz Liny, która za to z rozmachem ruszyła ręką i wielka szafka z książkami przewaliła się na jednego z debili. Potem poruszyła jeszcze raz i tym razem przesunęła się sofa, która spadła na 3 złodziei. Potem stało się coś dziwnego. Pomieszczenie zaczęło migotać, a na środku wyskoczył z dziury dziadek i jakaś ruda kobieta. Zaczęli z pozostałymi debilami w czarnych kostiumach walczyć, lecz tamci otworzyli coś w rodzaju portalu i zniknęli. (Szkoda, że nie zniknęli tego całego bałaganu. Co powiem rodzicom?). Ostatnie to, co pamiętam to, że pobiegłem w stronę Liny, ale poślizgnąłem się na skórce od banana i wywinąłem orła. Potem widziałem już tylko ciemność.______________________________________
No i jest kolejny rozdział! Przepraszam, że tak późno, ale nie miałem czasu. Od razu informuje, że napisałem to na telefonie, więc możliwe jest występowanie błędów. A tak poza tym jak Wam się podoba? Piszcie komentarze. Pozdrawiam Was
CZYTASZ
The Twins Fate
Fantasy6 przyjaciół pokaże na co ich stać w obliczu zagrożenia. Jason jest popularny w szkole. Mógłby mieć każdą dziewczynę, ale czeka na tę jedyną. Od pewnego czasu widzi dziwne postacie, ale nikt mu nie wierzy. Sam nigdy nie miała źle. Wszystko jej szło...