Hogwart cz. I

559 49 10
                                    

-Roveno pośpiesz się, Mówiłam, abyś zostawiła tego nieznośnego pchlarza.- powiedziała czarownica wyglądająca jak sama śmierć.-Nie rozumiem czemu kot, sowa byłaby praktyczniejsza.  

-Ale ciociu Andy jest mój. Mam go od dwóch lat i tylko się przestraszył.- Zaperzyła się dziewczynka i przycisnęła do siebie hebanowa kulkę futra, która bezsilnie jęczała w szatę swojej pani. 

 Dziewczynka, Rovena Lestrange była drobną czarownicą o sprytnym uśmieszku i kruczym nosie. Włosy lekko poplątane związane miała w kucyk a oczy zwężone i błyskające zielenią przypatrywały się wszystkiemu, co było godne jej zainteresowania.Jak każdy potomek Izabelli Salvatore była inteligentna, ambitna i przejawiała niezwykły pociąg do nauki.

-Kto to jest ciociu? Ta pani wygląda na znajomą.- Pociągnęła Katherinę i spojrzała w stronę wspomnianej pani.  

-Ach chodzi Ci o Narcyzę Malfoy? Poznałaś ją na przyjęciu dwa lata temu. Ten pan obok niej to jej mąż Lucjusz Malfoy a tuż obok widzisz Dracona Malfoya. On również zaczyna naukę w tym roku. Choć przywitamy się tylko zrób coś z tym kotem.- Obrzuciła zwierzę krytycznym spojrzeniem.  

 Narcyza była dawną przyjaciółką Katheriny, bardzo bliską przyjaciółką. Gdy Katherina była na pierwszym roku a Narcyza na szóstym zaczęły ze sobą rozmawiać. Aż trudno było w to uwierzyć, lecz zaprzyjaźniły się mimo różnicy wieku. Nawet gdy Cyzia skończyła naukę w Hogwarcie pisały ze sobą.  

 Kobieta złapała wolną dłoń dziewczynki i poprowadziła ją przed sobą do rodziny Malfoy'ów. Wszyscy byli aż do granic możliwości poważni. Lucjusz wręcz ignorował zonę i syna natomiast Narcyza, patrzyła z czułością na swoje dziecko. Gdy już znalazły się w zasięgu wzroku Malfoy'ów zauważyła je Narcyza. Na jej twarz wypłynął uśmiech. W pierwszym odruchu Katherina najzwyczajniej w świecie by zwiała, lecz zmusiła się, by zostać.Spokojnie odwzajemniła uśmiech, po czym odwróciła się do Lucjusza i na jego twarzy można było dostrzec ślad zadowolenia.  

-Katherino tak długo się nie odzywałaś.-Zaczęła Narcyza.  

-Tak, przepraszam za to. Miałam wiele spraw do przemyślenia....widzę, że Draco jednak wybiera się do Hogwartu.- przerzuciła rozmowę na inny temat Katherina.- Rovena również zaczyna naukę. Zapewne znacie córkę Sybilli Lestrange?  

 Czarownica skinieniem głowy dała znać Rovenie by coś powiedziała. Czuła bowiem, że sytuacja robi się niezręczna a tego, nienawidziła.  

-Dzień Dobry!- przywitała się posłusznie młoda wiedźma. I ona niezbyt wiedziała co powiedzieć.

 Na szczęście sytuację uratował pociąg przygotowujący się do odjazdu. Starsi czarodzieje pomogli dzieciom wnieść rzeczy i pożegnali się z nimi. Gdy pociąg już odjeżdżał Katherina spojrzała na państwa Malfoy. Czuła się głupio żegnając się tak szybko, lecz miała obowiązki. Powinna zjawić się przed uczniami, by rozmówić się jeszcze z dyrektorem.

-Muszę już was opuścić. Dostałam posadę nauczycielki w Hogwarcie i powinnam już się tam udać...- nie dokończyła, gdyż Narcyza zarzuciła jej ręce na szyję i mocno przytuliła.- Cyziu nie mogę oddychać.- wyszeptała do niej, choć miała nadzieję, że nigdy jej ona nie puści.  

