<><><> Prenston <><><>
Nie mogłem znieść już Amandy. Ciągle tylko makijaż, ciuchy i zakupy. Nie wiem nawet, dlaczego cokolwiek z nią zaczynałem. Może i ma wielkie piersi i tyłek, ale mózgu nie ma ona wcale. Zanudzała mnie na śmierć. Gdy tylko chciałem ją pocałować od razu mówiła:Tylko nie popsuj mojego makijażu i fryzury. I tak cały czas.
- Koniec z tym. - mówię zapominając całkowicie, że jestem w barze. Jak na mały bar na przedmieściach bardzo dużo ludzi tutaj było. Pewnie wszyscy mają dola jak ja. - pomyślałem wyciągając z kieszeni spodni mój telefon. Wybierając numer telefonu Amandy nagle zmieniłem decyzję. Po co miałbym się fatygować i dzwonić do niej, aby się umówić? Przecież ona całkiem zapomniała kim ja jestem. Więc ignorując drugi głos w mojej głowie, który mówił mi, abym nie był takim dupkiem, pisałem jej SMS-a. Sorry, z nami koniec. Znajdź sobie innego idiotę. I klik. Wiadomość została wysłana zanim mógłbym jeszcze zmienić zdanie.
Nagle wszyscy zebrali się wokół nie dużej sceny. Chciałem zamówić sobie kolejne piwo, aby uczcić to, że teraz jestem Singlem, ale żadna z kelnerek nie zwracała na mnie uwagi. Dziwne. Normalnie każda kobieta ugania się za mną, lecz teraz wszyscy zwrócili całą swą uwagę na dziewczynę stojącą na scenie. Przez światła nie mogłem rozpoznać jej twarzy.
-Dobry wieczór, kochani! Jestem Camerithia i mam przyjemność dzisiaj zaśpiewać moją własną piosenkę. Jej tytuł to " Finding myself ". No to zaczynamy!
You've hurt me in the worst way...
Jej głos był zniewalająco piękny. Śpiewała tą piosenkę jakby niczego więcej na tym świecie nie było. Jakby śpiewała to co czuje. Nie to niemożliwe. Tak smutnej, a zarazem pełnej nadziei piosenki nie mogła napisać tak młoda dziewczyna. A jednak. Czułem jak czas zatrzymał się w miejscu, gdy usłyszałem następne słowa.
I was a wreck what is burning out,
I was a nightmare what is scaring you.
Nic z tego nie rozumiałem, a zarazem wszystko czułem. Całą jej energię, która biła od niej. Cały ten ból i smutek, który ją całkowicie wypełniał. I całą jej nadzieję, za którą tak nie szczęśliwie się trzymała.
Gdy skończyła, światła zaczęły powoli gasnąć i powoli zaczynałem widzieć jej twarz. Brakowało mi słów, aby opisać ją. Jej blond włosy wyglądały na miękkie jak jedwab. Jej oczy błyszczały jak tysiąc gwiazd na niebie. A jej uśmiech był tak prawdziwy jak...
Zacząłem klaskać. Klaskać jak nigdy dotąd. Zaraz po mnie wszyscy wybudzili się z transu i wielki aplauz wypełnił bar. Dziewczyna o niezwykłym głosie, o najpiękniejszych oczach jakie w życiu widziałem, dziękowała wszystkim. Zacząłem brnąć do niej. Wszyscy popychali mnie, wyzywali lub wszystko razem, ale ja się nie poddawałem. Gdy już tylko parę kroków mi do pięknej dziewczyny zostało, ta obróciła się i zeszła ze sceny. Bez tchu gnałem za nią, gdy wreszcie ją dogoniłem, byliśmy już na zewnątrz. Zimny wiatr przeszył mnie jak i dziewczynę, która wreszcie się zatrzymała. Wykorzystałem tą szansę i chwyciłem ją za ramię. Szybko odwróciła się chcąc już pewnie zacząć krzyczeć, lecz gdy spojrzała w moją twarz niedowierzenie pojawiało się na jej twarzy. Po kilku sekundach wreszcie powróciła do siebie.
- Książę Prenston?
<><><> Camerithia <><><>
Co on tutaj robi?- było to jedyne pytanie, które miałam w głowie. Wiedziałam tylko, że książę Prenston zapadł się pod ziemię. Ani jego rodzice i ani jego rodzeństwo nie wiedzieli gdzie się podziewał. Wiadomo tylko było, że uciekł i był w tym bardzo dobry, ponieważ nikt go już przez ponad trzy lata nie widział, albo raczej nikt tego nie zgłosił.
- Tak. To ja. - odpowiedział tak mrocznie, że aż ciarki mi po całym ciele przeszły. Chciałam coś powiedzieć. Cokolwiek. Ale nie mogłam. Może to przez to, że nadal trzymał mnie za ramię? Po prostu nie mogłam. Stałam tam jak wryta nie mogąc powiedzieć ani słowa. No, ale tak to już jest, kiedy już od dwóch lat prawie z nikim nie rozmawiałam. No może oprócz moich rodziców i nauczycieli. Po tym jak moja najlepsza przyjaciółka i mój chłopak mnie zdradzili, nie potrafiłam już nikomu zaufać. Moje ramię zaczęło dziwnie łaskotać.
- Wszystko w porządku? - zapytał się facet, który był marzeniem każdej kobiety na świecie. Nic nie jest w porządku. Chciałam najlepiej wykrzyknąć mu w twarz, ale wydobyło się tylko głupie: Hm... Tak...
No pięknie, Camerithia. Fenomenalnie to załatwiłaś. Przed tobą stoi młody bóg, a ty udajesz bezbronną, małą dziewczynkę! Weź się w garść!
- Tak wszystko w porządku. - odpowiedziałam najlepiej jak mogłam. Zaśmiał się pod nosem jakby w mojej odpowiedzi było coś śmiesznego. Gapiłam się na niego, jakby nic innego na świecie nie istniało. Przyglądałam się jego perfekcyjnym ustom i walczyłam przeciw wielkiej chęci dotknięcia ich. Zdenerwowana przesunęłam wzrok po jego prostym nosie do jego oczu. Patrzyły się na mnie z lekkim rozbawieniem, ale także z czymś innym...
- Chciałem ci tylko powiedzieć, że twój występ był zniewalający. - powiedział swoim pięknym głosem z nutką mrocznego basu. Moje ramię już nie tylko łaskotało, ale zaczęło piec.
- Naprawdę.- dodał, kiedy popatrzałam na niego z niedowierzeniem. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Ta... Na pewno wielkiemu księciu się podobał występ o moim porąbanym życiu. Walczyłam ze sobą, aby nie powiedzieć tego na głos. Może jest on księciem, ale błagam! Nie mogłam wytrzymać. Moje ramię pulsowało. Abym nie myślała o tym, wyobrażałam sobie jak ten ból znika z mojego ciała. Chciał on jeszcze coś powiedzieć, kiedy za mną coś wybuchło. Siła wybuchu zwaliła mnie z nóg jak nie tylko mnie, ale i Prenstona. Walcząc o oddech, którego nie mogłam złapać, chwyciłam się pierwszego lepszego czegoś, co mi wpadło w ręce. Trzymałam to coś tak mocno, że aż palce mnie bolały. Gdy już prawie odzyskałam oddech, tuż obok mnie wybuchła kolejna bomba. Nie miałam czasu, aby odskoczyć, czy krzyknąć. Od razu pochłonęła mnie czarna czeluść...
CZYTASZ
Zaginiona księżniczka - Akademia Thornton
Science Fiction>Ile sił w płucach wołałam chłopaka, który odchodził ode mnie. Nie wiem jak to się stało. Nie wiem jak na to pozwoliłam. Nie wiem jak to naprawić. Moje serce jest zapełnione pieknymi wspomnieniami, ale kiedy zdałam sobie sprawę co ja narobiłam, była...