Część pierwsza, czyli co to w ogóle ma być

20 1 0
                                    

Harry nigdy nie spodziewał się, że jego mama dobrze zareaguje na wieść, iż jej syn jest aseksualny*, ale takiego obrotu spraw nie przewidział. Stoi wryty w ziemię, starając się wcisnąć dłonie głębiej w kieszenie bluzy, jakby od tego zależało jego życie i gapi się na swoje stropy. Bierze głęboki wdech, zanim otwiera usta.
- Nie chcę tam jechać, mamo - wciąż nie jest w stanie podnieść na nią wzroku, chociaż ona patrzy wprost na niego. Stara się uspokoić, myśląc o miłych rzeczach, ale chyba pierwszy raz w jego życiu to nie działa.
- Harry, przecież znasz moje zdanie - kobieta mówi spokojnie, ale Harry wie, że w środku się gotuje, ponieważ bierze dwa głębokie oddechy, zanim odzywa się ponownie. - Jestem twoją matką i jak najbardziej mam prawo posłać cię na letni obóz, nie ważne jaki. Tobie przyda się trochę świeżego powietrza i...pomocy - wzdychają w tym samym momencie. Anne z bezsilności i złości, a Harry z przykrości i braku zrozumienia. Bowiem jakiś tydzień temu chłopak powiedział mamie o swojej dość odmiennej orientacji seksualnej i jej reakcja była...no cóż, nie zakończyło się to najlepiej. Harry nie odzywał się po tym do niej przez trzy dni, a ona dalej kipi złością, chociaż teraz już nie rzuca obelgami...i przedmiotami.
Piętnastolatek podnosi na nią wzrok, oczy pełne wyrzutów. "Pomocy". Co to w ogóle ma znaczyć. Wysyła go na katolicki, homofobiczny obóz i myśli, że Harry'emu to jakoś pomoże? Dobre żarty. Czułby się dużo lepiej, gdyby go po prostu zaakceptowała. Ale nie. Wyślijmy dziecko na drugi koniec kraju, gdzie wszyscy będą mu mówić, jaki beznadziejny jest i jak bardzo musi się zmienić. To z pewnością mu pomoże, zwłaszcza, że orientacja seksualna to coś, czego się nie wybiera.
Świetnie mamo. Po prostu zajebiście.
- Sprawiasz, że jest mi przykro - nie ma pojęcia, który już raz to dzisiaj mówi. Czwarty? To nie ma znaczenia, bo to wciąż prawda. Myśli, że może to wreszcie do niej dotrze, ale ona zdaje się nie zauważać jego trzęsących się dłoni i smutnego spojrzenia. Wydaje jej się, że może mu pomóc, starając się go zmienić. Ale nie może. - Dlaczego nie możesz potraktować tego jak sprawy z mutyzmem... - mamrocze i słyszy oburzone westchnienie ze strony kobiety stojącej naprzeciw niego. Już wie, że będzie krzyczała.
- Ponieważ to nie jest to samo, Harry! Zresztą z mutyzmem prawie już sobie poradziłeś, a to, co nazywasz aseksualnością, jest tylko wymysłem nastolatków z internetu! Wymyślasz sobie na siłę problemy, których nie ma i liczysz, że ja je zaakceptuj--
Nie dane jest jej dokończyć, kiedy drzwi salonu zatrzaskują się, a Harry wybiega do swojego pokoju. Zniesie wszystkie obelgi, ale nie może słuchać, kiedy ktoś mówi, że wymyśla sobie problemy. Pamięta, jak kiedyś w gimnazjum** jedna nauczycielka na zastępstwie kazała mu odpowiadać przy tablicy, a gdy jego znajomi powiedzieli jej, że Harry cierpi na mutyzm, doszła do wniosku, iż coś takiego nie istnieje i postawiła mu jedynkę, za brak współpracy z nauczycielem. Chłopak wtedy po prostu wziął swój plecak i wyszedł z klasy, uprzednio stając jej na stopę.

Harry wbiega do swojego pokoju, trzaskając drzwiami i opierając się o nie, starając się opanować oddech. Spokojnie stary, tylko spokojnie. Po prostu jedź na ten pieprzony obóz i da ci spokój. Zobaczysz.
Więc to, co robi następnego dnia rano, to spakowanie swoich ulubionych ciuchów do swojej ulubionej walizki i patrzenie, jak jego mama się uśmiecha. Kocha ją uszczęśliwiać. Uwielbia sprawiać, że ten wielki uśmiech pojawia się na jej twarzy, wtedy tak bardzo przypomina mu Gemmę. Ale tym razem tak bardzo chce płakać. Zostać w domu, założyć słuchawki i przeczytać po raz trzeci całą serię Harry'ego Pottera. Ale jedyne co robi, to tylko zamykanie się bardziej w sobie, bo nie chce, by jego mama była nim zawiedziona. Nie chce, by sądziła, że jest nienormalny, inny, chory. Po prostu nie chce. Chce widzieć uśmiech na jej twarzy, gdy głaszcze jego włosy i chwali go, za cokolwiek, tak naprawdę. Chce tylko, aby była szczęśliwa.
Pamięta ten okres, kiedy tato ich zostawił, gdy ciągle chodziła smutna, z głową w dół. To mogło trwać ze trzy lata, Harry nie jest nawet pewien. Ale wie, że zawsze najbardziej bał się, iż to wróci, ale tym razem spowodowane przez niego. Nie mógłby sobie tego nigdy wybaczyć, więc jedyne wyjście z tej sytuacji, to pojechać na dziwny katolicki obóz, który ma go zmienić w lepszą osobę (ta, jasne), a potem wrócić i udawać, że tak się stało. I będzie dobrze. Prawda?

~~~~~

Cóż, Harry nie wyobrażał sobie, że kiedykolwiek był albo będzie tak zdenerwowany, jak jest teraz. Stoi na przystanku autobusowym ze swoją walizką i plecakiem, jego mama pojechała do pracy, a on sam jest osaczony przez nastolatków i ich rodziców. Świetnie.
Ale to nie jest najgorsze. Nie to, że jest otoczony przez jakże ogromną liczbę osób. Dużo bardziej beznadziejny jest fakt, że jadą autokarem na drugi koniec Stanów. Wyśmienicie. Harry już nie może doczekać się tych szesnastu godzin spędzonych w jednym miejscu i tego bólu tyłka. Cudownie.
Kiedy autokar podjeżdża wszyscy pchają się, by włożyć swoje walizki do bagażnika i pognać jak najszybciej, zająć dobre miejsca. Jak nieprzemyślanie. Pierwsze co Harry robi, to wchodzi do środka, kładzie swój plecak na miejscu koło okna, mniej więcej po środku i wychodzi, by zająć się swoją torbą. Ma nadzieje, że będzie mógł siedzieć sam. Zastanawia się, jak dużo osób jedzie i czy w autokarze jest wystarczająco miejsca, kiedy kierowca bierze od niego walizkę i wrzuca do środka. Jest w trakcie przeliczania sam nie wie czego, kiedy wchodzi do środka i widzi, że ktoś usiadł jednak na jego miejscu. Wspaniale.
Chłopak właściwie jest...śliczny. Kolor jego włosów kojarzy mu się z karmelkami i Harry chce przez to chichotać. Ma na sobie szare dresy i czarną bluzę, przez co wygląda odrobinę, jakby powinen siedzieć na samym końcu i puszczać dubstep na głośnikach. Wygląda na zdecydowanie starszego od Harry'ego i kiedy ten ma już odchrząknąć i zwrócić na siebie jego uwagę, odwraca się w jego kierunku i podrywa się z siedzenia.
- Przepraszam, uh, to pewnie twój plecak, nie? Wybacz, nigdzie indziej nie ma już wolnych miejsc, więc pomyślałem, że się nie obrazisz, jak--
Harry nie daje mu dokończyć, prześlizgując się koło niego i siadając na miejscu pod oknem, kładąc plecak na ziemi. Nawet na niego nie patrzy kiedy ten siada, ale widzi kątem oka, jak drapie się po karku, prawdopodobnie zdezorientowany brakiem jakiegokolwiek odzewu ze strony młodszego. Harry wzdycha cicho, a zaraz potem słyszy znów głos chłopaka.
- Jestem Louis. Myślę, że skoro już siedzimy razem przez następne szesnaście godzin, to powinnismy się trochę poznać, nie? Żeby mieć z kim pogadać? - Harry'emu właściwie jest to obojętne, on i tak nie zamierza nic mówić. Kiedy przenosi swój wzrok na chłopaka, stara się mu przekazać, żeby nie oczekiwał od niego odpowiedzi. Po chwili niezręcznej ciszy Louis znów mówi. - Nie jesteś za bardzo rozmowny, co? To nie szkodzi, ja mówię za trzech - śmieje się, a Harry uśmiecha się ledwo zauważalnie, wciąż siedząc cicho. Zastanawia się, jak dużo czasu zajmie Louisowi zdanie sobie sprawy. - Ale nie jesteś niemową? Proszę, nie bądź niemową - Louis wygląda na zmartwionego i Harry kręci głową, wzruszając w tym samym czasie ramionami. W sumie trochę jest. - Więc, mówisz chociaż trochę? Jak, czasami? - Harry kiwa głową. Louis wygląda komicznie, zastanawiając się, jakie pytanie zadać, by otrzymać odpowiedź. - Rozmawiasz z nieznajomymi? - Harry znów kręci głową, a Louis się śmieje. - W takim razie zrobię z ciebie przyjaciela - szczerzy się w uśmiechu i Harry jest (oczywiście) zauroczony tym, jak pewny siebie jest i jak przy jego oczach tworzą się małe zmarszczki, gdy się śmieje. Więc sam się uśmiecha, ukazując małe dołeczki, kiedy Louis zaczyna zgadywać jego imię. Przez jego głowę przebiega myśl, że może te wakacje nie będą takie beznadziejne, jak myślał.

~~~~~~~~~~~~~~~

Pierwsza cześć! Wow, nawet nie wiecie jak bardzo różni się, od jej pierwowzoru haha. Mam nadzieję, że nie jest beznadziejna. Pamiętajcie, że wszystkie komentarze są mile widziane.

Dobra, teraz gwiazdki:

*aseksualność to rodzaj orientacji seksualnej. aseksualne osoby nie czują pociągu seksualnego do żadnej płci, więc zazwyczaj żyją w związkach bez seksu;
**akcja rozgrywa się w USA, a tam w innym wieku idzie się do szkoły, więc piętnastoletni Harry po wakacjach idzie do drugiej klasy liceum. to tylko sprostowanie, bo niektórzy mogą czuć się zagubieni, idk;

To tyle na dzisiaj. Mówcie, czy rozdział się podoba i do następnego razu, buziaki xxoo

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 20, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Stars in the sky don't shine as light as those in your eyes Where stories live. Discover now