 Chwilę im zajęło opanowanie się. Na koniec Katherina chciała jeszcze dopiec Lucjuszowi jak za starych dobrych czasów. Nie wiedziała jednak co, ma zrobić, zwykle to Severus i Augustus jej podpowiadali a teraz jeden z nich był w Azkabanie. Jedyne co zrobiła to, przyciągnęła go do siebie i przytuliła jak ją jego żona przed chwilą. Mina, którą zrobił, gdy jeszcze rozczochrała jego włosy była nie do zapomnienia. Roześmiana teleportowała się do domu po swoje bagaże.  

 Niestety pech chciał, że na miejscu napotkała swoją siostrę, Izabellę. Jak zwykle obrzuciła ją swoim firmowym spojrzeniem i prychając pod nosem odeszła. Długa suknia ciągnęła się za nią po ziemi. Stosunki Katheriny z rodzeństwem można było określić mianem chłodnych. Wpływało na nie wiele czynników między innymi to, iż zamordowała jedną ze swoich sióstr, Belzebubę. Izaak i Izabella nigdy jej tego nie wybaczyli tak jak i rodzice, gdyby jeszcze żyli. Czarownica zgarnęła swoje bagaże i uśmiechnęła się smutno. Musiała wezwać jednego ze skrzatów by przeniósł je sama bowiem, nie miała zamiaru ich targać. 

-Kawka.- Wezwała młodą skrzatkę i wskazała jej bagaże.- Zabierz je do Hogwartu, do moich nowych kwater.-poleciła.

 Jej nie pozostało już nic do zrobienia więc postanowiła teleportować się przed bramę Hogwartu. Tęskniła za tym miejscem i za pewną osobą, która tam uczyła. Choć nigdy tego nikomu nie powiedziała Severus był dla niej kimś więcej niż przyjacielem. Nawet on się nie dowiedział. Bała się, że zrazi go tym do siebie, a nie chciała go za nic stracić, nie przeżyłaby tego.

 Zamknęła oczy a jak je otworzyła, ujrzała bramę a za nią zamek. Znów poczuła się jak uczennica. Zdecydowana przekroczyła bramę Hogwartu i ruszyła ku zamkowi. Była w końcu siostrą królowej Erisu i potężna wiedźmą, musiała się w końcu wziąć w garść.

 Dłuższą chwilę zajęło jej dotarcie do celu, lecz w międzyczasie zdołała przemyśleć kilka kwestii. Mianowicie będzie musiała stanąć oko w oko z Sevrusem i jakoś wytłumaczyć mu swoją nieobecność. Drugą strawą było to, iż rodzice będą przysyłać sowy z żądaniem usunięcia ze szkoły morderczyni a trzecią stosunki z resztą nauczycieli.  

 Nie spodziewała się natomiast dość miłego powitania ze strony profesorów. Minerwa McGonagall jako pierwsza pochwyciła ją w objęcia i zaczęła wypytywać o różne rzeczy. Możliwe, że nie zauważyła zestresowania na twarzy dawnej uczennicy. Severusa nie było na horyzoncie, typowe. Pomyślała czarownica i poczuła, że opuszcza ją odwaga.Odciągnęła na bok profesor McGonagall i zapytała szeptem.  

-Gdzie jest Severus?  

 Ta tylko szerzej się uśmiechnęła i odpowiedziała.   

-W Lochach, zaperzył się, że nie będzie przebywał w naszym otoczeniu dłużej niż to konieczne- a widząc pytające spojrzenie, dodała- Kwatery kilka metrów od dawnego gabinetu profesora Slughorna.  

 Katherina bez słowa wycofała się i ruszyła do Lochów. Bała się tego spotkania i pewnie w innej sytuacji śmiałaby się ze swoich drżących dłoni. Myśląc jak wytłumaczyć swoją nieobecność wpadła na coś. A właściwie na kogoś, na kogoś, kto był powodem jej zdenerwowania. Upadłaby, gdyby nie ramie Severusa, które uchroniło ją przed powitaniem posadzki.

-Katherina?  

Duchy PrzeszłościWhere stories live. Discover now