Rozdział 1

50 1 1
                                    

<><><> Camerithia <><><>

W myślach powtarzałam swoją piosenkę. Za pięć minut zaczyna się mój pierwszy koncert. Moja miłość do muzyki urosła w siłę, kiedy byłam sama. Początkowo zaczęłam tylko nucić pod nosem. Po paru dniach zaczęłam pisać piosenki, aż wreszcie publikować. Nie wiedziałam skąd się to wzięło.

- Jeszcze dwie minuty. - poinformowała mnie Helen, która jest właścicielką tego lokalu. Jeszcze dwie minuty. Nie wiedziałam, czy mam płakać, czy się cieszyć. Wreszcie wystąpię przed publicznością. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Helen znów przyszła informując mnie, że już czas. Wyszłam na scenę i o mało nie potknęłabym się. Tłumy ludzi się zebrało. No pięknie. Jak zafauszuję to klapa.

- Dobry wieczór, kochani! Jestem Camerithia i mam przyjemność dzisiaj zaśpiewać moją własną piosenkę. Jej tytuł to " Finding myself". No to zaczynamy!

You've hurt me in the worst way,

I thought this would be a good day.

We dreamed about my boyfriend.

You lay at me without end.

Now I'm here, finding myself,

Disappeared, remember oneself.

I will fight, fighting to the end,

See the light, meeting the godsend.

When you told me, you loved him,

I knew it's the end of my life.

I was a wreck what is burning out,

I was a nightmare what is scaring you.

My mistake was to trust.

I waited for you for a long time.

But you just threw me away,

As a piece of paper. Now I'm here, finding myself,

Disappeared, remember oneself.

I will fight, fighting to the end,

See the light, meeting the godsend...

Gdy otworzyłam oczy ukazał mi się tłum ludzi, który w ogóle nic nie robił. Zadowolona, że pokonałam swoje lęki schodziłam już ze sceny, kiedy wszyscy zaczęli klaskać. Nie mogłam w to uwierzyć. Wszyscy klaskali i wiwatowali. Poczułam jak siła przeszywa moje ciało. I nagle nie znajdowałam się już na scenie, ale znajdowałam się w domu moich rodziców i czekałam na mój największy koszmar...

<><><> Było to dwa lata wcześniej <><><>

Nie mogłam się już doczekać. W prawdzie to nie pierwszy raz w którym moja najlepsza przyjaciółka przychodzi do mnie nocować, ale jakimś cudem wiem, że tego dnia nigdy nie zapomnę. Wszystko wskazywało na świetną zabawę. Przygotowałam różne przekąski i film saga Zmierzch. Krótkie spojrzenie na zegarek wystarczyło, że biegiem poszłam do mojego pokoju, wzięłam swoje rzeczy i czym prędzej popędziłam do łazienki. Wreszcie wykąpana oraz ubrana w obcisłe dżinsy i białą przewiewną koszulkę czekałam na Vivian. Wiedziałam, że się spóźni. Jak zawsze. Czekając zaczęłam po raz dziesiąty sprawdzać, czy oby na pewno wszystko mam. Czipsy, cola, ciastka, film, koce...

Zaginiona księżniczka - Akademia ThorntonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz