:2:

119 13 6
                                    

Baekhyun

Przeciągnąłem się mocno i wygodniej ułożyłem na łóżku. Sprężyny zaskrzypiały w głośnym proteście, gdy po chwili znowu zmieniłem pozycję. Znudzony sięgnąłem po komiksy, leżące na szafce obok.

-Kapitan Ameryka, huh?- mruknąłem, przyglądając się okładce. Umięśniony facet, w śmiesznym stroju z tarczą w ręku, mierzył mnie groźnym spojrzeniem papierowych oczu.
Szczerze to nigdy nie przepadałem za komiksami..No ale cóż, widocznie moje nowe "ja" uwielbiało je czytać.

Moje mieszkanie zostało bardzo realistycznie przygotowane, jakbym rzeczywiście tu przebywał.
Sypialnia wyglądała jak pokój przeciętnego studenta - wszędzie walały się ubrania i książki, dostrzegłem nawet plan zajęć. Ktokolwiek to przygotował, naprawdę zadbał o szczegóły.

Westchnąłem cicho i odłożyłem komiks na szafkę. Wstałem z łóżka i przetarłem dłońmi twarz. Nie byłem jakoś szczególnie zmęczony, ale na miękkim materacu czułem się zbyt dobrze. A nie mogłem teraz sobie pozwolić na relaks. Nie kiedy było już po osiemnastej i w każdej chwili mogli zjawić się "goście".

Przeszedłem się po pokojach, upewniając się, że wszystko wyglądało tak jak powinno. Poraz enty sprawdziłem czy ukryty w szufladzie, pod ławą pistolet, działał sprawnie. Wbrew pozorom była to dobra kryjówka, przynajmniej chwilowo. Gdyby coś poszło bardzo nie tak, musiałem się jakoś bronić.

Idąc krótkim korytarzem do sypialni, zerknąłem przelotnie w lustro. Zatrzymałem się na chwilę, przyglądając się swojemu odbiciu. Czarne, potargane włosy.  Czarna, luźna koszulka. Czarne, obcisłe spodnie. Niezbyt przekonujący strój jak na bojaźliwego studenta, z zaniżoną samooceną.

Westchnąłem przeciągle, na myśl o rozstaniu się z moim ulubionym kolorem. Będę musiał ubrać się w jakieś białe cholerstwo z kolorowym nadrukiem. To jest teraz chyba modne, nie?

Przeszukałem szafy w sypialni i przebrałem się w odpowiedniejszy strój. Kilka razy potarłem kciukiem czarny krążek zawieszony na srebrnym łańcuszku, który wysunął się spod materiału. Wyglądał jak zwykły naszyjnik... Z tym, że Luhan nigdy nie dałby mi zwykłego naszyjnika. W rzeczywistości był to nadajnik, pokazujący moją lokalizację blondynowi. Po chwili z powrotem wsunąłem go pod bluzkę.

Lu zaopatrzył mnie jeszcze w scyzoryk, który tak naprawdę był wytrychem i zegarek, czy raczej granat. Było to naprawdę nic w porównaniu do tego co chciał mi jeszcze wcisnąć Chińczyk. Nie mogłem jednak przyjąć niczego, co rzucałoby podejrzenia co do wiarygodności mojej osoby. W końcu miałem być zwykłym studentem, który nie ma pojęcia o drugim życiu swojego ojca.

Usiadłem na kanapie w salonie, a nogi oparłem o blat ławy. Co chwilę sprawdzałem godzinę na moim zegarku-granacie (druga natura urządzenia, ukazywała się po nastawieniu wskazówek na godzinę dwunastą, dopiero wtedy było "bum"), zastanawiając się kiedy oni przyjdą.

Okazało się, że nie musiałem długo czekać. Było prawie dwadzieścia po dziewiętnastej, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Po chwili doszło do tego jeszcze gorączkowe pukanie i..kopnięcie?
Podszedłem do wyjścia i zerknąłem przez wizjer.

Dwójka wysokich mężczyzn.
Dobrze zamaskowana broń, niewidoczna dla osoby, która nie wie czego szukać.
Zniecierpliwione sapnięcia i groźne spojrzenia.

-Taaak?- spytałem, uchylając lekko drzwi.

-Mieszka tu Byun Taejun?- odezwał się wyższy z dwójki. Miał masę srebrnych kolczyków w uszach i tatuaż z boku szyji, który znikał pod skórzaną kurtką.

Crooked || ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz