Mężczyzna w czarnym płaszczu sięgnął do wewnętrznej kieszeni. Wyjął nieduże płaskie pudełeczko z granatowego aksamitu.
- Joe Black. And that's a little gift for you my darling – powiedział otwierając wieczko.
Lilia Gerber pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Będziemy się w to bawić tak na serio? – zapytała.
Joe Black bez słowa wyciągnął rękę z podarunkiem w jej stronę.
- Ok. – westchnęła zrezygnowana. – Niech i tak będzie.
Uniosła włosy na karku i odwróciła się plecami do mężczyzny. Joe sprawnie wysupłał z pudełeczka naszyjnik na srebrnym łańcuszku i zapiął go na szyi Lilii.
- Brylantowe serce – westchnęła. – W stylu wiktoriańskim. Piękny. Dziękuję.
Joe uśmiechnął się lekko.
- Kolacja o siódmej?
- Tak. Prosiłam asystentkę o zarezerwowanie stolika. W „A la Russe".
- Przyjadę po ciebie.
- Nie trzeba, spotkamy się na miejscu. A teraz muszę wracać do pracy.
Lilia Gerber spojrzała wymownie na zalegające na biurku papiery.
- Just like that? Without even a kiss? – Joe nie przestawał się uśmiechać. Lilia z ociąganiem podeszła do niego i pocałowała go szybko w policzek. Otaczał ją delikatny zapach perfum, róż i lilii, lekko duszny i staroświecki. Joe szybko dotknął jej twarzy końcami palców ale się zwinnie usunęła.
- Bez przesady. Idź już.
- Do zobaczenia wieczorem – skłonił się lekko i wyszedł.
Drobna dziewczyna, która go wcześniej wpuściła, musiała czekać w gotowości, bo pojawiła się jak spod ziemi i pokazała mu gestem drogę do wyjścia. Bardzo nieudolnie udawała, że na niego nie patrzy. Otwierając drzwi wyjściowe uśmiechnął się do niej szeroko, jak bardzo szczęśliwy człowiek. Dziewczyna zaczerwieniła się na twarzy i wymamrotała pożegnanie.
Mężczyzna przedstawiający się jako Joe Black wyszedł z budynku i rozejrzał się uważnie. Podwórko było puste. Sięgnął do kieszeni i wyjął telefon. Miał jedną nową wiadomość. „When?" – przeczytał. „7, A la Russe" wstukał szybko. „We're watching" – odpowiedź przyszła niemal natychmiast. Mężczyzna schował telefon, postawił kołnierz płaszcza i wyszedł na ulicę. Miał zamiar wrócić do hotelu spacerem. Wyglądało na to, że jakiś czas zabawi w tym mieście.